Były policjant zapytany o wypadek w Chełmie. "Brakuje słów"
- Ręce opadają, słysząc tego typu informacje. Jak często mówi się o tym, żeby nie dopuszczać do kierowania osób, które są pod wpływem alkoholu - komentuje były policjant Mariusz Sokołowski. W Chełmie w niedzielnym wypadku zginęło dwóch 18-latków. Osobową toyotą podróżowało 10 osób, kierowca miał 2 promile.
- Wypadek miał miejsce na ul. Ogrodowej w Chełmie. Kierowca, 19-latek, zjechał z drogi, uderzył w słup latarni i ogrodzenie, a pojazd dachował.
- W samochodzie znajdowało się 10 młodych osób w wieku od 17 do 19 lat. Jak ustaliła WP, dwie osoby były trzeźwe, ale kierowca miał 2 promile alkoholu we krwi.
- Tragedia wydarzyła się po imprezie urodzinowej. Młodzież świętowała osiemnastkę jednego z uczestników w klubie bilardowym.
- Niestety mamy kolejny wypadek z udziałem nastolatków, którym wydaje się, że są nieśmiertelni i wydaje im się, że przepisy są dla innych, ale nie dla nich. Nastolatkowie są grupą szczególnie wypadkogenną. Szczególnie ci, którzy jeżdżą w sposób totalnie bezmyślny i bardzo często są to kierowcy, którzy popisują się przed innymi nastolatkami - ocenia Sokołowski.
Były policjant podejrzewa, że "do momentu, kiedy doszło do samego zderzenia, oni traktowali to jako doskonałą zabawę".
- Nie uświadamiali sobie, jak dużym zagrożeniem wszyscy byli dla siebie, a w szczególności jak dużym zagrożeniem dla nich był pijany kierowca, który wsiadł za kierownicę i wziął tyle osób do swojego pojazdu. Brakuje słów do tego typu sytuacji. Ja wiem, że fantazja tych młodych ludzi potrafi być naprawdę bardzo duża, ale ta fantazja doprowadza do tragedii - twierdzi Sokołowski.
- Jak często mówi się o tym, żeby nie dopuszczać do kierowania osób, które są pod wpływem alkoholu. Po pierwsze, oni wszyscy nie powinni usiąść do takiego samochodu. Po drugie, nie powinni dopuścić do tego, żeby ten człowiek - będąc pijany - wsiadł za kierownicę. 2 promile to jest naprawdę bardzo dużo - wymienia.
Zdaniem Sokołowskiego pasażerowie i kierowca wykazali się "kompletnym brakiem myślenia".
- Brak myślenia o sobie, o innych i kompletny brak myślenia po stronie kierującego, i po stronie pasażerów. Bo jeśli trzech młodych ludzi pcha się do bagażnika, a pozostałych siedmiu siada do kabiny pojazdu, jednocześnie wiedząc, że kierowca jest pijany, no to jest kompletny brak wyobraźni. Ci, co przeżyli, mieli olbrzymie szczęście. Tylko nie na tym powinno polegać poruszanie się po drogach - podsumowuje.
Wypadek nastolatków w Chełmie
Do wypadku doszło w niedzielę około godz. 4 rano. Samochód, osobowy, którym podróżowało 10 osób, zjechał z prostej drogi i uderzył w słup latarni oraz ogrodzenie posesji. Pojazd dachował, a w wyniku zdarzenia zginęło dwóch 18-latków. Jak dowiedziała się nieoficjalnie Wirtualna Polska, kierowca po wypadku uciekł do pobliskiego lasku, ale później wrócił na miejsce. Po badaniach w szpitalu został zatrzymany przez policję.
Mieszkańcy Chełma są wstrząśnięci tragedią. Ulica Ogrodowa, gdzie doszło do wypadku, jest wąska i otoczona domami jednorodzinnymi. - Tutaj musiało dojść do tragedii, bo kierowcy bardzo szybko jeżdżą - mówił w rozmowie z WP Wiesław, mieszkaniec okolicy.
Policja bada okoliczności wypadku, w tym zachowanie kierowcy, który miał 2 promile alkoholu we krwi.
Mateusz Dolak, dziennikarz Wirtualnej Polski
Czytaj też: