Biden ostrzega, że Putin nie żartuje. "Doszliśmy do poważnego zagrożenia"
Burza wokół słów amerykańskiego prezydenta Joe Bidena. Jego zdaniem, Władimir Putin "nie żartuje, kiedy mówi o użyciu taktycznej broni jądrowej, broni biologicznej lub broni chemicznej", a jego groźby są realne. Według Wojciecha Lorenza z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, przekaz Bidena miał trafić do szerszego grona międzynarodowej opinii publicznej. Jerzy Marek Nowakowski, były dyplomata, podkreśla, że zagrożenie ze strony Rosji trzeba traktować serio.
07.10.2022 | aktual.: 07.10.2022 19:42
W opinii prezydenta Bidena, rosyjski przywódca to człowiek, którego "zna dość dobrze". Zdaniem Bidena Putin "nie żartuje, kiedy mówi o użyciu taktycznej broni jądrowej, broni biologicznej lub broni chemicznej".
Obecna sytuacja jak kryzys kubański?
Prezydent Stanów Zjednoczonych zasugerował, że "groźba ze strony Putina jest realna, ponieważ jego wojsko jest – można powiedzieć – nieefektywne". – Ryzyko nuklearnego armagedonu jest najwyższe od czasu kryzysu kubańskiego z 1962 roku – ostrzegł.
Przypomnijmy, że tzw. kryzys kubański ocenia się jako jeden z najpoważniejszych incydentów w czasie zimnej wojny. Powodem napięcia między atomowymi mocarstwami było rozmieszczenie przez Związek Sowiecki na Kubie pocisków balistycznych średniego zasięgu, bezpośrednio zagrażających terytorium USA. Wcześniej, na przełomie lat 1959-1960, USA rozmieściły rakietowe pociski balistyczne na terytorium Wielkiej Brytanii, Włoch i Turcji.
– Od czasu Kennedy’ego i kryzysu kubańskiego nie mieliśmy do czynienia z perspektywą apokalipsy – mówił prezydent Biden podczas wygłoszonego w czwartek przemówienia w Waszyngtonie.
Według Jerzego Marka Nowakowskiego, byłego ambasadora RP na Łotwie i w Armenii, jesteśmy obecnie w momencie jeszcze nie krytycznym, ale jest poważne zagrożenie konfliktem o charakterze nuklearnym.
– To dlatego, że Rosja przegrywa wojnę. Użycie broni nuklearnej to ostatni argument, który im pozostał. Wystrzelali się ze wszystkiego, czym chcieli szantażować Zachód: z gazociągu Nord Stream, z eksportu ropy i rzekomo najsilniejszej armii świata. Pozostała im więc jedynie broń atomowa. Podzielam jednak opinię Joe Bidena, że trzeba zagrożenie traktować serio. W tych realiach, możliwość użycia broni jądrowej przez Putina jest wysokie – mówi Wirtualnej Polsce Jerzy Marek Nowakowski.
Jak przypomina, wojskowi analitycy już od jakiegoś czasu brali pod uwagę opcję ograniczonego konfliktu nuklearnego.
- Zapewne sztaby poszczególnych mocarstw są przygotowane na taki rozwój wypadków. Mają swoje strategie i plany, gdyby taki konflikt wybuchł. Polityczna cena, jaką trzeba byłoby zapłacić w przypadku państwa-agresora, byłaby ogromna – ocenia były ambasador RP na Łotwie i w Armenii.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Z kolei dr Wojciech Lorenz, analityk programu Bezpieczeństwo Międzynarodowe z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, zauważa, że wypowiedź Joe Bidena może mieć zarówno dobre, jak i złe strony.
"Przekaz Bidena poszedł w świat"
- Negatywny wydźwięk jest taki, że straszenie armagedonem nuklearnym może źle wpływać na szeroko pojęte morale Zachodu, przez co pojawią się kolejne głosy, że należy wstrzymać dostawy broni do Ukrainy i szukać porozumienia z Rosją. Jak wiemy, na tym etapie byłoby to bardzo dużym i niewybaczalnym błędem – mówi WP dr Wojciech Lorenz.
- Z kolei pozytywnym aspektem jest to, że mocne słowa Bidena dotrą do szerszego grona odbiorców na całym świecie i międzynarodowej opinii publicznej. A zwłaszcza do wielu państw Afryki, Azji, Indii i do decydentów w Chinach. Biden chciał, żeby cały świat również potraktował rosyjskie groźby na poważnie – dodaje dr Lorenz.
W opinii analityka z PiSM, Amerykanie pokazują i podkreślają, że to Rosja szantażuje Zachód, grożąc użyciem broni nuklearnej i to na Putina trzeba wywierać presję.
- Na pewno nie jest intencją USA wywieranie nacisku na Ukrainę, żeby nie kontynuowała kontrofensywy, czy szukała politycznego porozumienia z Rosją, co de facto oznaczałoby przyjęcie niekorzystnych warunków, umożliwiło przegrupowanie sił i ofensywę rosyjskich wojsk na wiosnę – uważa dr Wojciech Lorenz.
O realnych groźbach użycia broni atomowej przez Rosję, politycy i eksperci państw zachodnich zaczęli mówić po 21 września, kiedy Władimir Putin, ogłaszając częściową mobilizację, wyraźnie zasugerował możliwość użycia tego rodzaju broni. – Kiedy integralność terytorialna naszego kraju jest zagrożona, w celu obrony Rosji i naszego narodu, z pewnością użyjemy wszystkich dostępnych środków. To nie jest blef – ostrzegał Putin.
Putin użyje broni chemicznej albo biologicznej?
W opinii analityków wojskowych, Rosja może użyć w Ukrainie jednej lub kilku taktycznych bomb atomowych. Przypominają, że Putin posiada największy na świecie arsenał nuklearny i ma dziesięć razy więcej głowic taktycznych niż Zachód. Przedstawiciele amerykańskiego Pentagonu już wcześniej ostrzegali Kreml, że jeśli Moskwa użyje broni jądrowej, spotkają ją surowe konsekwencje.
Zdaniem dr Wojciecha Lorenza z PISM, nadal na stole jest wiele scenariuszy użycia broni nuklearnej przez Putina.
- Od sygnalizowania możliwości uderzenia poprzez próbną eksplozję na swoim terytorium do uderzenia w ukraińskie obiekty infrastrukturalne. Co ważne, w ostatnich dniach Chiny jasno wskazały, że użycie broni nuklearnej przez Rosję jest całkowicie niedopuszczalne. Odpowiedź Zachodu byłaby zależna od tego, na co zdecydowałby się Putin. Gdyby wyszedł poza sygnalizowanie ataku i uderzył w terytorium Ukrainy, spotkałoby się to ze zdecydowaną odpowiedzią demokratycznej społeczności międzynarodowej – uważa dr Wojciech Lorenz.
Z kolei Jerzy Marek Nowakowski przypomina, że większość obserwatorów spodziewała się szybkiego zwycięstwa Rosjan, a tym samym nie byłoby tematu zagrożenia atakiem nuklearnym.
- Tymczasem armia Putina dostaje łupnia i nie widać perspektyw, by sytuacja miała się odmienić. Stąd groźba użycia broni masowego rażenia staje się realna. A podkreślmy, że Rosja ma w swoim arsenale oprócz broni atomowej także biologiczną i chemiczną. I jeżeli Putin będzie chciał wydłużyć eskalację, może sięgnąć po jedną z tych dwóch broni. To realne zagrożenie. To zagrożenie jest. I musimy być na nie przygotowani – ocenia Jerzy Marek Nowakowski, były dyplomata.
Pytany o scenariusz po ewentualnym użyciu opcji atomowej przez Rosjan mówi: - W przypadku, kiedy ten "kościotrup wypadnie z szafy", nikt nie jest w stanie powiedzieć, co będzie dalej – ocenia Jerzy Marek Nowakowski.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski