Bojkot TVP. Bywalcy z PO mówią o spływających "groźbach śmierci," senator z klubu PO się wyłamuje
Platforma Obywatelska zdecydowała o bojkocie TVP. Politycy największej partii opozycyjnej nie będą chodzić do telewizji Jacka Kurskiego dopóty, dopóki on sam nie poda się do dymisji lub nie zostanie odwołany. Ale są i tacy, którzy decyzji o bojkocie nie podzielają. Jak senator PO Jan Rulewski.
Jak informowaliśmy w WP, władze PO podjęły decyzję o bojkocie Telewizji Polskiej na każdym szczeblu. Członkowie Zarządu Krajowego chcą, by wszystkie osoby należące do partii "powstrzymały się" od udziału w programach TVP.
Władze Platformy nie chcą, by jej członkowie pojawiali się na antenie TVP, gdyż ta "stała się narzędziem politycznej nagonki i partyjnej propagandy". Kierownictwo Platformy sugeruje, że działalność władz TVP prowadzi do groźnych podziałów i spadku bezpieczeństwa Polaków. Stąd – jak mówią – "stanowcza reakcja".
Senator PO Jan Rulewski jest jednak sceptyczny wobec decyzji partii, do klubu której przynależy.
– Wielokrotnie uczestniczyłem w swoim życiu w bojkotowaniu. Okazywało się wiele razy, że nie były to formy skuteczne. Telewizje mają to do siebie, że "zawsze się wykarmią". Więc trzeba się głęboko zastanowić, czy ma to sens, zanim wybierze się taką formę [protestu]. A po drugie, to moje osobiste przekonanie, że nie można bojkotować "swego", choćby ono było złe. Trzeba je zmieniać – tłumaczy polityk PO. Jak dodaje, "trzeba chodzić [do TVP] i przedstawiać swoje argumenty".
– W świecie szybkiego przepływu informacji ludzie chcą wysłuchać także drugiej strony konfliktu – uzasadnia senator.
W rozmowie z WP dodaje, że "nie będzie bojkotował telewizji publicznej" i będzie odbierał telefony z zaproszeniem - choć nie zawsze, bo Rulewski także uważa, że w TVP mamy do czynienia z partyjną propagandą na rzecz PiS.
Joanna Augustynowska, która często bywała w TVP z ramienia PO, ma jednak jednoznaczne zdanie: TVP należy bojkotować. – Taką decyzję podjęłam sama, osobiście, po jednym z programów w styczniu. Poziom debaty i próby insynuacji, wyzywanie od kłamców, złodziei, to było nie do zniesienia, kompletny absurd.
Posłanka dodaje, że "pod rządami PiS telewizja publiczna stała się narzędziem partyjnej propagandy i politycznej nagonki", a "nienawiść, pogarda i ataki płynące z mediów publicznych, zagrażają poczuciu bezpieczeństwa Polaków".
– Cieszę się, że zarząd PO podjął decyzję o bojkocie. Źle się czuję dziś, że brałam udział w programach TVP – dodaje posłanka.
Anonimowa rozmówczyni z Platformy, goszcząca w TVP: – Zagłuszanie, wyciszanie mikrofonów posłom opozycji, to jest w TVP Info norma. Ale to w sumie nic, najgorsze są groźby karalne i życzenia śmierci, które spływają do nas po tych programach.
Polityk opozycji: – Ten hejt jest organizowany, tyle że potem nikt go nie kontroluje, nie panuje nad nim.
Poseł PO: – Czy stracimy na bojkocie w roku wyborczym? Nie. Nasi wyborcy nie chcą, żebyśmy tam chodzili. A jeśli ktoś się wyłamie, to wyleci z klubu. Musimy być w tym konsekwentni. Radny z Pierdziszewa, który pojawi się w regionalnej TVP, też poniesie konsekwencje.
Krytyka Biedronia
Wcześniej m.in. Robert Biedroń zapowiedział, że nie pójdzie drogą PO. – Nie będę bojkotował TVP, bo to nie jest moja wojna. TVP to nie jest największy problem Polek i Polaków, a sam bojkot jest dziwaczny – stwierdził były prezydent Słupska.
– Reakcja liberalnych wyborców, internautów, była jednoznaczna. Biedroń się skompromitował tymi słowami o "nie jego wojnie". Nie wiem, po cholerę on to robi, skoro zysku z tego żadnego – krytykuje Biedronia polityk PO.
Ale również prezydent Wrocławia z ramienia PO-Koalicji Obywatelskiej odciął się od decyzji partii, która poparła go w wyborach. – Powinniśmy być obecni wszędzie – tłumaczył Jacek Sutryk. Samorządowiec dodał przy tym, że "negatywna kampania przeciwko prezydentowi Gdańska Pawłowi Adamowiczowi miała miejsce, a nieobecność w mediach nie będzie sprzyjała rozliczaniu tego zjawiska".
Bojkotować TVP nie mają zamiaru też m.in. PSL i Nowoczesna. – Jeśli chcemy wygrać wybory, musimy dotrzeć do tych wyborców, dla których często jest to jedyna dostępna telewizja – uważa Katarzyna Lubneur.
Opinie te podziela Jan Rulewski.
