Wszystkie wpadki Kwaśniewskiego
"Koncyliacyjny, sympatyczny, bardzo towarzyski, ale jednocześnie wiedzący, po co rozmawia z innymi politykami" - tak Miller charakteryzuje Aleksandra Kwaśniewskiego. Przyznaje, że czasami zazdrościł Kwaśniewskiemu luzu i beztroski. Opowiada o kulisach jego wpadek, m.in. tej z niepełnym wyższym wykształceniem, która została ujawniona w trakcie kampanii prezydenckiej w 1995 r. Jak się okazuje Marek Borowski chciał wówczas wymusić na kandydacie SLD... rezygnację.
"Otwieram drzwi i nad stłamszonym Kwaśniewskim widzę Borowskiego, który mocno podniesionym głosem każe mu zrezygnować, żąda, żeby się wycofał, póki jeszcze jest czas, bo jego kandydatura jest nie do obronienia". Miller twierdzi, że Kwaśniewski ukrywał przed wszystkimi prawdę o swoim wykształceniu: "Wielokrotnie go pytaliśmy, a on powtarzał, że wszystko jest w porządku, dyplom jest w domu, tylko nie może znaleźć, bo się przeprowadzał".
Później Kwaśniewski zaliczał kolejne wpadki, zwykle związane z alkoholem - chowanie się do bagażnika, owijanie się flagą, Charków (we wrześniu 1999 r. podczas wizyty na cmentarzu w Piatichatkach pod Charkowem, gdzie spoczywają polscy oficerowie zamordowani przez NKWD w 1940 r., Kwaśniewski był blady, chwiał się i podpierał. Jego kancelaria tłumaczyła niedyspozycję "pourazowym zespołem przeciążeniowym goleni prawej" - przyp. js). Jak Miller je odbierał? Były premier zwraca uwagę, że w wypadku Kwaśniewskiego występował "syndrom Clintona", wszystkie wpadki, nawet najbardziej ryzykowne, ocieplały jego wizerunek. "Do czasu Charkowa to były sprawy mało ważne, takie sobie incydenciki. Podpada się za korupcję, za machinacje finansowe, za znęcanie się nad rodziną. Ale jak ktoś wypije, to mu się wybacza. Może dzisiaj Polacy byliby już trochę surowsi, ale wtedy jeszcze traktowali takie sprawy z pobłażliwością" - stwierdza.
Zdradza, że próbowano skłonić prezydenta, żeby pozostał wtedy w samolocie i udawał niedyspozycję, ale nie dał się przekonać. Później zaś usiłowano zablokować emisję materiałów z Charkowa, ale Tomasz Lis wyemitował w TVN przywiezione materiały, tyle że nie te najbardziej drastyczne.