Boris Johnson organizował przyjęcia w lockdownie? Policja: sprawdzimy
Londyńska policja zbada, czy premier Boris Johnson organizował w czasie ścisłego lockdownu przyjęcia w rezydencji przy Downing Street 10. Na premiera wpłynęły skargi po tym, jak sprawę świątecznych spotkań opisała brytyjska prasa.
Po publikacji dziennika "Daily Mirror", w której opisano przyjęcia zorganizowane przy Downing Street w okresie obowiązywania ścisłych restrykcji, skargi na Borisa Johnsona złożyli politycy opozycji Neil Coyle i Barry Gardiner.
"Jest namacalne poczucie oburzenia wśród wyborców, że oni przestrzegali przepisów, podczas gdy ci na szczycie rządu, którzy są odpowiedzialni za ich opracowanie i egzekwowanie, łamali je" - napisał ten pierwszy w liście do komendanta policji metropolitalnej Cressidy Dick.
Policja zajmie się sprawą
W odpowiedzi na skargi i w związku z oburzeniem opinii publicznej policja podjęła decyzję o przyjrzeniu się sprawie. "Naszą polityką jest, aby rutynowo nie badać retrospektywnych naruszeń przepisów covidowych, jednak rozważymy otrzymaną korespondencję" - głosi oświadczenie policji w tej sprawie.
"Daily Mirror" opisał w swojej publikacji dwa przyjęcia. Jedno z nich miało odbyć się 27 listopada, czyli w okresie obowiązywania drugiego londyńskiego lockdownu. Podczas tego wydarzenia Johnson miał wygłosić przemówienie pożegnalne dla jednego ze swoich asystentów. Drugie opisane przyjęcie miało mieć charakter nieoficjalny, ale odbywać się za zgodą premiera. Była to świąteczna impreza personelu datowana na 18 grudnia, na kilka dni po kolejnym zaostrzeniu restrykcji covidowych. Dziennik twierdzi, że w każdym z przyjęć uczestniczyło do 50 osób.
Johnson, zapytany o sprawę przyjęć, nie zaprzeczył, że się nie odbyły. Podkreślił jednak, że przy ich organizacji nie zostały złamane żadne przepisy. Tę wersję potwierdził również rzecznik premiera, który nie chciał jednak zdradzić, jak dokładnie udało się zorganizować wydarzenia w zgodzie z przepisami.