Były agent CBA w prokuraturze. Chodzi o aferę z sekstaśmą
Jak ustaliła Wirtualna Polska, w połowie lipca dojdzie do pierwszego przesłuchania w prokuraturze byłego oficera CBA Wojciecha Janika. To on zawiadomił śledczych o ewentualnych nieprawidłowościach w obecnym kierownictwie Biura i ujawnił, że nagrano w agencji towarzyskiej jednego z czołowych polityków PiS.
- Przesłuchanie wyznaczono na 16 lipca. Funkcjonariusz CBA, który złożył zawiadomienie do prokuratury, będzie zeznawał w charakterze świadka – mówi nam informator znający kulisy sprawy. Z naszych informacji wynika, że czynności będą prowadzone również następnego dnia. A tydzień później, Wojciech Janik ma stawić się znowu w prokuraturze. Tym razem z zawiadomienia obecnego kierownictwa Biura, które uznało, że ich były funkcjonariusz rozpowszechnia nieprawdziwe informacje.
Podczas misji specjalnej funkcjonariusz CBA dotarł do nagrania z udziałem jednego z czołowych polityków PiS z agencji towarzyskiej. W Sejmie mówił, że taśmę z sejfu mu wykradziono. Jak twierdził, po tym, jak przywiózł do CBA od informatora DVD z nagraniem, stał się niewygodny dla szefów służby. Wszczęto wobec niego postępowanie sprawdzające, zaproponowano mu przeniesienie do departamentu zajmującego się szkoleniami. W 2018 roku Janik sam zwolnił się ze służby w CBA. I zawiadomił prokuraturę o nieprawidłowościach w kierownictwie. Biuro twierdzi, że były agent jest niewiarygodny i kłamie.
W sprawie Wojciecha Janika jest jeszcze trzecie postępowanie. Z zawiadomienia marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego i Kancelarii Sejmu. Polityk PiS poczuł się urażony wypowiedziami agenta CBA, który wymieniał jego nazwisko w kontekście sensacyjnych nagrań. Śledztwo w tej sprawie wszczęto 8 maja. I jak ustaliła WP, cały czas jest w toku.
Przesłuchanie w połowie lipca byłego agenta CBA może być kluczowe jeszcze z innego powodu. Kiedy ponad miesiąc temu śledczy wzywali Janika, przytoczyli artykuł 209 kodeksu karnego, który mówił o uchylaniu się od obowiązku alimentacyjnego. Pismo wprowadziło w osłupienie zarówno byłego oficera CBA, jak i jego pełnomocnik Beatę Bosak-Kruczek. Funkcjonariusz jest bowiem od wielu lat szczęśliwym małżonkiem i nigdy nie miał sądowego nakazu płacenia alimentów.
– Wyglądało to na celową pomyłkę. Janik miał stawić się w prokuraturze, celem wyjaśnienia jako świadek. Wtedy prokuratura mogłaby mu postawić zarzut fałszywego oskarżenia marszałka Sejmu – mówi nam osoba znająca kulisy sprawy.
Janik wówczas nie pojawił się w prokuraturze. Śledczy wycofali się z wzywania go, by wyjaśnił uchylanie się od obowiązku alimentacyjnego. Czy jednak wycofali się z postawienia mu zarzutów, dowiemy się w połowie lipca. Po jego pierwszym przesłuchaniu.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl