Brytyjska prasa o następcach Arafata
Krytyczny stan Jasera Arafata
stawia kwestię tego, kto obejmie po nim przywództwo
Palestyńczyków, bo będzie to miało zasadnicze znaczenie dla
wysiłków podejmowanych w celu rozwiązania konfliktu
izraelsko-palestyńskiego - pisze brytyjska prasa.
Miliony Palestyńczyków obawiają się, że ich marzenie o własnym państwie może umrzeć wraz z odejściem człowieka, który przez dziesięciolecia uosabiał walkę o to państwo - pisze "The Times".
Odejście Arafata z bliskowschodniej sceny politycznej - podkreśla komentator dziennika - może pogrążyć naród palestyński w dalszym kryzysie, ale może też otworzyć drogę do pierwszego od lat rzeczywistego procesu pokojowego w regionie.
"The Times" ocenia, że dla Izraela i Stanów Zjednoczonych, które odrzuciły Arafata jako partnera, jakikolwiek nowy palestyński przywódca, może oznaczać tylko poprawienie sytuacji i może pozwolić na ponowne rozpoczęcie poważnego dialogu.
Jednocześnie prasa brytyjska komentuje, że wyłonienie następcy Arafata nie będzie prostym zadaniem.
"The Daily Telegraph" pisze, że jego sukcesor nie może mieć nadziei na zdobycie takiego autorytetu, jaki posiada Arafat, ani takiej władzy, jaką palestyński przywódca w bezwzględny sposób zyzskał i której zawzięcie chronił. "The Times" pisze w tym kontekście o głębokim braku zaufania Arafata nawet do najbliższych współpracowników.
Żaden spośród kilkunastu palestyńskich polityków - uważa brytyjska prasa - wśród których poszukuje się następcy Arafata, nie uzyskał wystarczającej władzy i nie zdobył takiej pozycji, aby zostać jego "naturalnym następcą".
Fakt, iż nie ma kogoś, kto byłby oczywistym sukcesorem Arafata, grozi tym, że po jego odejściu nastąpić może okres chaosu i przemocy, w którym toczyć się będzie walka o władzę.
Ocenia się, że nowy palestyński przywódca będzie pochodził z jednego z dwóch obozów: "starej gwardii" - czyli działaczy palestyńskich, którzy od lat towarzyszyli Arafatowi i wrócili wraz z nim z wygnania w Tunezji lub spośród polityków młodszego pokolenia, którzy dorośli na Zachodnim Brzegu i w Strefie Gazy, gdzie zdobyli swoją pozycję.
Za kluczową postać ze "starej gwardii" uważa się b. premiera Mahmuda Abbasa, a wśród młodszego pokolenia, na czoło wysuwa się doradca Arafata ds. bezpieczeństwa narodowego Dżibril Radżub. Jednocześnie prasa podkreśla, że zarówno Stany Zjednoczone, jak i rząd Wielkiej Brytanii, faworyzują Mohammeda Dahlana, b. szefa prewencyjnej służby bezpieczeństwa w Strefie Gazy.
Koniecznością jest wznowienie rozmów pokojowych z następcą Arafata, ktokolwiek by nim nie został - napisał piątkowy "The Guardian".
W opublikowanym przez "Timesa" wywiadzie premier Tony Blair podkreślił, że Wielka Brytania traktuje poszukiwanie pokoju na Bliskim Wschodzie jako priorytet polityki zagranicznej i zapewnił, że będzie naciskać na nową amerykańską administrację prezydenta George'a Busha, by sprawa ta stała się dla niej również priorytetową kwestią.
Monika Kielesińska