Miller do Kwaśniewskiego: Oluś, przecież ty nie masz w tej sprawie nic do powiedzenia
Na określenie swoich relacji z Aleksandrem Kwaśniewskim w latach 2001-2004, Miller używał określenia "szorstka przyjaźń", które przeszło do historii. Przyznaje, że wina za pogorszenie relacji między nimi leżała także po jego stronie. "Przesadziłem i zacząłem prezydenta traktować w sposób niewłaściwy. Ktoś mi to zresztą przypomniał, że kiedy chodziło o ministerialną nominację i Kwaśniewski zaczął ją kontestować, powiedziałem coś w rodzaju: 'Oluś, przecież ty nie masz w tej sprawie nic do powiedzenia'. Nawet jeśli z konstytucyjnego punktu widzenia miałem rację, to taka reakcja nie była przyjazna. Takie rzeczy się pamięta" - przyznaje.
Jednak na prezydencie także spoczywała odpowiedzialność za złe stosunki między nimi. "Do mnie zaczęły napływać sygnały, że odbywają się jakieś kolacyjki w pałacu, a w tych kolacyjkach uczestniczą posłowie i ministrowie mojego rządu. Albo że prezydent zaczął się nagle interesować jakimś resortem, zapraszał ministra, rozpytywał go, rozmawiał, doradzał. Ten minister po powrocie dzwoni do mnie, mówi, że był na zaproszenie prezydenta, nie z własnej inicjatywy, ale ja czułem, że jest pod wrażeniem. Ja natomiast, przywalony swoimi obowiązkami, nie bardzo mogłem, ale też i nie chciałem robić tego samego" - żali się w rozmowie z Robertem Krasowskim były premier.