"Uważał, że każda władza powinna wykonywać linię jego gazety, nawet odwoływać ministrów na jego żądanie"
Mówiąc o Adamie Michniku, były premier stwierdza, że zawsze miał on ambicje, by mieć narzędzia oddziaływania na kształt procesów politycznych. "On uważał, że im jego imperium medialne jest większe, tym ma silniejszą pozycję w negocjacjach z władzą polityczną, oczywiście nie jako polityk, ale jako osoba inspirująca czy dyscyplinująca. Uważał, że każda władza powinna uwzględniać - albo wręcz wykonywać - linię jego gazety, nawet odwoływać ministrów na jego żądanie. Innych właścicieli medialnych koncernów interesował głównie biznes, Michnik tymczasem miał ambicje konstruowania własnej Rady Ministrów. Zresztą do dziś gazeta zachowała takie aspiracje" - stwierdza.
Przed aferą Rywina Michnik był w opinii Millera potężny: "Był bardzo silny, bo był wzorem dla innych mediów i pokoleń dziennikarzy. Wszystkie media patrzyły na to, co napisała 'Gazeta Wyborcza', która w tamtym czasie stała u szczytu swojej potęgi, także finansowej. (...) Nie było żadnego innego podobnie znaczącego dyrygenta, który nadawałby ton całej orkiestrze. Monopol na rząd dusz w środowiskach opiniotwórczych należał do Michnika. To było oczywiste".
Przyznaje, że do Michnika żywił autentyczny szacunek. "Wiedziałem, co przeszedł, porywała mnie jego erudycja, imponowało mi jego miejsce w historii. Kiedyś powiedziałem publicznie, że Michnik jest jednym z największych żyjących Polaków - i podtrzymuję to" - mówi w rozmowie z Robertem Krasowskim.