Browar z naruszeniem prawa. Prokuratura bada inwestycję żony burmistrza Mikołajek
Żona burmistrza Mikołajek postawiła na terenie gminy browar za pieniądze pozyskane z Unii Europejskiej. Jak ustaliła Wirtualna Polska, wojewoda właśnie przyznał, że pozwolenie na budowę wydano z naruszeniem prawa. Okazuje się, że browar może jednak działać w najlepsze. Sprawę teraz zbada olsztyńska prokuratura, a winnych nie ma.
Piotr Jakubowski jest burmistrzem Mikołajek od 25 lat. Początkowo kandydował z poparciem PSL, obecnie jest bezpartyjny i startuje w wyborach w ramach własnego komitetu. W ubiegłorocznych wyborach samorządowych zdobył ponad 63 proc. głosów w pierwszej turze i utrzymał stanowisko.
Z oświadczenia majątkowego burmistrza Jakubowskiego wiemy, że nie jest tylko samorządowcem, ale właścicielem gruntów i organizatorem. Lista jego nieruchomości jest długa: 19-hektarowe gospodarstwo rolne o wartości 6,8 mln zł, działka z budynkiem browaru wyceniana na 5,7 mln zł, cztery domy za łącznie 1,7 mln zł, dwa domki letniskowe, sauna i siłownia. Do tego 367 tys. zł oszczędności, trzy jachty motorowe, ciągnik, motocykl i pięć aut.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Halo Polacy". Amerykańskie Mazury. "Kraina dziesięciu tysięcy jezior"
Browar Mikołajki, czyli rodzina w komplecie
Chociaż burmistrz sam nie jest przedsiębiorcą, to własny biznes ma jego żona - Alina Jakubowska. Od 2014 roku prowadzi działalność gospodarczą pod nazwą "Gościniec Hetman. Stanica Wędkarska". To pensjonat "Gościniec Hetman" działający na terenie gminy, ale też produkcja piwa we własnym browarze o nazwie Mikołajki, czarter łodzi oraz sprzedaż alkoholu.
Granica między biznesem żony a działalnością publiczną włodarza "stolicy Mazur" jest jednak zatarta. Na profilu społecznościowym browaru Mikołajki można znaleźć zdjęcie, na którym burmistrz ubrany w firmową koszulkę z logo napoju pozuje wraz z pracownikami zakładu na tle kadzi z piwem.
Jak wynika z deklaracji majątkowej, Jakubowski jest też współwłaścicielem działki i stojącego na niej budynku (w którym jego żona warzy piwo).
W maju 2019 r. żona burmistrza wystąpiła do starosty mrągowskiego o pozwolenie na budowę browaru i po trzech miesiącach otrzymała decyzję. A w styczniu 2020 r. uzyskała w Warmińsko-Mazurskiej Agencji Rozwoju Regionalnego ok. 2 mln zł dofinansowania ze środków UE.
Stowarzyszenie alarmuje, wojewoda reaguje
W maju 2023 r. lokalne stowarzyszenie "Kompas" zaczęło alarmować wojewodę i starostę, że pozwolenie wydano z naruszeniem prawa. Zaczęło też domagać się jego unieważnienia. Powód? Żona burmistrza postawiła browar na terenie przeznaczonym wyłącznie pod zabudowę mieszkaniową i usługową związaną z turystyką.
"W naszej ocenie rozstrzygnięcie to zostało wydane z rażącym naruszeniem prawa, albowiem wydano je wbrew prawu miejscowemu. Chodzi o plan zagospodarowania przestrzennego, w którym na obszarze parceli burmistrza Mikołajek przewidziano działalność mieszkalno-usługową. Produkcja piwa jest zaś działalnością przemysłową" - alarmował Włodzimierz Ostrowski ze Stowarzyszenia Kompas.
Poprzedni wojewoda Artur Chojecki (dziś poseł PiS) zlekceważył monity "Kompasu" i nie zdecydował się na wszczęcie postępowania. Sytuacja zmieniła się dopiero po zmianie władzy, gdy stanowisko wojewody objął Radosław Król z PSL. A do zmian doszło także na stanowiskach we władzach Starostwa w Mrągowie, które w ubiegłym roku wystąpiło do wojewody o unieważnienie pozwolenia na budowę browaru.
