Borowski uderzony po uroczystościach miesięcznicy smoleńskiej
- Zostałem uderzony po zakończeniu uroczystości miesięcznicy smoleńskiej przez jednego z kontrmanifestujacych - poinformował działacz opozycji antykomunistycznej w PRL, Adam Borowski. Jak dodał, złożył już zawiadomienie w tej sprawie.
Na środę zorganizowanie kontrmanifestacji przed Pałacem Prezydenckim na Krakowskim Przedmieściu zapowiadali Obywatele RP. Pojawili się jednak nieco dalej, przy skwerze im. ks. Jana Twardowskiego. Przeciwnicy zgromadzeni na przeciw uroczystości obchodów 85. miesięcznicy katastrofy smoleńskiej nie byli oznaczeni logiem Obywateli RP ani KOD. W trakcie przemówienia prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego kontrmanifestujacy wyciągnęli flagi UE, Polski oraz białe róże. Skandowali "Konstytucja" i "Praworządność", przerywając przemówienie prezesa PiS gwizdami.
Adam Borowski podkreślił, że nie został pobity, a uderzony w twarz. - Uderzył mnie człowiek, który był pod pewnym napięciem psychicznym, bo miał wrogi sobie tłum, ponieważ po raz pierwszy zdarzyło się, że oni weszli w tłum, oni się skryli w tłumie - mówił.
- Wzięli udział w tym marszu jako uczestnicy, a potem ujawnili swoje prawdziwe oblicze przed Pałacem Prezydenckim - dodał Borowski.
Jak relacjonował, jeden z uczestników marszu złapał go za marynarkę. - Ludzie zaczęli na niego huczeć, on się zaczął wycofywać, ja szedłem za nim i pytałem dlaczego mnie ciągnie, on się schował za transparent i mnie uderzył - powiedział Borowski.
- Szybciutko go złapałem za kark i oddałem policji, zostałem uderzony w twarz, ale nie zostałem pobity - podkreślił.
Borowski zaznaczył, że całe zajście odbywało się po zakończeniu obchodów miesięcznicy smoleńskiej i rozwiązaniu zgromadzenia. Jak dodał, w sprawie uderzenia złożył już zawiadomienie w komendzie policji. W środę Sąd Okręgowy w Warszawie uchylił decyzję wojewody mazowieckiego Zdzisława Sipiery, który odmówił Obywatelom RP możliwości zorganizowania kontrmanifestacji w tym samym czasie i miejscu, w którym odbywała się miesięcznica smoleńska. Wojewoda mazowiecki - jak poinformowała kierownik oddziału prasowego Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego Monika Kaniewska - zapowiedział odwołanie się od decyzji sądu.