Brytyjska służba zdrowia w zapaści. Godziny czekania na karetkę
Najgorsze lato w historii brytyjskiej służby zdrowia. Prawie siedem milionów pacjentów czeka na planowe wizyty. Fatalnie wyglądają statystyki dotyczące przypadków nagłych. Pacjenci z podejrzeniem zawału serca czekają na karetkę średnio 52 minuty, a w 22 tysiącach innych przypadków czas oczekiwania wyniósł ponad 12 godzin.
Zmagania z pandemią koronawirusa, upałami i niewystarczającą liczbą personelu sprawiły, że system ochrony zdrowia (NHS) jest w stanie załamania. Pacjenci nie mogą liczyć na sprawną obsługę. Dawno już nieaktualna jest deklaracja przybycia na miejsce zespołu ratunkowego w 18 minut po wezwaniu do nagłego wypadku. Chorzy z podejrzeniem zawału serca muszą czekać na karetkę ponad 50 minut. Gdy chodzi o mniej nagłe przypadki sytuacja jest jeszcze gorsza. Tego lata aż 22 tysiące pacjentów musiały czekać na przyjazd karetki bądź na pomoc na oddziale ratunkowym ponad 12 godzin. W wielu sytuacjach pomoc docierała zbyt późno.
Miesięczne statystyki wydajności służby zdrowia obnażają kryzys na oddziałach ratunkowych. Medycy muszą się zmagać z kumulacją problemów. Wskaźniki zachorowań personelu na Covid-19 wzrosły wraz z kolejną falą wirusa, przez pandemię służba zdrowia ma zaległości wobec innych pacjentów.
Brytyjska służba zdrowia w zapaści. Godziny czekania na karetkę
W związku z coraz trudniejszą sytuacją brytyjskie pogotowie ratunkowe zostało postawione w "stan czarny". Jest to najwyższy stopień kryzysu, oznacza ekstremalną presję na służby ratunkowe. Trwają akcje, które mają uzmysłowić Brytyjczykom, aby korzystali z numeru alarmowego 999 jedynie wówczas, gdy stan zagraża życiu, a także, aby przestali dzwonić z pytaniem, gdzie jest karetka.
Ci, którzy nie potrzebują natychmiastowej pomocy, czekają w ogromnych kolejkach. Na realizację zaplanowanych wizyt, które mają zaradzić na bolesne schorzenia i dolegliwości czeka aż 6,6 mln osób. 331 tysięcy pacjentów ma już roczny staż w kolejce, a 8 tys. ponad dwa lata. 25 procent pielęgniarek potwierdziło, że w ostatnich miesiącach były świadkami leczenia pacjentów na korytarzach i w poczekalniach, bo brakuje gabinetów. Sytuacja wywołuje frustrację u wszystkich - osób czekających na pomoc i ich rodzin, a także personelu medycznego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Już przed pandemią sytuacja w brytyjskiej służbie zdrowia była trudna. Brexit przyczynił się do tego impasu znacząco - do branży nie przychodzą nowi pracownicy medyczni z innych krajów. Brytyjczycy mają coraz większą świadomość, że w przypadku nagłego zdarzenia mogą nie doczekać pomocy.