Bukowina Tatrzańska. Wiatr zerwał dach z budynku. Turystka opowiada, co działo się tuż przed tragedią

- Tego dnia warunki naprawdę były znośne. Porywisty wiatr zerwał się nagle. Zamknięto wyciąg i musieliśmy się wspinać, by w ogóle dotrzeć do samochodów - mówi nam Inga. To turystka z Warszawy, która razem z rodziną wybrała się na ferie do Bukowiny Tatrzańskiej. W dniu, kiedy w rejonie stacji narciarskiej na Rusińskim Wierchu na grupę osób runął dach, była na miejscu.

Bukowina Tatrzańska. Wichura zerwała dach. Nie żyją dwie osoby
Źródło zdjęć: © PAP | Grzegorz Momot

W poniedziałkowy poranek w rejonie stacji narciarskiej na Rusińskim Wierchu w Bukowinie Tatrzańskiej na grupę osób runął dach. Inga była na miejscu z rodziną. Od soboty przebywa w Bukowinie na feriach z mężem i dwoma synami.

- Jedno jest pewne - rano warunki pogodowe były wietrzne, ale znośne - mówi WP Inga. I dodaje, że według prognoz wiatr miał wiać z prędkością 34 km/h. Dlatego też wybrała się na stok z rodziną.

Wyjaśnijmy - parking samochodowy i wypożyczalnia sprzętu (miejsce, gdzie doszło do tragedii) znajdowały się na górze stoku. Stąd można było zjechać na dół na nartach/snowboardzie, a po zjechaniu wjeżdżało się wyciągiem na górę, w okolice parkingu. Na stacji narciarskiej RUSIŃ-SKI do dyspozycji turystów jest pięć różnych tras.

Obraz
© rusin-ski.pl

Zobacz też: "Rząd za to zapłaci". Tomasz Siemoniak o "arogancji" władzy wobec UE

"Wyłączyli wyciąg, musieliśmy się wspinać"

- Zjechałam i stałam na dole w pierwszym rzędzie do wejścia na kanapy, kiedy zatrzymano wyciąg. Kazano zejść już siedzącym i powiedziano, że na górze jest duży wiatr i należy poczekać. Potem wyciąg ruszył, ale chyba tylko po to, żeby podwieźć tych już nim podróżujących - relacjonuje kobieta. Dodaje, że wyciąg został zamknięty mniej więcej 20 minut przed tragedią. - Powiedziano nam wówczas, że trzeba się wspinać. Na górę wchodziły kobiety w ciąży, część dzieci pojechało ratrakiem. Sporo ludzi musiało pokonać tę długą drogę w butach narciarskich, z nartami w dłoniach - mówi Inga.

Inga relacjonuje, że w trakcie drogi na szczyt pogoda nagle uległa zmianie. - Zerwał się potężny wiatr - im wyżej, tym silniejszy. W połowie wspinaczki człowiek na skuterze powiedział nam, że dach przygniótł ludzi, w tym dziecko. Byłam przerażona, bo na stokach było dwóch moich synów. Bardzo dużo emocji mi w tym czasie towarzyszyło - opowiada Inga.

Gdy znalazła się na górze, na miejscu była już policja, straż pożarna i pogotowie. - Widziałam skutki. Straszny widok - dodaje.

Obraz
© Archiwum prywatne

Żałoba na stacji

Dlaczego wyciąg był otwarty mimo alertów pogodowych? Próbowaliśmy spytać o to właścicieli stoku narciarskiego, jednak odmówili rozmowy. W momencie wypadku wiatromierz na górnej stacji wyciągu wskazywał prędkość wiatru 120 km/h - informowała wczoraj prokuratura w Zakopanem.

Stacja narciarska wydała w poniedziałek oświadczenie: "Wypożyczalnia, z której został zerwany przez wiatr dach nie należy do naszej Stacji Narciarskiej. Została ona wzniesiona na prywatnym gruncie poza administrowanym przez Stację Narciarską terenem. Informujemy również, że w momencie wypadku Kolej 6 osobowa była z uwagi na warunki pogodowe nieczynna".

Dzień po tragedii na stronie stacji narciarskiej czytamy: "Ze względu na trudne warunki atmosferyczne w dniu dzisiejszym 11.02.2020 Stacja Narciarska będzie nieczynna. Za utrudnienia przepraszamy". Komunikat został zmieniony na "Podziękowanie". "Zarząd stacji składa podziękowania pracownikom służb ratowniczych: TOPR, Straży Pożarnej oraz wszystkim, którzy aktywnie włączyli się w pomoc poszkodowanym we wczorajszym wypadku oraz pomogli w usprawnieniu akcji" - czytamy na stronie RUSIŃ-SKI. Dodano również, że "w związku z żałobą na stacji w dniu dzisiejszym nasze wyciągi są nieczynne". Odwołano również imprezy, które na ten tydzień były zaplanowane w karczmie.

Bukowina Tatrzańska. Tragiczny wypadek

Do wypadku doszło w poniedziałek około godziny 11 w Bukowinie Tatrzańskiej. W rejonie stacji narciarskiej na Rusińskim Wierchu silny powiew wiatru zerwał dach z budynku wypożyczalni narciarskiej. Przeleciał on około 40 metrów i uderzył w osoby znajdujące się na parkingu.

Na miejscu, mimo bardzo szybko podjętej reanimacji, zmarły dwie osoby - 52-letnia kobieta oraz jej 15-letnia córka. Poszkodowane były jeszcze dwie inne osoby - rannych przetransportowano natychmiast do szpitala. W poniedziałek wieczorem zmarła jedna z hospitalizowanych, 21-letnia kobieta. To druga córka zmarłej w wypadku kobiety.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu: WP Wiadomości

Wybrane dla Ciebie

Zmarł biskup Antoni Dydycz. Miał 87 lat
Zmarł biskup Antoni Dydycz. Miał 87 lat
Dożynki u Nawrockich. Prezydent pokazał, jak się bawili
Dożynki u Nawrockich. Prezydent pokazał, jak się bawili
MSZ wezwało ambasadora. Reakcja po incydencie w Rumunii
MSZ wezwało ambasadora. Reakcja po incydencie w Rumunii
Ukraińcy uderzyli w Primorsku. Zełenski zabrał głos po ciosie w Rosję
Ukraińcy uderzyli w Primorsku. Zełenski zabrał głos po ciosie w Rosję
Niemcy wybierają. Przewaga CDU, duży wzrost skrajnej prawicy.
Niemcy wybierają. Przewaga CDU, duży wzrost skrajnej prawicy.
Spotkanie w cieniu konfliktu. Szef MSZ Chin w Warszawie
Spotkanie w cieniu konfliktu. Szef MSZ Chin w Warszawie
Chce obalenia rządu. Musk wystąpił na kontrowersyjnym wiecu
Chce obalenia rządu. Musk wystąpił na kontrowersyjnym wiecu
Mężczyzna nie żyje, żona z dzieckiem ranni. Tragedia pod Częstochową
Mężczyzna nie żyje, żona z dzieckiem ranni. Tragedia pod Częstochową
Ukraina obnażyła słabość Rosjan. Rozpoczęli inwestycje
Ukraina obnażyła słabość Rosjan. Rozpoczęli inwestycje
Hołownia powinien dalej być marszałkiem Sejmu? Jest sondaż
Hołownia powinien dalej być marszałkiem Sejmu? Jest sondaż
Akcja służb na Balicach. KE komentuje słowa Trumpa [SKRÓT DNIA]
Akcja służb na Balicach. KE komentuje słowa Trumpa [SKRÓT DNIA]
Wpis szefowej KE pojawił się po 17. "Poważne naruszenie suwerenności"
Wpis szefowej KE pojawił się po 17. "Poważne naruszenie suwerenności"