Bunt prawicowych trolli. Nawet Paweł Szefernaker stracił nad nimi kontrolę
Paweł Szefernaker, polityk Prawa i Sprawiedliwości odpowiadający za wizerunek partii w mediach społecznościowych został niedawno dotkliwie pogryziony przez prawicowe trolle. Próbował okiełznać temperament internautów kibicujących "dobrej zmianie". Wystarczyło, że wspomniał o prowokatorach z anonimowych kont, a ci skoczyli mu do gardła. "Mu tu sobie wypruwamy flaki, żeby było dobrze". "Wypuściłem 70 tys. tweetów broniąc was, a co pan zrobił? - piszą.
10.08.2017 | aktual.: 10.08.2017 17:02
- Są internauci, którzy mniej lub bardziej świadomie psują wizerunek rządu Prawa i Sprawiedliwosci. Mówię tu i o samych politykach, którzy znajdują w ten sposób możliwość zaistnienia w przestrzeni publiczej, ale też o anonimowych kontach - powiedział Szefernaker komentując dla "Wprost" sprawę anonimowych trolli, które w mediach społecznościowych działają na rzecz PiS.
Następnie Szefernaker próbował okiełznać temperament prawicowców na Twitterze. Zwrócił się bezpośrednio do nich. "Ambasadorom Dobrej Zmiany, dzięki którym PiS wygrywa w sieci należą się wielkie podziękowania. Nie dajmy podzielić się prowokatorom!" - napisał. Za te dwie wypowiedzi przed tysiącami komputerów rozległo się buczenie. Szefernakera uznano za niewdzięcznika i mocno oberwał w komentarzach.
Dalej twitterowicze piszą tak: "Sami Panie pośle tego nie pociągniemy, Ogarnijcie trochę robotę, Internauci psują wizerunek? Sodówa uderza panie @szefernaker".
Dobry troll pisze 300 razy dziennie
Istnienie armii prawicowych trolli potwierdzili ostatnio analitycy think-tanku Atlantic Council. Udowodnili, że 22 lipca na polskim Twitterze pojawiły się wpisy, których celem było zdyskredytowanie demonstrantów protestujących przeciwko proponowanej przez rząd reformie Sądu Najwyższego. Akcja została wywołana przez grupę trolli i zautomatyzowanych botów w mediach społecznościowych (pisaliśmy o tym tutaj).
Eksperci namierzyli wówczas niektórych bojowników. Jeden z użytkowników Twittera w siedem miesięcy opublikował w sumie 67,7 tys. tweetów. To prawie 300 tweetów dziennie. Takie trolle czekają na zawołanie. Zaśmiecą komentarzami każdy post, tekst krytykujący "dobrą zmianę". W kilka godzin przerobią na sukces PiS dowolną internetową sondę. Na przykład, że kot prezesa zasługuje na większy szacunek niż Grzegorz Schetyna.
Kto jest władcą trolli
Pozostaje pytanie, kto trzyma trolle na smyczy. Rzecznik Platformy Obywatelskiej Jan Grabiec twierdzi, że właśnie Paweł Szefernaker. Politycy platformy stworzyli dla niego pseudonim "Sauron, władca trolli". Szefernaker, obecnie sekretarz stanu w KPRM, wielokrotnie temu zaprzeczał. - Nie dowodzę hejterami. Moja armia jest armią pokoju - mówił w jednym z wywiadów.
Na prawdziwego władcę trolli PiS naprowadzają cytowane na poczatku słowa Szefernakera. Mówiąc o politykach, którzy chcą zaistnieć, ma na myśli posła Dominika Tarczyńskiego. To on zebrał zaangażowaną grupę internautów tworzących wydarzenia i komentarze pod hasztagiem #DrugaZmiana". Zasłynął m.in. tym, że wyzwał Lecha Wałęsę na solo. W tureckiej telewizji oświadczył, że w Polsce demokracja ma się dobrze. To PO strzelała do demonstrantów. Tarczyński to jednak symbol obciachu rządzącej partii. Podobno żaden z jego wpisów nie został polubiony przez oficjalny profil partii.
Ma jednak ważną zaletę. Na mobilizację jego ludzi, może liczyć każdy atakowany polityk PiS. Setki złośliwości, lajków czy retweetów udowodnią każdemu krytykantowi, że właśnie przegrał. Tarczyński instruował w ten sposób: „W razie ataku bez zastanowienia lać na przeciwników rozpaloną smołę argumentacji! Pilnować murów prawdy!” Jak pisał Newsweek jego ludzie dzielą się dyżurami, aby o każdej porze dnia i nocy słać riposty przeciwnikom „dobrej zmiany”.
Jak karni i zmobilizowani są jego ludzie, świadczy historia niejakiej "Zwinnej Bobrzycy" z Twittera. Jej konto w serwisie zostało zablokowane po agresywnych wpisach dotyczących "Gazety Wyborczej". Po apelu do innych trolli, Bobrzyca odbudowała swoją popularność w jeden dzień. I co zrobiła? „Szefie, to moje nowe konto, bo mnie w nocy zablokowali” - zameldowała Tarczyńskiemu.