PolskaBunt na antenie Radia Maryja: to nie był zamach!

Bunt na antenie Radia Maryja: to nie był zamach!

Słuchacze Radia Maryja, których oburzyło podgrzewanie atmosfery wokół katastrofy w Smoleńsku, ostro dyskutowali z prowadzącym podczas piątkowej audycji - czytamy na blogu "Głos Rydzyka". Padły ostre słowa: - Radio Maryja powinno łagodzić, a nie podjudzać - mówiła jedna ze słuchaczek. - Zaraz jeszcze usłyszymy, że wszyscy żyją! - dodał inny słuchacz. Dwadzieścia minut później ze stacją połączył się dyrektor Tadeusz Rydzyk: - Jestem zdziwiony, że można tak się bać - powiedział.

Wszystko zaczęło się od telefonu słuchaczki, która zacytowała książkę "Zamach w Smoleńsku. Niepublikowane dowody zbrodni" Leszka Szymowskiego, która była kolportowana podczas uroczystości rocznicowych na Krakowskim Przedmieściu. Jej autor napisał, że prezydencki tupolew 10 kwietnia 2010 r. wylądował awaryjnie w błocie w lesie koło lotniska. Samolot miał być wtedy cały, maszynę zniszczyła nie katastrofa, tylko wybuch bomby próżniowej, a pasażerowie, którzy przeżyli mieli zostać zamordowani strzałami z broni palnej.

Po tym telefonie prowadzący audycję o. Benedykt Cisoń nie spodziewał się ostrej reakcji słuchaczy. Kilka minut później zadzwonił jednak młody słuchacz, przedstawiający się jako Paweł. - Słucham teraz Radia Maryja i tej słuchaczki, czy ona jest sprawna na umyśle? - pytał. - Jak można cytować takie rzeczy, jak można pisać takie rzeczy, że tupolew wylądował w błocie i później się obrócił na grzbiet! To jest coś strasznego! - oburzał się słuchacz.

Prowadzący próbował dyskutować: - Jeżeli to jest prawda, to jest coś strasznego. Ma pan rację - mówił redemptorysta, ale słuchacz trwał przy swoim zdaniu.

- Na pewno to nie jest prawda. To tylko może być prawda tylko dla Jarosława Kaczyńskiego, dla nikogo więcej - mówił rozmówca stacji. - Zaraz jeszcze usłyszymy, że wszyscy żyją, tylko są przez Rosjan przetrzymywani gdzieś.

Rozmowę zakończono, ale o. Cisoń wciąż opowiadał o hipotezach dotyczących przyczyn katastrofy w Smoleńsku. - Niewiarygodne rzeczy, które działy się na przestrzeni wieków potem okazały się jeszcze bardziej straszliwe niż sam pogląd o ich niewiarygodności - mówił.

To wywołało sprzeciw kolejnej słuchaczki. Dzwoniąca mówiła, że wiernie słucha Radia Maryja, wysyła pieniądze na rozgłośnię, a 10 kwietnia modliła się w rocznicę katastrofy na Krakowskim Przedmieściu. Jak dodała, dość ma jednak atmosfery, którą redemptoryści tworzą wokół tragedii pod Smoleńskiem.

- Uważam, że Radio Maryja przesadza. Bądźmy ludźmi, bądźmy katolikami, bądźmy lojalni - mówiła kobieta. - Czy jak zginęła Anna Jantar to też był zamach? No wypadek, wszyscy płaczemy do tej pory, ale tak nie można. Uważam, że to jest podjudzanie ludzi. Tak nie powinno być. Radio Maryja powinno łagodzić. Nie mówię, żeby przykrywało przykrywką, ale łagodzić, a nie podjudzać - perswadowała. - Proszę was, błagam was: nie podjudzajcie ludzi!

- Ciężko mi jest, naprawdę ciężko. Ja się modlę, ja wysyłam datki, ale proszę was, boję się naprawdę, boję się, a nie powinno tak być - mówiła. - Kościół i wy, księża, jesteście od tego, aby to jakoś łagodzić. Myślę, że to nie był zamach. Nasz prezydent był kochany, chciał wszystko naraz robić, może to było jego błędem, bo on wszystko na łapu-capu chciał robić. Boże, to nie mógł być zamach! To był wypadek. Ja tak uważam - zakończyła.

Dwadzieścia minut później do rozgłośni zadzwonił o. Tadeusz Rydzyk. Mówił, że obawy słuchaczy nie mają uzasadnienia. - To kłamstwo doprowadza do niepokoju - wyjaśniał szef Radia Maryja. - Jestem zdziwiony, że można tak się bać. Lepiej nic nie mówić, bo może coś się zdarzyć. Nic się nie zdarzy, jeżeli będziemy prowadzili dialog, jeżeli będziemy nawzajem się uczyli, jeżeli będziemy się nawzajem modlili. I mówić prawdę, prawdę z wielkim taktem, z miłością, stawiać pytania - powiedział.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2392)