CBA i ABW stracą uprawnienia śledcze? "Powstanie nowa megasłużba"
Nie tylko ABW może stracić uprawnienia do prowadzenia czynności dochodzeniowo-śledczych. Według niepotwierdzonych informacji jednym z rozważanych wariantów reformy służb specjalnych jest ograniczenie roli CBA lub nawet likwidacja tej służby. - Zniknąć ma CBA, a jej pole działania przejmie CBŚ. Powstałaby w ten sposób nowa megasłużba - mówi w rozmowie z WP.PL poseł PiS Marek Opioła z sejmowej Komisji do Spraw Służb Specjalnych. Zaznacza, że posłowie nie dostali oficjalnych informacji i docierają do nich tylko plotki. - Żadna ze służb nie zostanie zlikwidowana - twierdzą Konstanty Miodowicz i Stanisław Wziętek z tej samej komisji. Miodowicz zaznacza jednak, że rozważa się przekazanie nadzoru nad CBA ministrowi finansów.
28.11.2012 | aktual.: 05.12.2012 12:22
Do połowy sierpnia ze służby w ABW zrezygnowało 345 funkcjonariuszy, do końca roku odejść może ich ponad 500. To kilkanaście procent wszystkich pełniących służbę w agencji. W ubiegłych latach odejść było nie więcej niż 200. Ze służbą pożegnało się w tym roku m.in. trzech wiceszefów tej formacji. Według posła PiS Marka Opioła, wiceprzewodniczącego sejmowej Komisji do Spraw. Służb Specjalnych, odejścia wiążą się m.in. z reformą emerytalną. Dla funkcjonariuszy od lat deprymujące jest także wykorzystywanie przez kolejne rządy służb do spraw politycznych.
- Myślę, że przez całe ostatnie lata służby zostały tak skutecznie poobijane, że ich problemem jest nie nadaktywność, tylko ich mała aktywność. Znam to z własnego podwórka - największym sprawcą jest komisja orlenowska, która wyciągając różne rzeczy oraz przedstawiając przed sądem mnie i mojego zastępcę pułkownika Tarnowskiego, nauczyła ludzi w służbach, że: "lepiej się nie wychylaj, nie bądź aktywny, nie próbuj się wykazywać, po co ci to? lepiej zamknij szafę o 16.30 i idź do domu, zamiast robić coś, za co później będą cię ciągać po komisjach sejmowych". Znam na tyle te służby, że wiem, jak funkcjonariusze to przeżyli i jak to odebrali: "małpki są trzy - nie słyszeć, nie widzieć, nie mówić" i jakoś będzie - mówił w wywiadzie dla WP.PL dr hab. Zbigniew Siemiątkowski, były szef UOP i Agencji Wywiadu.
Krytyka z różnych stron spadła na ABW również po zakończonej samobójstwem próbie zatrzymania Barbary Blidy, a także za wykorzystywanie funkcjonariuszy do prowadzenia tak mało znaczących spraw jak zatrzymanie Roberta Frycza - twórcy strony internetowej Antykomor.pl. Jednak do głębokiej reformy przekonała premiera Donalda Tuska dopiero sprawa Amber Gold.
- Nie ukrywałem, że w mojej ocenie analityczno-wyprzedzające działania ABW (ws. Amber Gold) były powolne - mówił 31 sierpnia w Sejmie premier Donald Tusk. Kilka dni później zaznaczał, że przekazywane mu przez służby informacje o Amber Gold "nie odbiegały zasadniczo od tego, co pisały media od roku 2010". Od instytucji o półmiliardowym budżecie premier oczekuje znacznie więcej niż można wyczytać w gazetach i w internecie, dlatego od połowy września nad reformą służb pracuje zespół kierowany przez szefów MON i MSW.
Stanisław Wziątek z SLD twierdzi, że to sejmowa komisja zainspirowała zmiany w służbach. - Jako przewodniczący Komisji ds. Służb Specjalnych pracowałem nad specjalnym raportem zaadresowanym do pana premiera ws. analizy sprawności funkcjonowania wszystkich służb i pewnych rekomendacji dotyczących potencjalnych zmian. To co będzie teraz, to wypadkowa rekomendacji pochodzących z jednej strony od komisji, z drugiej od Strategicznego Przeglądu Bezpieczeństwa Narodowego i z trzeciej strony od zespołu ds. służb specjalnych, który powołał premier. Za chwilę będziemy mieli propozycje, które będą odnosiły się do wszystkich aspektów. Nie mogę powiedzieć, jakie to aspekty, bo na tym etapie jest to formalna tajemnica - mówi poseł Wziątek. Efekty prac mają zostać zaprezentowane premierowi. - Od tej prezentacji, do ich wdrożenia, droga jest bardzo daleka - wyjaśnia Konstanty Miodowicz, reprezentujący w komisji PO. Wyjaśnia, że komisja jest informowana o przebiegu prac, a jej przewodniczący uczestniczy w posiedzeniach
kolegium ds. służb specjalnych. Założenia reformy mają zostać zaprezentowane na forum kolegium do końca roku, a następnie trafią do komisji.
