Awantura po wywiadzie. "Zaczyna się", "odejdź już, człowieku"
"Zaczyna się. Słowa Tomasza Siemoniaka oznaczają zwolnienia w Siłach Zbrojnych RP" - zarzuca szef MON Mariusz Błaszczak, odnosząc się do wywiadu udzielonego przez polityka PO. "Błaszczak, nie kłam" - odpisuje mu Siemoniak.
Szef MON Mariusz Błaszczak jeszcze przed wyborami zapowiadał, że zamiarem obecnego rządu jest, by Wojsko Polskie liczyło 300 tys. żołnierzy. - Możemy powiedzieć, że dziś w Wojsku Polskim służy 172 tys. żołnierzy, ale nasze ambicje idą dużo dalej - chcemy, by Wojsko Polskie liczyło 300 tys. żołnierzy, w tym 50 tys. żołnierzy WOT i 250 tys. żołnierzy zawodowych - podkreślał w czerwcu Mariusz Błaszczak.
O wielkości polskiej armii mówił w RMF FM były minister obrony narodowej i poseł KO Tomasz Siemoniak.
- Optymalnym wariantem jest 150-tys. armia zawodowa, 30-40 tys. obrony terytorialnej, 20-30 tys. dobrowolnej zasadniczej służby wojskowej i zbudowanie kilkusettysięcznej rezerwy. Nie ma potencjału demograficznego na 300-tys. armię - powiedział.
- Na razie, odkąd PiS mówił o 300-tys. armii, mamy rekordowe odejścia, łatane pospiesznymi przyjęciami, przyjmowaniem do wojska pracowników cywilnych - dodał polityk Platformy Obywatelskiej.
Siemoniak dodał, że program budowy 300-tys. armii, który pojawiała się w zapowiedziach PiS, nie istnieje jako żaden dokument.
- Tak naprawdę nigdzie, poza hasłami propagandowymi, nie zafunkcjonował. Ja nie znam żadnych dokumentów dojścia do tych 300 tys. Skąd wziąć ludzi do 300-tys. armii? - stwierdził Siemoniak.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na wywiad Siemoniaka zareagował szef MON.
"Zaczyna się. W tej chwili Wojsko Polskie liczy 187 tys. żołnierzy. Słowa Tomasza Siemoniaka oznaczają więc zwolnienia w Siłach Zbrojnych RP, likwidację jednostek i zmniejszenie bezpieczeństwa Polski" - stwierdził w serwisie X (dawniej Twitter).
Szybko okazało się, że słowa Błaszczaka nie są prawdą. W wywiadzie wyraźnie pada deklaracja Siemoniaka o tym, że armia powinna liczyć w sumie 200-210 tys. żołnierzy.
"Błaszczak, nie kłam" - odpisał szefowi MON Tomasz Siemoniak. "Mówiłem, tak samo jak przed wyborami, o 150 tys. żołnierzy zawodowych, 30 tys. żołnierzy obrony terytorialnej i 20-30 tys. żołnierzy dobrowolnej służby zasadniczej oraz kilkusettysięcznej rezerwie. W żadnym wypadku nie oznacza to zwolnień. Odejdź już, człowieku, wojsko i obywatele mają dość tej propagandy i kłamstw!" - dodał we wpisie w serwisie X.
Poza tym, jak zauważył ekspert od bezpieczeństwa narodowego dr Michał Piekarski, słowa o 300-tys. armii rzeczywiście są mało realne.
"Nie ma co ukrywać - hasło 300-tys. armii było efektowne, ale realność jego realizacji budziła ogromne wątpliwości, a gdy okazywało się, że pojawiło się hasło 'co najmniej 300 tys.' tych wątpliwości było tylko więcej" - napisał Piekarski w mediach społecznościowych.
Tomasz Siemoniak gościem Popołudniowej rozmowy w RMF FM
Czytaj także:
Źródło: RMF FM, PAP