Bukowina Tatrzańska. Właściciel wypożyczalni nawet nie starał się o pozwolenie na budowę
Starosta tatrzański Piotr Bąk poinformował, że według urzędu w ciągu 3 ostatnich lat właściciel wypożyczalni nie starał się o pozwolenie na budowę ani jej nie zgłaszał. Przyznaje, że wydanie zgody byłoby też niemożliwe, bo chodzi o teren zielony, nieprzeznaczony pod budownictwo.
14.02.2020 | aktual.: 14.02.2020 06:46
W poniedziałek wichura zerwała dach wypożyczalni narciarskiej w Bukowinie Tatrzańskiej. Zginęły 3 osoby. - Zostało wszczęte śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci - poinformowała szefowa zakopiańskiej prokuratury Barbara Bogdanowicz.
W rozmowie z "Rzeczpospolitą" starosta tatrzański Piotr Bąk dodaje, że dla wierzchołka Rusinowego Wierchu obowiązuje specjalny plan zagospodarowania przestrzennego. - W planie określone jest przeznaczenie terenu, na którym stoi przedmiotowy obiekt i plan wyklucza możliwość postawienia tam jakiejkolwiek budowli - wyjaśnia.
Bukowina Tatrzańska. Nie wykluczają kolejnych zarzutów
Urzędnik przyznaje, że podobnych samowoli budowlanych jest wiele, ale walka z nimi wymaga czasem kilku lat starań. Potrzebne są do tego decyzje inspektora powiatowego, a jeśli właściciel się odwoła, to także inspektora wojewódzkiego, wojewódzkiego oraz naczelnego sądu administracyjnego.
- Procedury administracyjne trwają, a on spokojnie użytkuje obiekt - ocenia Bąk. Jak twierdzi, w przeszłości prawo dotyczące samowoli budowlanych dawało większe możliwości do walki z nielegalnie postawionymi obiektami.
Przyznaje, że na Podhalu największy problem pojawia się tam, gdzie "nastąpiła intensyfikacja rozwoju gospodarczego". - Mamy ogromny problem z artykułem 23 ustawy - Prawo budowlane. W myśl tego artykułu można na przykład postawić obiekt tymczasowy na trzy miesiące na podstawie zwykłego zgłoszenia, ale później trudno wyegzekwować likwidację - relacjonuje starosta.
Inwestorowi grożą dwa lata pozbawienia wolności, jednak śledczy nie wykluczają możliwości postawienia mu kolejnych zarzutów. - Sprawca do prokuratury zgłosił się dobrowolnie. Zastosowaliśmy wobec niego dozór policyjny, zakaz opuszczania kraju i poręczenie majątkowe - przekazała z kolei Bogdanowicz.
Źródło: Rzeczpospolita