Niewygodne CBA
O tym, jakie zmiany mogą dokonać się w służbach specjalnych nie wiedzą posłowie opozycji - Marek Opioła z PiS, wiceprzewodniczący komisji ds. służb i Artur Dębski z Ruchu Palikota. - Chciałbym uzyskać informacje inaczej niż w ostatniej chwili lub z internetu. W mojej opinii kompetencje komisji ds. służb są zbyt małe. Parlament ma prawo wiedzieć więcej niż z internetu w ostatniej chwili - mówi poseł Ruchu Palikota.
Deklaracje premiera m.in. o przekształceniu ABW w służbę typowo informacyjną otworzyły drogę do spekulacji, potęgowanych jeszcze przez przecieki z prac zespołu. Taka niepewność i rozgłos medialny nie przyczynia się do dobrej pracy służb. - Moim zdaniem nie powinno odbywać się to w taki sposób, że premier mówi w wystąpieniu o zmianach i przez kilka miesięcy trwa festiwal plotek, który mamy do dziś - mówi Marek Opioła.
Według jednej z niepotwierdzonych informacji na temat planowanych zmian, część kompetencji ABW ma przejąć CBŚ. - Też słyszałem taką plotkę. Inna mówi o tym, że zniknąć ma CBA, a jej pole działania również przejmie CBŚ. Powstałaby w ten sposób nowa megasłużba. To złe działanie ze strony premiera, gdy mówi o zmianach, ale nie ma przygotowanych założeń reformy. Nie można oczekiwać od służby, że będzie działała efektywnie, robiąc wokół niej takie zamieszanie - twierdzi poseł Opioła.
Artur Dębski ucina spekulacje na temat likwidacji CBA. - Są jakieś hipotezy, ale nie chcę w ogóle mówić o plotkach - zaznacza poseł Ruchu Palikota. W jego opinii CBA jest potrzebne, ale również wymaga zmian, podobnie jak CBŚ, które należałoby wydzielić ze struktur policji i stworzyć "mocne polskie FBI" - Przestępstwa korupcyjne to tylko połowa z tego co robi CBA, co też jest śmieszne.
W podobnym tonie wypowiada się poseł Stanisław Wziątek. - Nie ma takich założeń, że cokolwiek będzie likwidowane. Może być rozważane to co nazywam jasnym określaniem kompetencji i eliminowaniem takich zjawisk, które wiążą się z powielaniem zadań. Likwidacja to złe słowo - wyjaśnia poseł.
Również Konstanty Miodowicz zapewnia, że żadna ze służb nie zostanie zlikwidowana. - Rozważa się natomiast możliwość ulokowania służb w obrębie resortów, a w szczególności ABW w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, służb wojskowych w Ministerstwie Obrony Narodowej oraz CBA w Ministerstwie Finansów. Podlegają też dyskusji kompetencje, w szczególności obecność linii dochodzeniowo-śledczej w Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Rozważa się też możliwość połączenia wywiadu cywilnego z wojskowym, ale co stanowczo chciałbym podkreślić: są to wszystko rozważania teoretyczne i nie można obecnie przesądzać o kształcie tych propozycji - mówi Miodowicz. Podobnie jak Artur Dębski, jest zdania, że ABW powinno nadal mieć uprawnienia śledcze.
CBA od początku było niewygodne dla części polityków. Mimo że biuro powstało również dzięki głosom PO, dziś niektórzy posłowie chętnie zlikwidowałoby tę formację. To właśnie z CBA wyciekły nagrania z rozmów polityków Platformy od których zaczęła się afera hazardowa.
- Obecnie prowadzimy 50-60 analiz kontrolnych wobec parlamentarzystów. Na liście są nazwiska nieznane i bardzo znane. Pytanie o to, kogo kontrolujemy, padło w Senacie. Zapytałem retorycznie, czy chcą, bym wtedy wymienił spośród nich dziesięć osób, bo kontrolujemy również dziesięciu senatorów. Zapadło milczenie. Wysoka izba Senatu już nie chciała takiej informacji - mówił szef CBA Paweł Wojtunik w opublikowanym 19 listopada wywiadzie dla "Wprost".
