Bunt przeciwko Kaczyńskiemu. Nie chcą zesłańca z Nowogrodzkiej

Andrzej Adamczyk nie tylko traci funkcję szefa struktur PiS w Małopolsce, ale także szansę na jakąkolwiek tekę w przyszłym rządzie - o ile PiS-owi uda się wrócić do władzy. To "kara" od Jarosława Kaczyńskiego za to, że stronnik Beaty Szydło nie zapobiegł buntowi małopolskich radnych PiS, a wręcz mógł być jego cichym zwolennikiem. Prezes PiS jest wściekły. Przestał ufać nawet byłej premier.

Łukasz Kmita obok Jarosława Kaczyńskiego
Łukasz Kmita obok Jarosława Kaczyńskiego
Źródło zdjęć: © East News | Artur Barbarowski
Michał Wróblewski

Czwartek, Sejm. Politycy PiS - Arkadiusz Mularczyk, Piotr Gliński oraz Łukasz Kmita - organizują konferencję prasową na temat działalności odchodzącego do PE ministra Bartłomieja Sienkiewicza.

Konferencja jest formą promocji kandydatury posła Mularczyka w kampanii do europarlamentu, czego sami obecni nie ukrywają.

Po konferencji próbujemy zadać pytania Kmicie o to, z jakich powodów zastąpił Adamczyka w funkcji szefa małopolskich struktur PiS. I czy - po nieudanej pierwszej próbie - będzie kolejny raz forsowany na marszałka województwa małopolskiego.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Przypomnijmy: siedmioro radnych PiS sprzeciwiło się woli Jarosława Kaczyńskiego i mimo nacisków partyjnej centrali, nie zagłosowało za kandydaturą Łukasza Kmity na marszałka. Mimo że był jedynym kandydatem.

Słowem: radni PiS opowiedzieli się przeciwko… politykowi PiS. I to popieranemu nie tylko przez Kaczyńskiego, ale też Mateusza Morawieckiego czy Ryszarda Terleckiego.

Co to oznacza?

Kmita nie chce na ten temat rozmawiać. Odciąga go Piotr Gliński, były minister kultury, który zarzuca nam, że zadajemy niewłaściwe pytania (bo "temat konferencji był inny"). Kmita jednak odpowiada: - Czy będę kandydatem na marszałka? To się okaże. Spokojnie do tego podchodzę. Procedura wyboru marszałka nieco się przedłużyła, ale najważniejsze jest to, że PiS będzie rządziło w Małopolsce.

Powtarzamy pytania: dlaczego Adamczyk musiał zwolnić stanowisko na rzecz Kmity? I czy powodem było nieupilnowanie radnych PiS, by zagłosowali za kandydaturą Kmity na marszałka? I czy fakt, że Kmita został nowym szefem regionu małopolskiego, nie jest próbą wywarcia presji na radnych PiS, by jednak zmienili decyzję i zagłosowali zgodnie z wolą Jarosława Kaczyńskiego i centrali PiS?

Kmita mówi: - Proszę pytać Jarosława Kaczyńskiego.

- Pytaliśmy.

- Partia ma prawo desygnować na różne stanowiska różne osoby. Jesteśmy partią demokratyczną. Najważniejsza jest jedność - odpowiada niedoszły małopolski marszałek i poseł PiS.

Szkopuł w tym, że zamiana Adamczyka na Kmitę - która jest wynikiem buntu małopolskich radnych PiS - mało ma wspólnego z partyjną demokracją i jednością. To Kaczyński bowiem jednoosobowo zdecydował o odwołaniu Adamczyka, a powodem tej decyzji była nie jedność, a kłótnia w regionalnych strukturach partii.

Czy radni PiS, którzy głosowali przeciwko Kmicie, poniosą konsekwencje? Kmita się uśmiecha i powtarza: - Najważniejsza jest zgoda i jedność! Jesteśmy w dobrym dialogu. A radni czasem się mylą.

Presja z Warszawy

Za tę "pomyłkę" radni są poddawani dużej presji. W PiS twierdzą jednak, że nie mogą zostać wykluczeni z partii, bo wtedy PiS w ogóle straci władzę w Małopolsce. Są przekonywani, by jednak poprzeć w kolejnym głosowaniu i przy kolejnej próbie Kmitę. Tak, żeby człowiek Kaczyńskiego w końcu został marszałkiem.

Ale czy to się uda? Nasi rozmówcy podkreślają: radni PiS z regionu nie są strachliwi. Mają swoje pozycje i swoje interesy. Przed Warszawą się nie kłaniają. A na pewno nie za darmo. - Czy taki Piotr Ćwik się złamie i poprze Kmitę? Niech pan nie żartuje - mówi nam jeden z polityków.

Skąd ten bunt? I jawny sprzeciw wobec woli prezesa? - Część radnych po prostu nie chce Łukasza, który jest posłem, na stanowisku marszałka. Chcą człowieka z rady. Wielu Kmity nie lubi. Nie szanuje go. Więc nie wiem, czy takie siłowe groźby i zrobienie na siłę Kmity "szefem regionu" zmiękczą kogokolwiek. Być może ostatecznie radni złamią się ze strachu, ale nie wiem, za jaką cenę - zastanawia się polityk PiS.

Inny twierdzi: - Ta decyzja nie zastraszy Małopolan, wręcz przeciwnie. Tylko wkurzyła lokalne struktury. A ludzie są bardzo pamiętliwi.

A co z Adamczykiem? Jak słyszymy, polityk - kojarzony z Beatą Szydło - traci nie tylko funkcję szefa regionu, ale także szansę na jakiekolwiek poważne stanowisko w ewentualnym rządzie PiS (o ile partia z Kaczyńskim na czele kiedykolwiek wróci do władzy).

Faktem jest jednak, że była premier nie "knuła" przeciwko Kmicie, jak plotkują niektórzy. - Nie miała na to czasu, nie wikła się w te gry - twierdzi rozmówca zorientowany w sytuacji.

Mimo to zirytowany otoczeniem Szydło jest sam Kaczyński. Nie wini za sytuację bezpośrednio byłej premier, ale uważa, że to ludzie orientujący się na nią w sejmiku wywołali bunt w regionie.

Przypomnijmy: za kandydaturą Kmity głosowało tylko 13 spośród 38 obecnych na sesji małopolskiego sejmiku radnych, 22 radnych było przeciw, a dwóch wstrzymało się. Jeden głos był nieważny. Przeciwko nominatowi Kaczyńskiego było siedmiu radnych PiS.

- Nawet blamaż na Podlasiu nie wywołał takiej irytacji prezesa jak Małopolska - mówi polityk PiS.

Lider PiS przyznał w środę w Sejmie, że z przejawami buntu będzie walczył. Mówił wprost o "zdrajcach" w PiS.

Gra o "tron" marszałka dopiero się rozpoczyna. Nie tylko w Małopolsce.

Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (459)