"Nawet oni musieliby się zetrzeć"
Zdaniem Leszka Millera konflikt na linii prezydent-premier jest trwale wpisany w naturę władzy. "Z tym większą ciekawością oglądałem później eksperyment Kaczyński-Kaczyński. Zastanawiałem się, czy dojdzie do momentu, w którym 'szorstka przyjaźń' ujawni się nawet w stosunkach między bliźniakami. Okres jednoczesnej prezydentury Lecha i premierostwa Jarosława był za krótki, ale gdyby był dłuższy, to jestem przekonany, że nawet oni musieliby się zetrzeć" - uważa.
Były premier tłumaczy, że ogromną rolę w nakręcaniu wrogości odgrywają oba "dwory". "Dworzanie cały czas uważają, że ten drugi pałac zachowuje się nielojalnie, depcze, rozpycha się... I zamiast łagodzić czy zacierać kanty, sprawiają, że konflikt jeszcze szybciej narasta. I nawet gdyby obaj liderzy, obiektywnie rzecz biorąc, tego nie chcieli, i tak byliby pchani do wojny przez swoje otoczenie, a także media, które przecież kochają widowiskowe awantury" - uważa. I przyznaje, że ma pretensje do siebie o to, że nie włożył dostatecznego wysiłku, aby nad tym procesem zapanować, żeby go powściągnąć.