Podwójne standardy w ocenie duchownych
Zdaniem części komentujących, obrońcy ks. Bonieckiego stosują podwójne standardy w ocenie podobnych sytuacji. Te same osoby, które bronią wolności wypowiedzi ks. Bonieckiego, odmawiają prawa do publicznych wypowiedzi dla o. Tadeusza Rydzyka.
- Skąd ten skowyt protestu z ust tych samych ludków, którzy pierwsi krzyczą by Kościół się nie wypowiadał na tematy polityczne? Bądźcie konsekwentni, drogie lemingi - wzywa Internauta Kris.
Przeciwnicy o. Rydzyka o stosowanie podwójnych standardów oskarżają z kolei hierarchów Kościoła katolickiego. - To dziwne, dla szarlatana Rydzyka - diabła w sutannie - Kościół katolicki nie umie albo nie chce zastosować kary za niegodne poczynanie, a tu proszę szybko i sprawnie ukarany - pisze Internauta Mario.
- A dlaczego nie gniewa was zamykanie ust prawicowym dziennikarzom? Dlaczego usunięto z TVP programy Wildsteina, Pospieszalskiego, "Misję Specjalną"? Dlaczego są czystki w radio i gazetach? Tak się wszyscy oburzają i bronią księdza bo był po jedynie "słusznej" stronie? Dlaczego tak jedziecie na o. Rydzyka? Bo krytykuje to co dzieje się w kraju? Obrońcy z Bożej łaski - oskarżą Internauta xx.
- Tak więc Boniecki nie, ale Rydzyk tak. Co jeden i drugi mówi słyszałem i jak się to ma do wiary też wiem. Zastanawiam się, czy tu nie chodzi o tę ewidentną różnicę. Jeden z nich jest intelektualistą, człowiekiem kierującym się swoim sumieniem, człowiekiem którego stać na to, by mówić to co myśli. Drugi jest drapieżnym przedsiębiorcą produkującym pieniądze dla swojego zgromadzenia poza granicami Polski w Rzymie. Temu drugiemu wolno szerzyć idee nawet wrogie interesom Polski, bo ma pieniądze i jest nietykalny w Polsce i w Rzymie - twierdzi Internauta Jan56.
Na zdjęciu: o. Tadeusz Rydzyk