Ciąg dalszy skandalu w Bundeswehrze. Kolejny aresztowany

Niemiecka policja zatrzymała 27-letniego żołnierza Bundeswehry podejrzanego o przygotowywanie, wraz z wcześniej aresztowanym oficerem oraz jeszcze jedną osobą, ciężkiego przestępstwa wymierzanego w państwo - podała prokuratura federalna w Karlsruhe. Podkreślono, że podejrzany działał "z pobudek skrajnie prawicowych".

Ciąg dalszy skandalu w Bundeswehrze. Kolejny aresztowany
Źródło zdjęć: © PAP | Tomasz Waszczuk
Bartosz Lewicki

Z nakazu aresztowania wynika, że zatrzymany Maximilian T, którego stopnia wojskowego nie podano, wraz z porucznikiem Franco A. oraz studentem Mathiasem F. przygotowywali zamach na wysoko postawionych polityków i inne osoby życia publicznego, by zaprotestować w ten sposób przeciwko - ich zdaniem - błędnej polityce rządu wobec uchodźców.

Na liście ewentualnych celów zamachu znajdowali się m. in. były prezydent Niemiec Joachim Gauck oraz minister sprawiedliwości Heiko Maas - czytamy w komunikacie. Z ustaleń śledztwa wynika, że zamachu miał dokonać Franco A. W tym celu domniemani konspiratorzy nabyli w Austrii pistolet marki Browning kaliber 7,65 mm.

Zdaniem prokuratury podejrzani zamierzali obarczyć odpowiedzialnością za zamach islamskich imigrantów. W tym celu Franco A., udając uchodźcę z Syrii, starał się z powodzeniem o azyl w Niemczech. Z tego tytułu przydzielono mu miejsce w ośrodku dla uchodźców, pobierał też regularnie świadczenia przysługujące imigrantom z prawem pobytu w Niemczech.

Zatrzymany Maximilian T. usprawiedliwiał wobec przełożonych nieobecność Franco A. w koszarach, będącą następstwem prowadzonego przez niego podwójnego życia.

Prokuratura federalna podkreśliła, że motywem działania podejrzanych były skrajnie prawicowe poglądy. Planowany zamach miał zostać przedstawiony opinii publicznej jako "radykalno-islamistyczny akt terroru" popełniony przez imigranta, któremu władze przyznały azyl.

Porucznik Franco A. służył ostatnio w batalionie strzelców w Illkirch we Francji. Śledztwo wykazało, że przełożeni wiedzieli o jego skrajnych poglądach, w tym o podziwie dla hitlerowskiego Wehrmachtu. Zatrzymano go 26 kwietnia. Od tego czasu przebywa w więzieniu śledczym we Frankfurcie nad Menem.

Z ustaleń prokuratury wynika, że oficer prowadził podwójne życie. W grudniu 2015 roku zgłosił się do Urzędu Migracji i Uchodźców w swoim rodzinnym mieście Offenbach w Hesji, udając uchodźcę z Syrii. Skierowano go do ośrodka dla uchodźców w Giessen, a następnie do Zirndorf w Bawarii, gdzie wystąpił o azyl.

28-latek twierdził, że nie ma żadnego dokumentu tożsamości, dlatego w postępowaniu o azyl urzędnicy władz imigracyjnych opierali się na informacjach przez niego przekazanych. Rzekomy uciekinier przedstawił się jako sprzedawca owoców z Damaszku. Franco A. nie zna arabskiego, z pracownikami Federalnego Urzędu ds. Migracji i Uchodźców (BAMF) rozmawiał po francusku. Niemieckie MSW uznało decyzję władz imigracyjnych za "rażący błąd".

Policja wpadła na trop domniemanego zamachowca w lutym. Niemiecki oficer ukrył pistolet w styczniu na terenie portu lotniczego w Wiedniu. Służby lotniskowe znalazły broń. Mężczyzna został zatrzymany, gdy w lutym wrócił po pistolet. Oficera zwolniono wkrótce z aresztu, jednak od tego czasu był pod obserwacją niemieckich służb, które gromadziły dowody przeciwko niemu.

Policja aresztowała ponadto osobę, z którą podejrzany się kontaktował - 24-letniego studenta Mathiasa F. W jego mieszkaniu znaleziono materiały wybuchowe i 1000 sztuk skradzionej z wojska amunicji.

Minister obrony Ursula von der Leyen powiedziała, że w Bundeswehrze mogła działać cała przestępcza struktura. Zarzuciła dowódcom błędy w kierowaniu armią i "postawę korporacyjną" utrudniającą wyjaśnianie nagannych zachowań.

Z Berlina Jacek Lepiarz

Źródło artykułu:PAP
zamacharesztowanieniemcy
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (10)