"Wy mi opowiadacie różne rzeczy, a po mnie spływa jak woda po psie"
Kaczyński nie traktował Tuska poważnie, uważał, że nie jest dla niego partnerem. Pobłażliwie traktował także całe jego środowisko, mawiał, że KLD to "picie piwka, bankietowanie i gra w piłkę". Tak KLD wspomina w swojej książce "Polska naszych marzeń": "Mieli willę na Saskiej Kępie, w której urządzali wystawne balangi, a Tusk wyznał mi kiedyś, że polityka nie jest dla niego ważna, bo najważniejsze są dziewczyny".
"Leszek Kaczyński zawsze mówił, że jego najbardziej w życiu wścieka, że ja mam taki fart. Był absolutnie przekonany, że oni są inteligentniejsi, mądrzejsi, lepiej znają się na polityce, dużo więcej pracują, są bardziej patriotyczni. Wszystko robią lepiej, a tu nam wychodzi, a im nic" - opowiadał z kolei Tusk w 1993 r. w książce "Teczki liberałów".
W tym samym wywiadzie wspominał sytuację, która miała miejsce podczas negocjacji koalicyjnych w 1991 r. "Oni są bardzo przeczuleni na punkcie swoich figur i pseudonimu 'Kaczor'. W pewnym momencie Jarek mówi: 'Wy mi opowiadacie różne rzeczy, a po mnie spływa jak woda po...' - tu się ugryzł w język - i dodał: 'po psie'. Ja odruchowo protestuję: 'po kaczce'. I zaraz potem zza otwartego okna, za którym był staw, rozległ się potworny jazgot: kwa, kwa, kwa. I myśmy udawali, że nie słyszymy tego kwakania, a w nich było widać rosnące przekonanie, że zrobiliśmy taką reżyserkę, przywieźliśmy te kaczki i skłoniliśmy je do kwakania, żeby ich upokorzyć... Oni wszędzie widzą spisek".