Były rzecznik MON Bartłomiej M. przed sądem. Chodzi o wódkę "Misiewiczówkę"
Były rzecznik MON Bartłomiej M. odpowie przed sądem za reklamowanie i handel wódką "Misiewiczówka" bez wymaganego zezwolenia. Pierwsza rozprawa ma odbyć się 3 lutego.
Jak informuje PAP, akt oskarżenia w tej sprawie trafił do Sądu Rejonowego dla m.st. Warszawy w maju. Były rzecznik resortu obrony i bliski współpracownik Antoniego Macierewicza został oskarżony o sprzedaż wódki "Misiewiczówka" bez zezwolenia i reklamę tego alkoholu w internecie.
- W okresie od 31 stycznia 2020 r. do 17 września 2020 r. na ogólnodostępnym profilu na portalu twitter.com i stronie internetowej www.misiewiczówka.pl publicznie reklamował wódkę "Misiewiczówka" poprzez zamieszczenie grafiki oraz opisu, w których rozpowszechniał nazwę producenta, znaki towarowe oraz symbole graficzne, służące popularyzowaniu znaków towarowych napoju alkoholowego - brzmiało oskarżenie.
Na profilach społecznościowych reklamujących "Misiewiczówkę" informowano, że jest to "pozycja klasy premium białego alkoholu" i "najdelikatniejsza wódka w Polsce", a jej receptura "oparta jest na starannie pielęgnowanych kłosach pszenicy, bez żadnego opryskiwania i bez dodatków detergentów". Ostatni wpis w mediach społecznościowych marki publikowany był 4 listopada 2020 r.
Litania afer M.
Bartłomiej M. w 2015 r. został szefem gabinetu politycznego i rzecznikiem MON, w 2016 r. powołano go też do rady nadzorczej Polskiej Grupy Zbrojeniowej. We wrześniu tego samego roku M. poprosił ówczesnego ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza o zawieszenie w funkcjach w ministerstwie i zrezygnował z posady w PGZ. Miało to związek z publikacją "Newsweeka", z której wynikało, że M. miał proponować radnym PO w Bełchatowie przystąpienie do koalicji z PiS, sugerując, że w zamian zapewni im zatrudnienie w państwowej spółce. Sprawę badała prokuratura – ostatecznie odmówiła wszczęcia śledztwa w listopadzie 2016 r.
W kwietniu 2017 r. M. został pełnomocnikiem PGZ ds. komunikacji, dwa dni później umowa została rozwiązana za porozumieniem stron ze skutkiem natychmiastowym. Dwa lata później M. został zatrzymany przez Centralne Biuro Antykorupcyjne w związku z prowadzonym przez prokuraturę w Tarnobrzegu śledztwem dotyczącym niegospodarności, powoływania się na wpływy oraz fałszowania dokumentów przy okazji zawierania umów przez Polską Grupę Zbrojeniową SA. W konsekwencji w czerwcu br. M. wraz z pięcioma innymi osobami, został oskarżony w tej sprawie o działanie na szkodę PGZ i narażenie spółki na stratę 1,2 mln zł. Grozi mu za to do 10 lat więzienia.
Były urzędnik spędził w areszcie pięć miesięcy. Wyszedł na wolność po wpłaceniu 100 tys. zł poręczenia majątkowego.
Źródło: PAP