11 września 2024 r. wojewoda Radosław Król przyznał, że pozwolenie zostało wydane z naruszeniem prawa. Nie unieważnił go jednak, bo w myśl ustawy można to zrobić w ciągu pięciu lat od doręczenia pozwolenia. Decyzja wojewody zapadła po pięciu latach i jednym miesiącu.
"Kluczowy w tej sprawie był czas"
Według przepisów, co do zasady roboty budowlane można rozpocząć jedynie na podstawie pozwolenia na budowę wydanego przez właściwy organ administracji architektoniczno-budowlanej, którym w pierwszej instancji był starosta mrągowski. Żeby decyzję unieważnić, postępowanie musi wszcząć organ administracji drugiej instancji, czyli wojewoda warmińsko-mazurski.
Kluczowy w tej sprawie był czas. Po nowelizacji prawa budowlanego "nie stwierdza się nieważności decyzji pozwolenia na budowę, jeżeli od dnia jej doręczenia lub ogłoszenia upłynęło 5 lat". W tym przypadku było to 5 lat i 1 miesiąc. Skorzystała na tym żona burmistrza i jej piwna inwestycja.
W całej sprawie Starostwo nie powinno wydawać zgody na pozwolenie na budowę, żona burmistrza nie powinna podejmować inwestycji, a wojewoda unieważnić decyzję w terminie. Stało się jednak inaczej. Dlaczego? To wyjaśni prokuratura.
Starosta wskazuje winnego
Pytany przez Wirtualną Polskę urząd wojewody uważa, że choć sprawa była skomplikowana, to decyzja i tak zapadła szybko.
- Postępowania w sprawie stwierdzenia nieważności decyzji należą do postępowań skomplikowanych. (...) Wojewoda zobowiązany był do wszczęcia postępowania, zawiadomienia o tym fakcie wszystkie strony, zapewnienia im czynnego udziału i umożliwienia wypowiedzenia się do zebranego materiału. Wszystkie te czynności wymagały czasu - mówi Wirtualnej Polsce Szymon Tarasewicz, rzecznik wojewody warmińsko-mazurskiego.
I jak dodaje, w postępowaniu wojewoda wypożyczał również akta Prokuraturze Rejonowej w Kętrzynie. - Postępowanie zakończone zostało w możliwie szybkim czasie - uważa rzecznik.
Starosta mrągowski Waldemar Cybul przekazał nam z kolei, że pozwolenie zostało wydane za czasów jego poprzedniczki Barbary Kuźmickiej-Rogali, obecnie radnej powiatowej wybranej z Mikołajek.
"Na dzień dzisiejszy nie ma jednoznacznej odpowiedzi, kto ponosi odpowiedzialność za tak wydaną decyzję. Jest to przedmiotem toczącego się dochodzenia prokuratorskiego" - czytamy w odpowiedziach starosty na pytania WP.
W ocenie wicestarosty mrągowskiego Jacka Kiśluka, to burmistrz Mikołajek naruszył prawo. - Mając pełną świadomość niezgodności pozwolenia z miejscowym planem, nie zareagował na tę sytuację. Miał obowiązek podjąć odpowiednie kroki w obliczu ujawnionej nieprawidłowości. Ważnym aspektem tej sprawy jest fakt, że Piotr Jakubowski był stroną zainteresowaną w procesie wydania decyzji o zezwoleniu na budowę Browaru Mikołajki, jako współwłaściciel terenu. A inwestycja dotyczyła jego żony i syna. Choć nasi pracownicy mogli popełnić błąd, uważam, że burmistrz był świadomy przepisów i okoliczności - mówi Wirtualnej Polsce wicestarosta Jacek Kiśluk.
"Burmistrz nie jest właściwą osobą"
O sprawę zapytaliśmy burmistrza Mikołajek. A ten - odesłał nas do żony. - Pytanie powinno być skierowane bezpośrednio do pani Aliny Jakubowskiej jako wnioskodawcy. Burmistrz nie jest osobą właściwą do wypowiadania się na temat intencji lub działań wnioskodawcy - odpisał nam Jakubowski.
Dopytywany przez Wirtualną Polskę oto jak skomentuje decyzję wojewody, potwierdził nasze ustalenia, ale jednocześnie do sprawy się nie odniósł.
