Białoruś. Wstrząsająca relacja z mińskiego aresztu
Fala represji wobec opozycjonistów na Białorusi trwa. Telewizja Biełsat publikuje relacje jednego z osadzonych w mińskim areszcie - na porządku dziennym stosowane są: przemoc, wulgarne wyzwiska oraz pozbawianie miejsca do spania. Dramat osadzonych trwa.
Redakcja telewizji Biełsat opublikowała relację mężczyzny, który przebywał w stołecznym areszcie przy ul. Akreścina. Trafił tam za udział w pokojowych protestach. - Gdy tylko trafiliśmy do aresztu, od mężczyzn w kominiarkach usłyszeliśmy: No co, ku..y polskie! Tutaj nie macie żadnych praw. Jeśli będziecie nas wk...ać, czeka was karcer. Zrozumiano? - wyznał opozycjonista.
Mężczyzna wyznał, że trafił do czteroosobowej celi, która zajmowało 18 osób. Sen odbywał się rotacyjnie - część uwięzionych spała na pryczach, część była zmuszona do stania. Sen był wielokrotnie zakłócany - światło było włączone przez całą noc, a co dwie godziny należało się zameldować u strażnika.
- Jeżeli ktoś w ciągu dnia spał na podłodze i oni go zobaczyli, otwierali celę i od razu wylewali wiadro chloru - wyznał jeden z zatrzymanych mężczyzn. Strażnicy mieli drwić, że robią to po to, by więźniowie "nauczyli się myć daczę Cichanouskiej".
Nowe fakty ws. afery respiratorowej. Bartłomiej Sienkiewicz drwi: jaki kraj, taki Mosad
Białoruś. Przedstawiciele Związku Polaków aresztowani
Osadzony dodawał, że wśród innych form represji było nieokazywanie pomocy lekarskiej oraz nieprzekazywanie paczek od bliskich. Opozycjonistów próbowano także nakłaniać do "współpracy", czyli denuncjowania innych uczestników protestów.
- Niedługo wychodzisz. Przyjdź do nas. Damy ci flagę, dodamy do tajnego czatu. Zostaniesz sprawdzony, dołączysz, jedziesz na kilka protestów, obeznasz się ze wszystkim, a za trzecim czy czwartym razem nas powiadamiasz. Dostaniesz za to punkty - mieli proponować strażnicy więzienni.
Do mińskiego aresztu trafili także przedstawiciele ze Związku Polaków na Białorusi - liderka organizacji Andżelika Borys oraz wiceprzewodniczący Andrzej Poczobut. Postawiono im zarzuty "podżegania do nienawiści na tle narodowościowym" i "rehabilitację nazizmu". Działaczom grozi od 5 do 12 lat więzienia.
Źródło: Biełsat