Porazka Al-Kaidy
"Walki nigdy całkowicie nie ustały i zawsze musieliśmy się mieć na baczności, ale po tym, jak szejk Jassim - przy pomocy amerykańskich oddziałów - odebrał swoją dzielnicę terrorystom, było jasne, że w Iraku Al-Kaida stoi na straconej pozycji" - wspomina Luttrell.
Jednym z kolejnych przełomowych momentów bitwy o Ar-Ramadi była zasadzka na dużą cześć przywództwa lokalnej Al-Kaidy w zachodniej części miasta. W wyniku nieoczekiwanego splotu okoliczności 70-80 rebeliantów nadziało się na lufy karabinów komandosów Navy SEALs. "Chłopcy strzelali do terrorystów jak do kaczek" - opisuje świadek tamtych wydarzeń. Nawet niektórzy amerykańscy żołnierze byli wstrząśnięci rozmiarami masakry.
Rezultat był taki, że w tej części Ramadi udało się prawie całkowicie rozbić Al-Kaidę i przegnać jej popleczników. W całej dzielnicy na długi czas zapanował niemal całkowity spokój.
Na zdjęciu: wojska USA w Ar-Ramadi.