"Bezpośrednie zagrożenie dla Litwy". Wilno boi się pomysłu Rosjan
Rosyjska Duma Państwowa ma głosować nad ustawą, która anuluje uznanie niepodległości Litwy przez Radę Państwa ZSRR. Zapowiedzi płynące z Kremla wywołują niepokój w Wilnie. - Nazwałbym to zagrożeniem, bezpośrednim zagrożeniem dla Litwy - powiedział Gabrielius Landsbergis, minister spraw zagranicznych tego kraju.
14.06.2022 | aktual.: 14.06.2022 16:15
Przed tygodniem rosyjska Duma Państwowa poinformowała na swoich stronach internetowych, iż deputowany Jewgienij Fiodorow skierował do rozpatrzenia projekt ustawy, w którym zaproponował, by uchylono postanowienie Rady Państwa ZSRR o "uznaniu niepodległości Republiki Litewskiej".
Fiodorow przypomniał, że Federacja Rosyjska jest prawnym następcą ZSRR, a w referendum z 1991 roku postanowiono o jego zachowaniu jako "jednego państwa". "Żaden z organów państwowych nie miał uprawnień, aby zadecydować o odłączeniu się republik od ZSRR lub zakończeniu istnienia ZSRR jak jednego państwa" - napisał w uzasadnieniu deputowany Jednej Rosji.
Litwa obawia się pomysłów Rosji
Najnowszy pomysł Rosjan budzi niepokój litewskich władz. - Nazwałbym to zagrożeniem, bezpośrednim zagrożeniem dla Litwy, a my wszystkie zagrożenia traktujemy poważnie - powiedział Gabrielius Landsbergis, którego cytuje agencja RIA Novosti.
Proputinowska agencja podkreśliła, że projekt ustawy nie został złożony przez żadnego z kluczowych urzędników na Kremlu. Jednak minister spraw zagranicznych Litwy stoi na stanowisku, że każdy pomysł zrodzony w Moskwie należy dokładnie analizować. - Traktujemy bardzo poważnie wszystko, co mówi się w Moskwie - stwierdził szef litewskiej dyplomacji.
W tej chwili nie jest jasne, jaki będzie ciąg dalszy projektu Fiodorowa. Deputowany Jednej Rosji podtrzymuje, że Rada Państwa ZSRR nie miała prawa uznać niepodległości Litwy, a sama decyzja została podjęta przez niekonstytucyjny organ.
Zdaniem Fiodorowa, Litwa powinna była przeprowadzić referendum na temat odłączenia się od ZSRR i "nie ustanowiła okresu przejściowego niezbędnego do rozpatrzenia wszystkich kontrowersyjnych kwestii".
Obawy Wilna po sygnałach z Moskwy są natomiast dość zrozumiałe, biorąc pod uwagę fakt, iż w lutym Władimir Putin odebrał Ukrainie prawo do samostanowienia i zaatakował sąsiednie państwo. Kraje bałtyckie, które długo znajdowały się w strefie wpływów Kremla, obawiają się, iż w przyszłości mogą podzielić los Ukrainy - zwłaszcza że na terenach Litwy, Łotwy czy Estonii żyje spora mniejszość rosyjska.
Czytaj także: