Byliśmy na proteście przeciw reformie Gowina. Studentów mało, niewiele wiedzą
Głośny w mediach protest na Uniwersytecie Warszawskim, to tak naprawdę nieduże wydarzenie. - Protest rodziców osób niepełnosprawnych nie przyciągnął tłumów przed Sejm. Ten też nie przyciągnie - mówi nam jeden z protestujących.
06.06.2018 | aktual.: 06.06.2018 19:59
Protest na UW nie schodzi z anten. Telewizje transmitują na żywo sytuację i przeprowadzają wywiady z uczestnikami. Jednak w rzeczywistości wszystko wygląda mniej imponująco niż na ekranie. Wirtualna Polska odwiedziła protestujących na Uniwersytecie Warszawskim. Co zobaczyliśmy? Zaledwie 40 osób siedzących na trawie i słuchających wykładu dotyczącego protestu, a także kilkoro młodych ludzi na balkonie Pałacu Kazimierzowskiego, a na nim banery z hasłami: "Żądamy demokratycznych uniwersytetów", "Nie oddamy autonomii" czy "Gowin precz".
Rozmawialiśmy z dwiema studentkami kulturoznawstwa, które uczestniczyły w wykładzie dotyczącym protestu w ramach zajęć. Jak podkreśliły, wykładowcy mają pozytywny stosunek do protestu, a on sam nie jest skierowany przeciwko rektorowi. W rozmowie z WP przyznały, że protestujących jest mało, ale jak zaznaczyły, "protest nie musi być tak duży jak na przykład Czarny Piątek". Zapytane o postulaty, przyznały, że nie zapoznały się z ustawą reformującą szkolnictwo wyższe, ale zapewniły, że protestujący na pewno je znają.
Problem z wymienieniem postulatów protestujących czy zapisów ustawy zaproponowanej przez Gowina miały też kolejne pytane przez nas osoby. Część korzystała ze "ściągi" - zerkali na kartkę z listą postulatów.
Postulatów jest 11. Przede wszystkim to walka o autonomię i przed upolitycznieniem - mówi nam Michał Sawicki. Jak dodaje, istnieje groźba dyktowania uczelniom, jak mają uczyć. Problem przede wszystkim dotyczy historii. Odpowiedział też na słowa przedstawiciela resortu szkolnictwa wyższego, który podkreślił, że w radzie uczelni, której powołanie zakłada ustawa, nie będzie administracji rządowej i samorządowej. - Ale mogą być politycy - zwrócił uwagę protestujący.
Skomentował też argument ministerstwa mówiący o tym, że dzięki ustawie wzmocniona zostanie społeczność akademicka, bo przewodniczącego rady wskazywać będzie senat uczelni. Według Sawickiego jednak senat to "martwa instytucja".
"Protest nie ma dużej dynamiki"
Dlaczego protestujących jest tak mało? Sesja - usłyszeliśmy kilka razy. Sawicki ocenił z kolei, że w Polsce nie ma tradycji protestów. - To pierwszy taki protest studentów od początku lat 90-tych. Tworzymy historię - podkreślił. Kto protestuje? WP udało się porozmawiać z humanistami, ale poza osobami z wydziałów archeologii, filozofii oraz Artes Liberales, są także ludzie z wydziału fizyki. W grupie widać za to działaczy partii Razem.
- Protest nie ma dużej dynamiki i powoli idzie do przodu, ale studenci już pierwszy krok wykonali i protest będzie się rozwijał. Nie będziemy spali w Pałacu i czekali. Pierwszy cel - zwrócenie uwagi - został zrealizowany - podkreślił Sawicki. Dodał, że protestujący zamierzają zwiększyć nakłady na informowanie o proteście. Już rozdają ulotki.
Na kampus przyszedł też prezes partii Wolność Janusz Korwin-Mikke, ale nie po to, by solidaryzować się ze studentami. - Trzeba pytać protestujących o postulaty. Przyszedłem, bo lata temu protestowałem. Wtedy było 10 tys. studentów. To był jakiś protest, tutaj marnie. Słabo - ocenił.
Zaskakujące jest to, że wielu uczestników protestu nie chce podawać swoich danych osobowych. Tak jak protestujący, który spędził noc w Pałacu Kazimierzowskim. Jego zdaniem ważne są postulaty dotyczące wymiaru socjalnego. Mówił m.in. o dofinansowaniu akademików. Sprzeciwia się też temu, że po wejściu w życie ustawy Gowina "rektor będzie autorytarnym despotą mianowanym przez ministra", a w radzie będą "poplecznicy PiS, kolesiostwo, pseudoniezależni".
Jak długo potrwa protest? Nie wiadomo. - Pod znakiem zapytania jest sama ustawa, więc protest też - powiedział. Jak podkreślił, rząd wcześniej wycofywał się z pomysłów kiedy "napotkał opór, problem mocno dla niego niewygodny". Co więcej, zwrócił uwagę, że jedynie frakcja Gowina popiera tzw. ustawę 2.0.
Jak dodał protestujący, "nawet Terlikowski się odciął". - Trwają wewnętrzne spory w obozie władzy - stwierdził. Jak wynika z najnowszego wpisu Krystyny Pawłowicz, posłanka PiS też nie utożsamia się z ustawą proponowaną przez ministra szkolnictwa wyższego.
"Protest zakończy się niepowodzeniem"
Studentów przyszedł wesprzeć także pracownik akademicki, ale nie chciał zgodzić się na wypowiedź pod nazwiskiem. Skrytykował Niezależne Zrzeszenie Studentów, które nazwał "trampoliną dla polityków i pasmem transmisyjnym dla ambitnych, młodych ludzi, którzy chcą sobie nabijać CV-ki". Jego zdaniem problemem protestu jest to, że "nie mamy jasno zdefiniowanych linii konfliktu". - Tego rodzaju protesty czy protest przed Sejmem osób totalnie wykluczonych ze sfery publicznej i dyskursów nie przyciągnął tłumów, ten też nie przyciąga - podkreślił. Przyznał, że protest zakończy się niepowodzeniem, ale sukcesem jest to, że się odbył, bo to "lekcja dla młodych, jak tworzyć sojusze, jak się, mobilizować, żeby się nie bać autorytetów, symbolicznej władzy".
Już po pierwszych dwóch dniach protestu na UW widać, że nie jest on tak medialny jak protest rodziców osób niepełnosprawnych w Sejmie. Nie zakończy się nawet częściowym sukcesem, bo wygląda na to, że studenci nie są tak zaangażowani jak rodzice z Sejmu. Po za tym zbliżają się wakacje, więc wkrótce kampus opustoszeje zupełnie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl