Brytyjski historyk: Co jest celem Zachodu - Jałta czy Helsinki?
Wiadomo, jaki cel wyznaczył sobie Władimir Putin - odzyskanie przez Rosję statusu mocarstwa i odbudowę strefy wpływów. Ale do czego dąży Zachód? - pyta na łamach niemieckiego dziennika "Sueddeutsche Zeitung" brytyjski historyk Timothy Garton Ash.
06.02.2022 19:27
"Strategiczne cele Putina w Europie Wschodniej są całkowicie oczywiste. Prezydent chce odzyskać możliwie dużo ze statusu mocarstwowego i strefy wpływów, które Rosja utraciła 30 lat temu w dramatyczny sposób, gdy w 1991 roku rozpadł się Związek Sowiecki" - pisze Ash w weekendowym wydaniu niemieckiej gazety "Sueddeutsche Zeitung"." Zagadką nie są jego cele, lecz jego taktyka" - zaznacza brytyjski historyk i publicysta.
Zdaniem Asha Zachód przyczynił się do obecnego kryzysu na Ukrainie nie mogąc zdecydować się na jeden z dwóch możliwych planów dla Euroazji, które można nazwać Helsinkami i Jałtą.
Jałta czy Helsinki?
Oficjalnie każdy na Zachodzie popiera zasady zapisane w Akcje Końcowym z Helsinek w 1975 roku. Zgodnie z nimi Europa jest zbiorem równouprawnionych, suwerennych i niezależnych państw, które zobowiązały się do pokojowego rozwiązywania konfliktów.
Modelem alternatywnym jest "Jałta" będąca symbolem podziału Europy przez mocarstwa na strefy wpływów. Rosyjscy eksperci przyznają, że ich celem jest "Jałta 2". Na Zachodzie niewielu jest "realistów", którzy otwarcie popierają ten plan, jednak wielu uważa "pewne formy" takich stref wpływów za "akceptowalne".
Podwójna moralność Zachodu
Podejście Europy Zachodniej do jej wschodnich sąsiadów nacechowane było od stuleci podwójną moralnością i tak pozostało do dziś - uważa Ash. "Ci sami ludzie, którzy wychodziliby z siebie, gdyby Polska miała prawo weta przy wyborze sojuszu przez Niemcy (…), przyznają beztrosko Rosji prawo weta przy wyborze sojuszu przez Ukrainę" - pisze Ash.
Zachodni Europejczycy, którzy natychmiast nazwali by "faszyzmem" roszczenia terytorialne Danii do terenów Północnych Niemiec, gdzie mieszka duńska mniejszość, lub podobne roszczenia Niemiec do Północnych Włoch, uznają za "zrozumiałe" podobne roszczenia Moskwy wobec Ukrainy.
W Brukseli i Paryżu jest wielu zwolenników "małej Europy", którzy uważają, że UE już obecnie rozszerzyła się za bardzo na Wschód - zauważa autor.
Połowiczne otwarcie na Ukrainę
Zachód otworzył się na Ukrainę jedynie połowicznie. Popiera jej niepodległość, nienaruszalność terytorialną i transformację w kierunku państwa demokratycznego jedynie "na pół gwizdka", ocenia brytyjski historyk.
Zachód stoi obecnie przed strategiczną decyzją. "Powinniśmy wybrać Helsinki" - pisze Ash. Istotnym elementem długofalowej wizji "kompletnej i wolnej Europy" byłaby jego zdaniem "szczera gotowość" do przyjęcia demokratycznej Rosji. Pomysł przyjęcia Rosji do NATO, wysunięty niedawno przez byłego niemieckiego ministra obrony Volkera Ruehe, jest słuszny, uważa historyk. W obliczu agresywnych Chin demokratyczna Rosja byłaby jak najbardziej pożądanym partnerem w defensywnym sojuszu Ameryki Północnej, Europy i Euroazji.
"Konsekwentna strategia 'Helsinki' jest antyputinowska, ale prorosyjska" - podsumowuje Ash, wykładowca historii współczesnej na uniwersytetach Oxford i Stanford.
Przeczytaj także: