Bitwa o wytwórnię alkoholu - 39 osób rannych
39 osób rannych i 169 zatrzymanych to bilans konfliktu o kontrolę nad produkującymi koniak zakładami "Tawria" w mieście Nowa Kachowka w obwodzie chersońskim na południu Ukrainy - poinformował ukraiński minister spraw wewnętrznych Jurij Łucenko.
04.09.2009 12:05
Szef resortu zapewnił, że większość rannych nie ma poważniejszych obrażeń. Zostali oni hospitalizowani z ranami ciętymi i potłuczeniami. Wśród nich jest dwóch milicjantów, którzy ucierpieli wskutek wystrzałów z broni na gumowe kule.
Do starć doszło w czwartek wieczorem przy próbie przejęcia "Tawrii", która jest jednym z największych producentów alkoholu na Ukrainie. Według świadka wydarzeń, cytowanego przez agencję Interfax-Ukraina, rannych przewożonych do szpitali było tak wielu, że brakowało karetek pogotowia.
Zakłady "Tawria" są przedmiotem sporu między urzędującym dyrektorem a grupą większościowych udziałowców. W czwartek wieczorem wynajęta przez nich grupa ochroniarzy próbowała wtargnąć do przedsiębiorstwa, by przejąć nad nim kontrolę i usunąć obecnego dyrektora.
Traktory kontra ochroniarze
Jak poinformowała przedstawicielka dyrekcji "Tawrii" Ludmiła Nadtoczy, ochroniarzy było ok. 150. Przyjechali na miejsce trzema autobusami. - Najpierw rozbili bramę wjazdową, a następnie wjechali na teren fabryki. Ubrani w stroje maskujące i hełmy starali się wtargnąć do pomieszczeń fabrycznych. Była strzelanina, użyto gazu łzawiącego - relacjonowała Nadtoczy agencji Interfax-Ukraina.
W odpowiedzi na atak firmy ochroniarskiej z okien zakładów zaczęły padać strzały. Cytowany przez Interfax-Ukraina świadek stwierdził, iż oddawano je z broni myśliwskiej, prawdopodobnie naładowanej śrutem.
Odgłosy strzelaniny zaalarmowały pracowników przedsiębiorstwa, którzy porzucili swe stanowiska i wyszli na główny plac firmy. Było ich około tysiąca. Z okolicznych wsi, gdzie uprawiane są winogrona, przyjechały traktory. Kiedy ludzie i maszyny otoczyły ochroniarzy, na miejscu pojawiła się milicja i jednostki specjalne.
Skonfliktowane grupy zostały rozdzielone, co uchroniło napastników przed samosądem ze strony robotników. Jak zapewniła wcześniej rzeczniczka ukraińskiego MSW Inna Kysil, sytuacja w zakładach znajduje się pod kontrolą władz.