Walki klanów i prywatne armie
ABW próbuje bronić się przed ograniczaniem kompetencji nagłaśniając sukcesy. W tym miesiącu po raz pierwszy w historii zorganizowano konferencję prasową - na temat zatrzymania Brunona K. Uprawnień śledczych ABW bronił obecny na konferencji prokurator Artur Wrona. Wcześniej tak dużym sukcesem, ale w przeciwieństwie do zatrzymania potencjalnego zamachowca owianym tajemnicą, było zatrzymanie rosyjskiego szpiega Siergieja M. w 2006 roku. W ostatnich latach ABW ściągała na siebie więcej oskarżeń niż pochwał, m.in. za nie ostrzeganie przed zagrożeniami w sferze gospodarczej, tak było np. w przypadku "katarskiego inwestora", który miał kupić stocznię w Gdyni.
Prof. Andrzej Zybertowicz, były doradca ds. bezpieczeństwa państwa prezydenta Lecha Kaczyńskiego, wskazuje, że premier Donald Tusk zdawał sobie sprawę ze skali nieprawidłowości w służbach specjalnych już w pierwszych miesiącach po objęciu władzy. Świadczy o tym wypowiedź premiera w wywiadzie udzielonym w lutym 2008 roku tygodnikowi "Polityka". - Zasób informacji dostarczanych przez służby, niezbędnych dla premiera i prezydenta, jest bardzo ubogi. Mógłbym natomiast już dziś napisać książkę, jakie klany walczą ze sobą wewnątrz poszczególnych służb. Odnoszę przygnębiające wrażenie, że bardzo wielu oficerów służb specjalnych to są prywatne armie byłego szefa, aktualnego szefa czy przyszłego szefa i zajmują się głównie intrygami - mówił Donald Tusk trzy miesiące po objęciu stanowiska premiera.
- Mimo że rozpoczynając swoje rządy premier Donald Tusk był świadomy, że istnieje poważna luka w systemie bezpieczeństwa państwa, aż do momentu afery Amber Gold sprawa reform w służbach nie była stawiana na porządku dziennym. Dopiero gdy problem dotknął go osobiście z powodu syna, premier się budzi. To pokazuje, że Donald Tusk przez te cztery lata funkcjonował w takim polu sił, że obawiał się zrobienia porządku w służbach, mimo że był świadomy, że nie działają dobrze - wyjaśnia prof. Andrzej Zybertowicz. Zaznacza, że źle działa również nadzór parlamentu nad służbami.
- Platforma od samego początku ma złe intencje i nie kieruje się zasadami demokratycznego państwa prawa. Od momentu powołania w 1995 roku sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych, panowała tam zasada zgodna z duchem demokracji, że przewodniczącym tej komisji jest zawsze przedstawiciel opozycji. Ten standard demokratyczny, że nie można być sędzią we własnej sprawie, był przestrzegany w okresie rządów SLD, AWS i PiS. Respektowały ją wszystkie ugrupowania z wyjątkiem Platformy, dlatego należy z nieufnością traktować wszystkie obecne wypowiedzi na temat reform służb - zauważa prof. Zybertowicz.
Pogląd o słabym nadzorze nad służbami podziela Artur Dębski, reprezentujący w komisji ds. służb Ruch Palikota. Zwraca uwagę, że o wielu sprawach opozycja dowiaduje się z mediów. Poseł proponuje, aby wprowadzić zmianę, która dałaby "ogromną poprawę jakości". - Mam na myśli nadanie uprawnień prokuratorskich dla komisji, abyśmy mogli zwalniać funkcjonariuszy służb z tajemnicy i abyśmy mogli ich przepytywać tak, aby ich kłamstwo przed komisją było przestępstwem. W komisji są ludzie, którzy są zweryfikowani przez odpowiednie organy i nawet gdyby czynności sprawdzające miały trwać znacznie dłużej i być bardziej szczegółowe, to kompetencje powinny być znacznie wieksz. To wymaga tylko zmiany regulaminu, bez ingerowania w konstytucję - mówi poseł Dębski.
Konstanty Miodowicz potwierdza, że jednym z głównych elementów zmian jest poprawa nadzoru nad służbami. Zaprzecza jednocześnie, aby obecnie był z tym problem. - Nadzór nie kuleje i jest efektywny, ale nie ma niczego tak dobrego, czego nie należałoby udoskonalić - wyjaśnia. Według posła efektem reform ma być "instytucjonalny mechanizm rzeczywistej kontroli rządu nad działalnością służb". - Strefą, która wymaga szczególnej reformy jest przestrzeń między premierem, jako dysponentem służb, a samymi służbami. Lokuje się tam obecnie kolegium ds. służb specjalnych oraz urząd ministra odpowiedzialnego za koordynację pracy służb - jest nim obecnie minister spraw wewnętrznych. Wydaje się, że w tej przestrzeni powinny znaleźć się również inne instytucje, które by usprawniły i urealniły system nadzoru oraz zadaniowania służb - wyjaśnia Miodowicz.
Marcin Bartnicki, Wirtualna Polska