Burza wokół Stanisława Piotrowicza
Na pytanie w sondzie WP, czy Stanisław Piotrowicz powinien zrzec się mandatu posła, przeważająca większość internautów odpowiedziała, że zdecydowanie tak. Duża część z głosujących nie wierzy jednak, że poseł to zrobi. Stanisław Piotrowicz został publicznie wezwany do wytłumaczenia się ze swojej przeszłości. Zrobił to Joachim Brudziński. Ten prominentny polityk PiS publicznie stwierdził, że chętnie posłuchałby na konferencji, co Piotrowicz ma do powiedzenia.
Brudziński powiedział, że liczyłby na jego konferencje w najbliższych dniach.
W naszej sondzie zagłosowało ponad 2 tys. internautów. Ponad 70 proc. z nich uważa, że poseł Piotrowicz powinien zrzec się mandatu poselskiego, jednak ponad 30 proc. z nich nie wierzy, że Piotrowicz to zrobi. Dla 10 proc. wystarczy, że wytłumaczy się ze swojej przeszłości. Niewiele więcej osób uważa, że nie powinien rezygnować, bo został demokratycznie wybrany do parlamentu.
Przez kilka ostatnich dni w mediach szeroko komentowano przeszłość polityka. Temat wrócił za sprawą materiału wyemitowanego w programie "Czarno na białym" w TVN 24, w którym Antonii Pikul, opozycjonista solidarnościowy, zdementował informację o tym, że został uratowany przed więzieniem przez ówczesnego prokuratora Stanisława Piotrowicza.
Piotrowicz był autorem aktu oskarżenia przeciwko działaczowi opozycji Antoniemu Pikulowi, oskarżonemu o kolportaż wydawnictw drugiego obiegu. Po upublicznieniu tej sprawy w 2013 Stanisław Piotrowicz stwierdził, że dążył do umorzenia tego postępowania.
- Pan poseł Piotrowicz dawał temu wielokrotnie świadectwo: tej karty w swoim życiorysie się wstydzi i za nią przeprasza - przekonywał Brudziński, z czym nie zgodzili się inni goście programu.
Broni go posłanka Krystyna Pawłowicz. - Dziękuję za to, co pan robi już od kilku kadencji - podkreśla, kierując te słowa do posła PiS. - To Pana patriotyczni wyborcy, znając całe Pana życie, ciągle jednak Pana do Senatu i Sejmu wybierają - dodaje posłanka.
Z akt, do których w IPN dotarł reporter "Czarno na białym" wynikało, że Stanisław Piotrowicz podpisał się pod aktem oskarżenia przeciwko Antoniemu Pikulowi. Opozycjonista został oskarżony w stanie wojennym o nielegalne rozprowadzanie ulotek. Przesiedział w areszcie trzy miesiące. Groziły mu trzy lata więzienia. Ostatecznie nie został skazany. Piotrowicza rzeczywiście nie było na samym procesie działacza solidarnościowego.
Piotrowicz, w rozmowie z reporterem TVN24, zaprzeczył, że podpisał akt oskarżenia przeciwko Pikulowi. - Pan bzdury opowiada. Rozumiem, że chce się pan doczekać procesu o ochronę dóbr osobistych - mówił w materiale wyemitowanym we wtorkowy wieczór.
Kilka dni temu Piotrowicz zapewniał też z mównicy sejmowej, że będąc prokuratorem w okresie PRL, nie oskarżał działaczy opozycji. - Dziennikarze sięgnęli do akt IPN, jest tam pana nazwisko - odpowiedział mu w piątek Krzysztof Brejza (PO). - Tego człowieka bronicie - mówił do posłów PiS Brejza.
Portal wpolityce.pl dotarł z kolei do byłej działaczki "Solidarności" z Krosna, która twierdzi, że dzięki Stanisławowi Piotrowiczowi uniknęła w 1982 roku więzienia i nie straciła dzieci. Piotrowicz zapewnia, że pamięta tę sprawę. Internauci tymczasem szperają w archiwach IPN i poddają w wątpliwość prawdziwość tej historii.
Piotrowicz twierdzi, że pamięta panią Zofię Jankowską i że zawsze robił wszystko, by pomóc ludziom. Internauci jednak twierdzą, że kobietę aresztowano w 1985 roku, a nie jak twierdzi w 1982.
Były prokurator przekonuje, że na początku stanu wojennego zdegradowano go za pomoc opozycjonistom. Tymczasem TVN24 dotarł do osób, które twierdzą inaczej. Karol Heliński między innymi mówi, że w Krośnie był jeden prokurator, który pomagał "Solidarności", ale na pewno to nie był Piotrowicz.
W programie "Kawa na ławę", Joanna Scheuring-Wielgus stwierdziła, że "z obrzydzeniem patrzy na osobę, która kłamie z mównicy sejmowej". Zaapelowała do PiS o to, by usunąć Piotrowicza ze stanowiska przewodniczącego sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka i wpłynąć na niego, by zrzekł się mandatu poselskiego.
- Paradoks tych czasów polega na tym, że tam, gdzie stało ZOMO, tam stał prokurator Piotrowicz, który jest w szeregach PiS-u i dobrze by było, żeby uszanował ten 13 grudnia w taki sposób, że powinien podać się do dymisji - stwierdził w Polsat News lider Nowoczesnej Ryszard Petru.
oprac. Katarzyna Bogdańska
Zobacz także: