Afera wokół serialu TVP. Rachoń odpowiada
"Jesteśmy zszokowani" - napisał Michał Rachoń. To odpowiedź na zarzuty jednego z wypowiadających się w dokumencie TVP "Reset" ekspertów. Uważa on, że został wprowadzony w błąd. Współautor serialu zamieścił obszerną odpowiedź.
13.06.2023 | aktual.: 13.06.2023 14:06
Wokół serialu TVP "Reset" rozpętała się prawdziwa burza. Już dwóch ekspertów, wypowiadających się w dokumencie, odcina się od materiału i zarzuca autorom manipulację.
Edward Lucas, brytyjski dziennikarz, europejski korespondent tygodnika "The Economist", chce usunięcia fragmentów wywiadów z internetowej wersji "tendencyjnego" filmu. "Zostałem wprowadzony w błąd co do jego redakcyjnego punktu widzenia. Chcę również publicznego zapewnienia, że w pozostałej części serii nie zostaną użyte żadne klipy" - napisał.
Jest reakcja TVP. Michał Rachoń odpowiada
Na te słowa zareagował jeden z autorów serialu Michał Rachoń.
"Jesteśmy zszokowani tym, że dziennikarz i autor z tak wielkim doświadczeniem domaga się, aby inny autor i dziennikarz ocenzurowali film dokumentalny tylko dlatego, że wydaje się Panu, że Pański pogląd na działalność polityka, który jest Pańskim przyjacielem, różni się od naszego" - zaczął swoją odpowiedź.
"Oczywiście nie zgodzimy się na cenzurę filmu. Nie zgodzimy się na pozbawienie naszych widzów prawa do samodzielnej oceny fundamentalnych spraw, o których dyskutowaliśmy. Czyli resetu relacji pomiędzy Rosją a Zachodem" - napisał.
"Nie wycofamy się, niezależnie od tego, czy presję wywierać będą byli oficjele polskiego rządu, poseł do Parlamentu Europejskiego, wysoki przedstawiciel rządzącej Unią Europejską partii czy dziennikarz i badacz, którego pracę ceniliśmy do tego dnia" - stwierdził w opublikowanej odpowiedzi.
Rachoń chce opublikować całą rozmowę
Zadeklarował także, że może opublikować całą rozmowę oraz poprzedzającą ją korespondencję, która w jego opinii udowodni, że Edward Lucas wiedział, co jest przedmiotem zainteresowania autorów, o czym jest film i czego będą dotyczyć pytania.
"Wierzę, że w tej sytuacji opinia publiczna ma prawo ocenić, kto zachowuje rzetelność dziennikarską, a kto ulega histerii, atakując film, którego nie oglądał i kieruje się presją osób żywo zainteresowanych tłumieniem wszelkich prób oceny wprowadzonej przez nich w życie 'filozofii relacji z Rosją' taką, jaką ona jest" - zakończył Rachoń.