Jak TVP manipulowało wypowiedziami Rulewskiego
Tyle że w sierpniu 2017 r. senator PO sam ogłosił, że nie będzie już uczestniczył w debatach telewizyjnych prowadzonych przez media narodowe. Jak stwierdził, w jednym z materiałów TVP przedstawiono go... jako obrońcę III Rzeszy.
"Postanowione. Zawieszam udział w debatach telewizyjnych prowadzonych przez narodowe media. W trosce o higienę psychiczną przeciwników i dobre samopoczucie przyjaciół. Przyznaję, nie jestem w stanie zapobiec fałszerstwom i zabiegom socjotechnicznym mediów Kurskiego" – napisał wtedy Rulewski na swoim Facebooku.
Senator przekonywał, że podczas dyskusji o reparacjach wojennych od Niemiec jego słowa zostały wyrwane z kontekstu, a on sam został przedstawiony jako "obrońca III Rzeszy". "Nabrali się na to nieuważni widzowie. Opinie politycznych chrześcijańskich bękartów pomijam. Wyjaśniłam, że w żadnym słowie, przecinku czy wyrazie twarzy nie współczułem ani nawet nie wspominałem o cierpieniach Niemców. Nawiązywałem jedynie do faktów czyli strat" – tłumaczył wówczas Rulewski.
I dodawał w rozmowie z dziennikarzami: – To mój osobisty, choć nie prywatny bojkot tych mediów. Nie chcę swoimi wypowiedziami, przekłamywanymi przez telewizję, psuć ludziom higieny psychicznej. Przyznaję, nie jestem w stanie zapobiec fałszerstwom i zabiegom socjotechnicznym mediów Kurskiego.
Wyciąganie lekcji
W lutym 2018 sytuacja się powtórzyła.
"Wiadomości" TVP wyemitowały materiał, który miał przedstawiać w krytycznym świetle tych polityków, którzy podważali kontrowersyjny projekt nowelizacji ustawy o IPN - ta przewidywała karę do trzech lat więzienia za przypisywanie polskiemu narodowi i państwu polskiemu odpowiedzialności za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę (ostatecznie rząd kilka miesięcy później wycofał się z zapisów projektu, który wywołał największy skandal dyplomatyczny na linii Polska-USA-Izrael w ostatnich latach).
Usłyszeliśmy wtedy w TVP, że "z ust polityków coraz częściej padają słowa krzywdzące Polaków, którzy podczas II wojny światowej narażając życie, ratowali Żydów". "Polacy zdradzili sąsiedztwo, nie udzielali pomocy i jej też sprawą oczywistą, że byli szmalcownikami" – taką okrojoną wypowiedź senatora PO Jana Rulewskiego pokazały wtedy "Wiadomości".
Szkopuł w tym, że nie było to nawet pełne zdanie Rulewskiego, które – jak można przeczytać w stenogramie – brzmiało tak: "Ale po stronie żydowskiej padają zastrzeżenia, nie tylko natury moralnej, że Polacy zdradzili sąsiedztwo, nie udzielali pomocy i że, co jest też sprawą oczywistą, że byli szmalcownikami, wręcz szujami, które wskazywały kryjówki bądź odmawiały tych kryjówek". Trudno nazwać to inaczej, niż manipulacją.
Pełna wypowiedź senatora Rulewskiego miała odmienny kontekst. Rulewski podkreślał w niej kilkukrotnie, że już procesy norymberskie wykazały, kto ponosi odpowiedzialność za eksterminację Żydów: to hitlerowskie Niemcy: "...niemiecki nazizm zbudował, najpierw podjął inicjatywę Endlösungu, a potem obudował ją technicznie i prawnie" – mówił senator PO.
Dziś Rulewski bywa w TVP Info, a ze swojego "bojkotowania" telewizji publicznej w przeszłości – jak widać – wyciągnął lekcję.
PO bojkotuje TVP za "nagonkę wobec Adamowicza"
– To jest odpowiedzialność TVP. Ja tak uważam. Mowa nienawiści, sposób pokazywania wpłynął na to, że zabójca wybrał Pawła na ofiarę. Mojego męża zabiły słowa – powiedziała kilka dni temu małżonka zabitego prezydenta Gdańska, Magdalena Adamowicz, w rozmowie z Onetem.
I tym także kierowała się PO, podejmując decyzję o bojkocie TVP. Politycy największej partii opozycyjnej przekonują, że skłonił ich do tego "atak wymierzony przez TVP i PiS na Pawła Adamowicza".
Tyle że w kampanii samorządowej w ubiegłym roku politycy PO i Nowoczesnej, a także popierające Koalicję Obywatelską autorytety, sami wyrażali się – delikatnie mówiąc – niepochlebnie o zmarłym prezydencie. Przykłady?
Jarosław Wałęsa: "Zrozum, Pawle, jesteś mechanizmem niszczącym".
Lech Wałęsa: "Apeluję do pana Adamowicza, żeby się podporządkował, posłuchał i nie robił rozłamu".
Katarzyna Lubnauer: "Grzegorz Schetyna zdaje sobie sprawę, że kandydatura pana Adamowicza jest nie do zaakceptowania. Uważam, że to polityk, który się skompromitował".
Decyzja PO o bojkocie TVP obowiązuje do odwołania.