- Decyzja Wojewody Warmińsko-Mazurskiego z 11 września 2024 r. stwierdza, że decyzja Starosty Mrągowskiego z 12 sierpnia 2019 r. wydana została z naruszeniem prawa i odmówił stwierdzenia jej nieważności, z uwagi na upływ pięciu lat od dnia jej doręczenia - przekazał burmistrz Piotr Jakubowski. Żona burmistrza nie odpowiedziała na nasze pytania w tej sprawie.
Prokuratura przyjrzy się sprawie
Sprawę od kilku miesięcy badają śledczy. Początkowo zajmowała się tym Prokuratura Rejonowa w Kętrzynie, ale pod koniec roku dochodzenie włączono do większego śledztwa dotyczącego działalności burmistrza Jakubowskiego, które prowadzi Prokuratura Okręgowa w Olsztynie.
"Postępowanie to zostało w dniu 31 grudnia 2024 roku dołączone do śledztwa Prokuratury Okręgowej w Olsztynie prowadzonego w sprawie zaistniałego w okresie od stycznia 2000 r. do 25 kwietnia 2023 r. w Mikołajkach, w celu uzyskania korzyści majątkowej oraz osobistej wielokrotnego przekroczenia uprawnień, oraz niedopełnienia obowiązków przez Burmistrza Miasta i Gminy Mikołajki, oraz przez innych urzędników Urzędu Miasta i Gminy Mikołajki. Przedmiotowe śledztwo jest w toku" - czytamy w przesłanej redakcji odpowiedzi od rzecznika olsztyńskiej prokuratury Daniela Brodowskiego.
Sprzedaż działki bez opłaty, burmistrz w końcu zapłacił
Co jeszcze badają śledczy poza okolicznościami wydania pozwolenia na budowę browaru? Jeden z wątków dotyczy należącej do Jakubowskiego blisko dwuhektarowej działki nad jeziorem Tałty na terenie gminy Mikołajki. W 2019 r. teren został objęty miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego, uchwalonym przez zdominowaną przez stronników burmistrza radę Mikołajek. Dzięki nowemu planowi nieruchomość znacznie zyskała na wartości - jej przeznaczenie zostało określone jako mieszkalno-usługowe.
Przyjęty plan ustanowił również 30-procentową, czyli maksymalną dopuszczalną ustawowo opłatę planistyczną. Opłata - inaczej renta planistyczna - to jednorazowa danina na rzecz gminy, na której terenie leży zbywana nieruchomość. Obowiązek zapłaty pojawia się, gdy w wyniku zmiany planu wartość nieruchomości rośnie. Aby ją wyliczyć, należy pomnożyć kwotę wzrostu ceny działki przez stawkę procentową przyjętą w miejscowym planie. Zgodnie z ustawą, renta może wynosić do 30 proc. I właśnie taką stawkę uchwalili radni Mikołajek.
Dwa lata po przyjęciu planu, w sierpniu 2021 r., burmistrz sprzedał działkę po okazyjnej cenie: 700 tys. zł. Krótko po transakcji w jednym z serwisów ogłoszeniowych pojawiła się oferta sprzedaży gruntu. Tym razem cena była już ponad 10-krotnie wyższa i wynosiła 7,5 mln zł.
Czas mijał, ale Jakubowski nie kwapił się z uiszczeniem opłaty planistycznej. Gdy sprawą zainteresowała się Wirtualna Polska, burmistrz odpowiedzialnością obarczył panią notariusz obsługującą transakcję. Wytknął jej, że nie przekazała gminie wypisu aktu notarialnego, na podstawie którego można by wyliczyć wysokość opłaty planistycznej.
Tłumaczenie było o tyle kuriozalne, że Jakubowski w praktyce zarzucił pani rejent, że nie przesłała dokumentu burmistrzowi Mikołajek, czyli jemu samemu. Samorządowiec ostatecznie uiścił daninę po nagłośnieniu sprawy przez Wirtualną Polskę. Pani notariusz podczas postępowania dyscyplinarnego wzięła winę na siebie, przyznała się do błędu i została ukarana naganą.
Tak samo jak w kwestii pozwolenia na budowę browaru, to stowarzyszenie "Kompas" złożyło w tej sprawie zawiadomienie prokuratury.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski