Awantura w sercu Mazur. Burmistrz wie, że popełnił błąd
Co roku podczas majówki w Mikołajkach leje się piwo Mikołajki. Sęk w tym, że browar należy do żony burmistrza Piotra Jakubowskiego. Samorządowiec ma wielomilionowy majątek i fotografuje się w ubraniach z logo rodzinnej firmy. A kierowany przez niego urząd chwali się piwem Mikołajki na targach i wydaje zezwolenie na jego sprzedaż.
Piotr Jakubowski pełni funkcję burmistrza Mikołajek od 2000 roku. Początkowo kandydował z poparciem PSL, obecnie jest bezpartyjny i startuje z własnego komitetu.
Sądząc po jego oświadczeniu majątkowym z 2021 roku, to nie tylko burmistrz, ale także potentat ziemski i sprawny organizator. Lista jego nieruchomości jest imponująca: 25-hektarowe gospodarstwo rolne o wartości 6,8 mln zł, działka z budynkiem browaru wyceniana na 5,7 mln zł, cztery domy za łącznie 1,7 mln zł, dwa domki letniskowe, sauna i siłownia. Do tego 374 tys. zł oszczędności, dwa jachty motorowe, ciągnik, motocykl i trzy auta.
Firma rodzinna czy biznes żony?
Skąd tak pokaźny majątek? Chociaż burmistrz sam nie jest przedsiębiorcą, to własny biznes, i to całkiem spory, ma jego żona. Alina Jakubowska od 2014 roku prowadzi działalność gospodarczą pod nazwą "Gościniec Hetman. Stanica Wędkarska". Zakres usług: zakwaterowanie, gastronomia, rybołówstwo, produkcja i sprzedaż piwa. W praktyce chodzi o pensjonat "Gościniec Hetman" działający na terenie gminy, produkcję piwa we własnym browarze o nazwie Mikołajki, czarter łodzi oraz sprzedaż alkoholu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Granica między biznesem żony a działalnością publiczną włodarza "stolicy Mazur" jest jednak zatarta. Na profilu społecznościowym browaru Mikołajki można na przykład znaleźć zdjęcie, na którym burmistrz ubrany w firmową koszulkę z logo napoju pozuje wraz z pracownikami zakładu na tle kadzi z piwem. Hashtagi pod fotografią mówią same za siebie: #firmarodzinna, #rodzinawkomplecie.
Inny przykład: miasto Mikołajki na zaproszenie urzędu marszałkowskiego promowało się podczas zeszłorocznych targów GLOBalnie w Katowicach. Gości zainteresowanych walorami Mazur w specjalnym namiocie witał widok czterech butelek piwa Mikołajki ustawionych na samym środku kontuaru. Burmistrz Jakubowski w odpowiedzi na pytania Wirtualnej Polski zapewnia, że "gmina nie promuje piw z Browaru Mikołajki". W lokalnych serwisach internetowych do dziś można jednak znaleźć galerię zdjęć pokazującą, jak wyglądało stoisko: na pierwszym planie piwo Mikołajki, na drugim - baner miasta.
W Mikołajkach od kilku lat odbywa się też festiwal piw rzemieślniczych organizowany przez miejskie Centrum Kultury Kłobuk. Browar Aliny Jakubowskiej oczywiście jest tam jednym z wystawców.
Sprawą zaangażowania burmistrza na rzecz browaru Mikołajki jakiś czas temu zainteresowały się dwie radne gminy. Podczas komisji wdały się z burmistrzem w dyskusję. Była ona - jak wspomina jedna z nich, Wioleta Kuzyk - dość jednostronna.
- Zadawałyśmy burmistrzowi pytania na komisji wspólnej. "Czy zachodziły sytuacje, w których burmistrz w trakcie wykonywania obowiązków służbowych dostarczał piwo z browaru Mikołajki samochodem służbowym do sklepu firmowego na promenadzie?"; "Czy pokazywanie znaków towarowych na odzieży przez pana burmistrza w środkach przekazu nie nosi znamion pomocy rodzinie bądź bycia przedstawicielem?"; "Miasto Mikołajki oddelegowało na targi w Katowicach swoich pracowników z działu promocji i reklamy w celach marketingowych regionu. Browar Mikołajki był jednym z wystawców. Czy poniesie za to koszt i czy był promowany przez pracowników urzędu miasta i gminy?" - opowiada w rozmowie z Wirtualną Polską radna Kuzyk.
Dodaje, że burmistrz zbył pytania, uznając je za żart. "Ubierając się, nie zwracam uwagi na to, co nakładam. Być może mam czasami koszulkę z logo browaru, ale to nieistotne. Nigdy nie wykorzystywano pracowników urzędu do promocji browaru" - zaprzeczał Jakubowski.
Jako mąż i burmistrz
Sprawą browaru Mikołajki zainteresowaliśmy się kilkanaście dni temu. 18 kwietnia wysłaliśmy w tej sprawie pytania do burmistrza.
