Były policjant z zarzutami ws. Stachowiaka w rezerwie MON. Spóźniona reakcja armii

Były policjant z zarzutami ws. Stachowiaka w rezerwie MON. Spóźniona reakcja armii

Były policjant z zarzutami ws. Stachowiaka w rezerwie MON. Spóźniona reakcja armii
Źródło zdjęć: © PAP | Marcin Bielecki
Arkadiusz Jastrzębski
15.09.2017 11:49, aktualizacja: 25.03.2022 13:12

Choć były policjant już we wtorek usłyszał zarzuty ws. śmierci Igora Stachowiaka to dopiero teraz Komendant Główny Żandarmerii Wojskowej zdecydował się na reakcję. Mężczyzna już po tragicznych wydarzeniach zmienił pracę i przeniósł się do policji wojskowej. Służył w tej formacji od czerwca ubiegłego roku.

Jak poinformował w komunikacie rzecznik prasowy Komendanta Głównego Żandarmerii Wojskowej mjr Artur Karpienko, w związku z postawieniem Adamowi W. zarzutów prokuratorskich został on w piątek przeniesiony do rezerwy kadrowej Dyrektora Departamentu Kadr MON.

Adam W. nie został jednak wydalony ze służby dyscyplinarnie, a zmienił tylko pracodawcę z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji na Ministerstwo Obrony Narodowej. Reporterzy Polsatu ustalili, że mężczyzna pracował w jednostce ŻW we Wrocławiu, choć usłyszał już zarzuty, a wcześniej jego przełożeni musieli zapoznać się z opinią od byłych szefów.

Zarzuty dla czterech policjantów

Adam W. - tak jak trzej inni byli policjanci – we wtorek w poznańskiej prokuraturze usłyszał zarzuty przekroczenia uprawnień oraz fizycznego i psychicznego znęcania się nad zatrzymanym 15 maja 2016. we Wrocławiu Igorem Stachowiakiem. Były funkcjonariuszom grozi kara do 5 lat więzienia.

Śmierć na komisariacie

Igor Stachowiak w maju 2016 r. został zatrzymany na wrocławskim rynku. Według funkcjonariuszy, był agresywny i dlatego musieli użyć paralizatora. Po przewiezieniu na komisariat stracił przytomność i pomimo reanimacji zmarł. Według pierwszej opinii lekarza, przyczyną śmierci była ostra niewydolność krążeniowo-oddechowa.

Sprawa wróciła po wyemitowaniu w maju tego roku reportażu w TVN24, gdzie m.in. pokazano zapis z kamery paralizatora. Później "Fakty" TVN podały, że policja miała dostęp do nagrań ws. śmierci Stachowiaka, choć deklarowała coś innego.

W związku z wydarzeniami sprzed roku szef MSWiA odwołał komendanta dolnośląskiej policji, jego zastępcę ds. prewencji oraz komendanta miejskiego we Wrocławiu. Wszyscy funkcjonariusze: zatrzymujący Stachowiaka i używający wobec niego tasera, są już poza policją.

Źródła: Polsat News, TVN24, PAP

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (6)
Zobacz także