Były mer Nicei o zaniedbaniach władz w dniu zamachu w mieście
• Zdaniem byłego mera w dniu zamachu rozstawionych było w Nicei jedynie 42 policjantów
• Zwrócił uwagę na brak na ulicach betonowych bloków, które mogłyby zmusić kierowcę do zatrzymania się
• "Le Figaro" zwraca też uwagę, że samochód, którym dokonano masakry, nie miał prawa jeździć po mieście
• W zamachu w Nicei zginęły 84 osoby
20.07.2016 | aktual.: 20.07.2016 13:01
Były mer Nicei Christian Estrosi zarzucił francuskim władzom, że w dniu zamachu w tym mieście dopuściły one do zaniedbań w kwestiach bezpieczeństwa - podał portal "Le Figaro". Estrosi domaga się przeprowadzenia generalnej kontroli służb bezpieczeństwa.
Członek opozycyjnej partii Republikanie i szef władz regionu Prowansja-Alpy-Lazurowe Wybrzeże uważa, że 14 lipca, kiedy ciężarówka prowadzona przez Tunezyjczyka Mohameda Lahouaiej Bouhlela taranowała ludzi świętujących Dzień Bastylii na nadmorskiej promenadzie w Nicei, w mieście było mniej policjantów niż rok wcześniej, choć we Francji obowiązuje stan wyjątkowy.
"Minister spraw wewnętrznych (Bernard Cazeneuve) potwierdził, że było (wówczas) 64 policjantów; premier (Manuel Valls) - że w sumie było ich 185. Obie te liczby to kłamstwa" - ocenił Estrosi w wywiadzie dla lokalnego dziennika "Nice-Matin". Zdaniem byłego mera w dniu zamachu rozstawionych było w Nicei jedynie 42 policjantów z oddziałów miejskich i tylko oni przebywali w strategicznych punktach. W jego opinii dowodem na to są liczne zdjęcia. Ponadto zapewnił, że informację tę uzyskał od władz, jednak portal "Le Figaro" nie wyjaśnia, o jakich władzach konkretnie mówił.
Estrosi zwrócił także uwagę na brak na ulicach betonowych bloków, które być może mogłyby zmusić kierowcę ciężarówki do zwolnienia lub zatrzymania się. - Ustawiano je podczas Euro 2016, (które do 10 lipca odbywało się we Francji) a 14 lipca tego rozwiązania nie zastosowano ponownie - powiedział.
Wcześniej media informowały, że Estrosi dzień przed zamachem zwrócił się do prezydenta Francois Hollande'a o dodatkowe finansowanie policji.
Portal "Le Figaro", powołując się na lokalne radio France Bleu Azur, zwraca też uwagę, że samochód, którym dokonano masakry, nie miał prawa jeździć po mieście. Zgodnie z obowiązującym rozporządzeniem prefektury pojazdy ważące powyżej 7,5 tony nie mogą wjeżdżać do miasta od godziny 22 dnia poprzedzającego dzień świąteczny.
Na wątek uchybień już wcześniej zwracała uwagę opozycja, zastanawiając się, w jaki sposób ciężarówka, zanim ją zatrzymano, była w stanie przejechać przez tłum 2 km.
Samochód ciężarowy taranował 14 lipca wieczorem ludzi zgromadzonych na promenadzie w Nicei z okazji Dnia Bastylii; zginęły 84 osoby. Pojazdem kierował 31-letni Bouhlel, Tunezyjczyk mieszkający w Nicei. Był on znany francuskiej policji z drobnych przestępstw, ale nie był obiektem zainteresowania służb antyterrorystycznych. Mężczyzna został zastrzelony przez policję. Dżihadystyczna organizacja zbrojna Państwo Islamskie poinformowała po zamachu, że Tunezyjczyk był jej członkiem.