Co ciekawe, już dzień później w Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej pojawił się wpis dotyczący wygaśnięcia zezwolenia wydanego przez urząd gminy i miasta Mikołajki na rzecz Aliny Jakubowskiej: "Edycja wygaśnięcia uprawnienia - 4725Z.0001.P.0006 - Zezwolenie na sprzedaż napojów alkoholowych do 4,5% zawartości alkoholu oraz piwa przeznaczonych do spożycia poza miejscem sprzedaży". Zezwolenie było wydane jeszcze w 2021 i miało pierwotnie obowiązywać do końca 2023 roku.
Sprawa tej koncesji również była poruszona podczas posiedzenia gminnej komisji. - Mówiliśmy, że jako radni wyłączamy się z głosowania i podejmowania jakichkolwiek decyzji związanych z nami lub z osobami z naszej najbliższej rodziny. A czy burmistrz wydał zezwolenia na sprzedaż alkoholu dla sklepu firmowego browaru Mikołajki? Czy nie powinien się wyłączyć? Na co padła odpowiedź, że burmistrz udzielił pełnomocnictwa pani sekretarz i to ona wydawała pozwolenia na sprzedaż alkoholu - opowiada nam Kuzyk.
Tyle że - jak dowodzi radna - zgodnie z orzecznictwem, burmistrz nie mógł wydać upoważnienia dla pani sekretarz ani żadnego innego pracownika urzędu. - Jeśli sprawa dotyczy jego osoby bądź kogoś z jego najbliższej rodziny, powinien być wyłączony cały organ - mówi nam Kuzyk.
W odpowiedziach na pytania Wirtualnej Polski, które otrzymaliśmy po 14 dniach od ich wysłania, burmistrz przyznał się do naruszenia prawa.
- Pragnę odnieść się pokrótce do pytań dotyczących zezwoleń na alkohol udzielonych na rzecz Aliny Jakubowskiej, prywatnie mojej małżonki. W istocie osoba upoważniona przeze mnie wydała stosowne decyzje i jak najbardziej z perspektywy czasu należy uznać to za naruszenie prawa w zakresie wyłączenia organu. Pragnę jednak wyraźnie podkreślić, że działanie to nie było celowe i zamierzone. Nie miało bowiem znaczenia, czy zezwolenie wyda gmina Mikołajki, czy organ zastępczy wyznaczony przez Samorządowe Kolegium Odwoławcze - twierdzi burmistrz.
I zaznacza, że wszelkie przesłanki do wydania pozytywnej decyzji zostały spełnione, a pozostałe zezwolenia na sprzedaż alkoholu zostały wydane w sposób poprawny: przez wyznaczone przez Samorządowe Kolegium Odwoławcze urzędy burmistrza Mrągowa i Ruciane-Nida oraz po uprzednim wyłączeniu się urzędu Mikołajek.
Burmistrz twierdzi również, że zezwolenie dla jego żony de facto zostało wygaszone znacznie wcześniej - na wniosek samej zainteresowanej z 1 stycznia 2023 roku. Tyle że dopiero 19 kwietnia, "po weryfikacji zezwoleń w obrocie prawnym, zostało zarejestrowane w CEIDG". Dlaczego ta "weryfikacja" trwała ponad trzy i pół miesiąca? Tego burmistrz już nie wyjaśnia.
Działalność piwowarska rodziny Jakubowskiego była także przedmiotem jednego wniosku o stwierdzenie wygaśnięcia mandatu burmistrza. Rada miasta debatowała nad nim w zeszłe wakacje. Wniosek upadł, ale nie ma w tym nic dziwnego: radni wybrani z Komitetu Wyborczego Piotra Jakubowskiego mają przygniatającą większość. Przy okazji debaty burmistrz przyznał jednak, że w działalność browaru Mikołajki, oprócz jego żony, zaangażowana jest także czwórka ich dorosłych dzieci, w tym dwóch synów zatrudnionych jest w nim na umowy o pracę na czas nieokreślony.
Pytania w sprawie Browaru Mikołajki wysłaliśmy również do żony burmistrza 27 kwietnia. Do czasu publikacji odpowiedzi nie otrzymaliśmy.
"Oczywisty konflikt interesów"
Zdaniem Krzysztofa Izdebskiego, prawnika i dyrektora programowego Fundacji ePaństwo, mamy do czynienia z problemem związanym z tym, że burmistrz jest osobą stojącą nad wszystkimi pracownikami urzędu.
- Także nad sekretarzem, który wydawał zezwolenie na sprzedaż alkoholu, a jest w urzędzie najbliższym współpracownikiem burmistrza. W efekcie mamy oczywisty konflikt interesów, burmistrz powinien od początku być wyłączony ze sprawy - mówi Wirtualnej Polsce Izdebski.
Jak podkreśla, odrębną sprawą, która nie powinna mieć w ogóle miejsca, jest kwestia promowania przez burmistrza konkretnego przedsiębiorcy, w tym przypadku działalności piwowarskiej żony. - To już rażący konflikt interesów. Sprawia wrażenie, że instytucja, jaką jest urząd miasta i gminy, czyli organ samorządu terytorialnego, promuje konkretnego przedsiębiorcę, przez co narusza konkurencyjność w lokalnej społeczności. Można to nazwać pomieszaniem ról i porządków między interesem publicznym a interesem prywatnym - uważa Izdebski.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski