Cel Putina zrealizowany? "Zachęta, by Zachód zdradził Ukrainę"

Władimir Putin w wywiadzie dla amerykańskiego prezentera Tuckera Carlsona zapewniał, że wojnę z Ukrainą można szybko skończyć. USA muszą przestać wspierać Kijów i zmusić go do negocjacji. - To, co zostanie z tego wywiadu, to jakieś współgranie przekazów Putina i Trumpa - mówi w rozmowie z WP amerykanista prof. Tomasz Płudowski.

Tucker Carlson przeprowadził wywiad z Władimirem Putinem
Tucker Carlson przeprowadził wywiad z Władimirem Putinem
Źródło zdjęć: © EPA, PAP | GAVRIIL GRIGOROV, KREMLIN, SPUTNIK
Adam Zygiel

09.02.2024 19:25

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Amerykański prezenter i były dziennikarz FOX News Tucker Carlson przeprowadził wywiad z Władimirem Putinem. Prezydent Rosji próbował przekonywać, że inwazja na Ukrainę była uzasadniona m.in. przez kwestie historyczne.

- To jest wywiad, w którym pierwsze skrzypce grał Putin, opowiadając swoją wersję historii Rosji, która wycierpiała w wyniku polityki Zachodu, Polski czy NATO - komentuje w rozmowie z Wirtualną Polską prof. Akademii Ekonomiczno-Humanistycznej w Warszawie Tomasz Płudowski.

- Ten wywiad był skierowany do osób, które są silnymi zwolennikami Donalda Trumpa i jego celem było wsparcie myśli, że Władimir Putin jest partnerem dla Stanów Zjednoczonych, zwłaszcza po ewentualnej wygranej Trumpa w najbliższych wyborach - dodaje.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Carlson kilka razy w trakcie wywiadu poruszał kwestię rozszerzenia NATO, niejako sugerując, że był to jeden z głównych powodów przeprowadzenia inwazji.

- To jest myślenie, które ma pewnych zwolenników. Należy do nich m.in. amerykański politolog John Mearsheimer, autor słynnego artykułu na temat tego, że Zachód spowodował lub jest winny sprowokowania Rosji w związku z rozszerzeniem NATO. Ten pogląd współgra z polityką ostatnich lat prezydentury Trumpa, który uważał, że Amerykanie powinni przede wszystkim skupić się na polityce wewnętrznej i nie prowadzić tak aktywnej polityki zagranicznej - mówi amerykanista.

W ocenie prof. Płudowskiego Carlson został "tubą" dla Putina i "dał mu się wykorzystać", żeby prezydent Rosji mógł stwierdzić, że "partnerem do rozmów dla niego nie jest Wołodymyr Zełenski czy Ukraina, tylko USA i przyszły ewentualny prezydent Stanów Zjednoczonych".

- To co zostanie z tego wywiadu, to jakieś współgranie przekazów Putina i Trumpa, że oni są partnerami, że są w stanie wyjść naprzeciw elektoratu republikańskiego, który chciałby kosztem Ukrainy, jej wolności i suwerenności, tę wojnę zakończyć, by podatnicy Amerykańscy nie ponosili jej kosztów - mówi naukowiec.

- Można powiedzieć, że to zachęta Putina, by Zachód zdradził Ukrainę - podkreśla prof. Płudowski.

Republikanie mają problem z pomocą dla Ukrainy

W środę w Senacie przepadła ustawa, która miała umożliwić uruchomienie kolejnej transzy amerykańskiej pomocy wojskowej nie tylko dla Ukrainy, ale też m.in. dla Izraela. Kierowała także środki na ochronę południowej granicy USA.

- To było ponadpartyjne, republikańsko-demokratyczne porozumienie, z którego republikanie się następnie wycofali. Podejrzewano, że ustawa przejdzie w Senacie, ale może napotkać opór w Izbie Reprezentantów. Tymczasem republikanie wycofali się z niej również w Senacie - mówi prof. Płudowski.

Jak wskazuje politolog, połączenie kwestii pomocy militarnej z ochroną granic było warunkiem polityków Partii Republikańskiej. - Później jednak zmienili stanowisko o 180 stopni, chcąc te kwestie rozłączyć. Na stole leżały już więc obie opcje: albo razem, albo osobno. Więcej możliwości nie ma. Mieli obie opcje i byli na "nie" w obu przypadkach - mówi naukowiec z Akademii Ekonomiczno-Humanistycznej w Warszawie.

- Możemy więc wnosić, że republikanom nie zależy na rozwiązaniu kwestii nielegalnej imigracji, że postawili pierwszy warunek, licząc, że demokraci i Joe Biden na nie nie przystaną. Zdziwili się, gdy Biden był gotowy na daleko idące kompromisy. Gdy osiągnęli to, czego się domagali, zmienili stanowisko - mówił.

Zdaniem prof. Płudowskiego, cel takiego rozwiązania jest prosty - wsparcie Donalda Trumpa w nadchodzących wyborach.

- Zależy im nie na rozwiązaniu problemu, tylko na utrzymaniu chaosu na granicy, który pomoże Trumpowi w wyborach prezydenckich. Będzie wtedy mógł twierdzić, że jest jedynym, który ten kryzys rozwiąże, że jest za ograniczeniem migracji, nad którą Biden nie panuje - mówi.

Starcie Tuska z republikanami

Środowa decyzja wywołała reakcję ze strony premiera Polski Donalda Tuska, który nawiązał do działalności Ronalda Reagana i napisał, że członkowie Partii Republikańskiej powinni się "wstydzić".

- Jest to na pewno nietypowe i ryzykowne zachowanie, natomiast zrozumiałe. W ten sposób stajemy po stronie wartości, na które powołują się republikanie, czyli wolności i suwerenności, do tego odwołujemy się do jednej z najbardziej szanowanych przez republikanów prezydentur. To też zwrócenie uwagi na to, jak Partia Republikańska zmieniła się pod wpływem Trumpa, być może z nadzieją, że niektórzy się opamiętają - ocenia prof. Płudowski.

Tuskowi odpowiedziało kilku amerykańskich polityków, w tym m.in. Marco Rubio, który wezwał Polskę do wzięcia migrantów napływających z Południa do USA.

- On był politykiem o bardzo dużych ambicjach, kandydował na stanowisko prezydenta Stanów Zjednoczonych. Jest obeznany z mechanizmami współczesnej partii republikańskiej. W ten sposób tłumaczyłbym sobie jego odpowiedź, a była czysto populistyczna - mówi.

Podkreśla, że Rubio zajmuje się problemem migrantów, ale nie jego rozwiązaniem. - Nie wyjaśnia, czemu republikanie wycofali się z konsensusu, z wersji, którą uzgodnili i obecnie, pod wpływem Trumpa, nie zgadzają się na żadną wersję - mówi prof. Płudowski.

Adam Zygiel, dziennikarz Wirtualnej Polski

Czytaj więcej:

Źródło artykułu:WP Wiadomości