"Kora nic nie wiedziała o marihuanie w naszym domu"
Relacjonuje też dalsze wypadki feralnego 12 czerwca i tłumaczy, dlaczego to Kora została zatrzymana, a nie on: "Policjant powiedział, nie określając, o co właściwie chodzi, że zabierze mnie i Korę na komendę. Tłumaczyliśmy, że bardzo tego nie chcemy, bo nasza suczka Ramona musiałaby zostać sama, a bolończyki bardzo cierpią, a nawet umierają, jak zostają w samotności, dlatego Ramona zawsze i wszędzie nam towarzyszy.
Potem Kora zeszła z tym policjantem na dół i w bibliotece, gdzie pracuję, policjant zauważył saszetkę z suszem. Kora mu ją podała. To był susz konopi indyjskich, które chciałem sfotografować do następnej książki. 2,83 grama. Leżał tam już jakiś czas, prawie o nim zapomniałem.
Gdybym to ja, nie Kora, zszedł do biblioteki z policjantem, dzisiaj byłbym podejrzanym o posiadanie narkotyków. Kora o tym kompletnie nie wiedziała, ale policjant w swoim sprawozdaniu napisał rzeczy absurdalne, że gdy zapytał Korę, co to jest, ona mu odpowiedziała, że to marihuana, którą sobie sprowadziła z Kalifornii i chciałaby sobie zapalić. Kompletna brednia. Kora nawet wtedy jeszcze nie wiedziała o przesyłce do Ramony, w tym zamieszaniu jej o tym nie poinformowałem, oni też nie, więc nie miała pojęcia, dlaczego jest ta cała rewizja. W końcu, po kilku nieprzyjemnych godzinach powiedzieli, że zabiorą na komisariat tylko Korę".