Na Podlasiu Jacek Sasin stracił 500 plakatów wyborczych
Straż miejska w Białymstoku zdjęła w weekend prawie 500 nielegalnie powieszonych plakatów Jacka Sasina.
Już na początku kampanii Jacek Sasin nie krył, że zamierza pobić rekord, jeśli chodzi o pozyskanie wyborców i chciałby, aby zagłosowało na niego 100 tysięcy mieszkańców i mieszkanek Podlaskiego, z którym to województwem do tegorocznej prekampanii nie miał nic wspólnego - przypomina "Gazeta Wyborcza".
Aby osiągnąć cel, wicepremier widać sporo zainwestował w reklamę na Podlasiu. W Białymstoku jego plakaty i banery wyborcze są co krok. A właściwie były - do minionego weekendu.
Białostocka Straż Miejska zakończyła zdejmowanie nielegalnie powieszonych materiałów wyborczych Jacka Sasina. W sumie zdjęto je z 499 lokalizacji - poinformował w niedzielę za pośrednictwem mediów społecznościowych Tadeusz Truskolaski, prezydent Białegostoku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sasin idzie do prokuratury
Oficjalnie powodem zdjęcia plakatów wyborczych wicepremiera był fakt, że wszystkie umieszczone były niezgodnie z prawem. Jak alarmował jeszcze w sobotę - również przez media społecznościowe - poseł Krzysztof Truskolaski (PO), reklama Sasina widniała m.in. na słupie oświetleniowym w pasie drogowym, zasłaniając tym samym widoczność kierowcom i stwarzając zagrożenie.
"Demokraci" i "miłośnicy wolności" z PO do czerwoności rozgrzani w akcji. Dodajmy jeszcze, że syn tego pana jest moim konkurentem w wyborach. Białoruski standard. Plakaty były powieszone legalnie - skomentował sprawę Jacek Sasin, zapowiadając, że ma zamiar złożyć zawiadomienie do prokuratury.
Źródło: Gazeta Wyborcza, Twitter