"Człowiek z mojej bajki, ale nie do końca"
Znacznie cieplejsze relacje łączyły Donalda Tuska z Lechem Kaczyńskim. Sprzyjał temu fakt, że obaj mieszkali w Trójmieście i byli zaangażowani w działalność opozycyjną. Prezydent i premier mieli wspólnych przyjaciół i znali swoje rodziny. Jednak bieżąca polityka zrobiła z nich śmiertelnych wrogów. Tak prezydent w rozmowie z Michałem Karnowskim i Piotrem Zarembą "Alfabet braci Kaczyńskich" wspominał pierwsze spotkanie z obecnym premierem: - Pamiętam go jako mocno owłosionego współpracownika Lecha Bądkowskiego, literata, który w 1981 r. wydawał pismo "Samorządność". Ale poznałem go tak naprawdę przez Andrzeja Zarębskiego, z którym siedziałem w internacie. To on mi powiedział, że to środowisko wydaje "Przegląd polityczny". Sympatyczny, uśmiechnięty facet, ale chodzący innymi drogami niż ja. Człowiek z mojej bajki, ale nie do końca.
A jak oceniał współczesnego Tuska? - To poważny polityk, inteligentny, prowadzący zresztą różne gry. A równocześnie bardzo długo przypominał trochę lekkomyślnego chłopca. Miał trudności z utrzymaniem ciężaru własnego sukcesu. Ale ostatecznie nie popłynął.