Burza pod Giewontem. Nieznani dotąd bohaterowie akcji: żołnierz WOT, ratownik z karetki
Coraz więcej wiadomo o bezimiennych dotąd bohaterach akcji ratunkowej po burzy na Giewoncie. Jan Krzysztof z TOPR kilkakrotnie wspominał o osobach, które na miejscu katastrofy znalazły się przypadkowo, ale od razu zaangażowały się w niesienie pomocy turystom.
To ratownik medyczny z Wojsk Obrony Terytorialnej z Lublina zorganizował "polowy szpital" w schronisku na Hali Kondratowej. Kiedy doszło do katastrofy, selekcjonował najciężej rannych i wysyłał transportami do doliny. Kiedy w schronisku wszyscy byli już opatrzeni, zarzucił zasobnik medyczny na plecy i pobiegł na Giewont, aby pomagać kolejnym turystom. Przenosił rannych do śmigłowca.
Żołnierz WOT nie czuje się bohaterem
- Nie jestem bohaterem. Znalazłem się we właściwym miejscu i po prostu zrobiłem, co do mnie należało - to słowa starszego szeregowego z 21. batalionu piechoty lekkiej WOT w Lublinie. Jak informuje kpt. Damian Stanula z 2. Lubelskiej Brygady Obrony Terytorialnej, ten żołnierz feralnego dnia był na wycieczce w Tatrach. Jako jeden z pierwszych zaczął udzielać pomocy poszkodowanym. - Jest skromny i nie chce się jednak wypowiadać w mediach - dodał kapitan Stanula.
Bez takich spontanicznych gestów zaangażowania się w pomoc, służbom ratunkowym byłoby trudniej ratować poszkodowanych po burzy pod Giewontem. Jan Krzysztof z TOPR wspominał o tym kilkakrotnie, podczas relacjonowania akcji ratunkowej.
Giewont. Wśród turystów był ratownik pogotowia
Wiadomo też o ratowniku z pogotowia ratunkowego, który wspinając się z turystami na Giewont, również znalazł się w centrum wydarzeń. Jak informuje fanpage ratowników "To nie w mojej karetce" był nim Robert Szulc.
"Jako jeden z pierwszych zaczął udzielać pomocy poszkodowanym. Z Kuźnic ruszył bez wahania w stronę szpitala w Zakopanem. Robert brał udział w opatrywaniu rannych na SOR oraz włączył się w działania Zakopiańskiego Pogotowia Ratunkowego" - czytamy w relacji. "Gdyby nie ich zdecydowana postawa, opanowanie i profesjonalizm sytuacja na górze byłaby wielokrotnie trudniejsza" - komentują działania cichych bohaterów autorzy serwisu.
Przypomnijmy: podczas gwałtownej burzy w Tatrach zginęły co najmniej 4 osoby, w tym dwoje dzieci. Ponad 150 osób zostało rannych, wiele z nich w ciężkim stanie przetransportowano do szpitali w Zakopanem, Nowym Targu i Krakowie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl