Benjamin Netanjahu: wszystkie opcje są na stole
Kryzys polsko-izraelski trwa. Szef izraelskiego rządu Benjamin Netanjahu, pytany o odwołanie ambasador Izraela z Polski mówi: wszystkie opcje są na stole. Grzegorz Schetyna zapowiada, że w najbliższy wtorek PO złoży w Sejmie projekt nowelizacji ustawy o IPN.
18.02.2018 | aktual.: 18.02.2018 19:53
Premier Izraela Benjamin Netanjahu pytany przez korespondentkę dziennika "Haaretz" o rozmowę z premierem Mateuszem Morawieckim odparł, że trwała ona kilka minut. - Powiedziałem mu, że jego porównanie jest fałszywe - stwierdził. - Holokaust miał przynieść zagładę Żydom, a nie innym narodom - stwierdził.
Netanjahu opowiedział Morawickiemu historię rodziny swojej żony. - Jej dziadka i dwóch krewnych ukrywali Polacy. Sprawiedliwi Wśród Narodów Świata. Ale kiedy Niemcy opuścili miasto, Polacy pobiegli za odchodzącymi niemieckimi wojskami i powiedzieli im, że zostało w nim "jeszcze trzech Żydów". I Niemcy zabili dziadka mojej żony - stwierdził Netanjahu.
Zapytany przez korespondentkę dziennika "Haaretz" o możliwość odwołania ambasadora Izraela z Polski odparł, że "wszystkie opcje są na stole, ale pierwszeństwo mają rozwiązania dyplomatyczne". - Nie wyrokowałbym teraz, co będzie, a czego nie będzie, wciąż próbujemy rozwiązać ten problem - dodał premier Izraela.
Morawiecki opowiedział Netanjahu o doświadczeniach matki
"Obie strony zgodziły się na powołanie wspólnych zespołów, w ramach których eksperci z obu krajów będą prowadzić - niczym nieskrępowane - badania historyczne, szczególnie dotyczące wydarzeń trudnych, o których rozmowa wymaga szczerości oraz odpowiedzialności, ale również wzajemnego szacunku i zrozumienia" - brzmi fragment komunikatu Centrum Informacyjnego Rządu, poświęconego telefonicznej rozmowie premierów.
Z komunikatu wynika, że także szef polskiego rządu odwołał się w tej rozmowie do rodzinnych doświadczeń. Opowiedział o historii swojej matki, która przeżyła wojnę w Stanisławowie (dziś Iwano-Frankowsk na Ukrainie) i która widziała losy Polaków mordowanych i wywożonych do łagrów przez komunistów, NKWD, a później również mordowanych przez Niemców. "Te zaplanowane działania miały charakter totalnego zniszczenia szeroko rozumianych polskich elit, a także rzesz Polaków z różnych grup społecznych" - czytamy w komunikacie CIR..
PO we wtorek złoży nowelizację ustawy o IPN
"Napisanie ustawy o IPN przez Jakiego oraz fatalne tłumaczenia premiera doprowadziły do dyplomatycznej katastrofy. Dlatego we wtorek złożymy projekt nowelizacji tej ustawy. Tu nie ma miejsca na półśrodki, potrzebna jest szybka i solidarna reakcja. Wszystkich" - poinformował na swoim profilu Grzegorz Schetyna.
Prace nad zmianami w ustawie o IPN Schetyna zapowiedział już 7 lutego po spotkaniu z ambasadorem USA Paulem Jonesem. Przedmiotem rozmowy obu polityków był polsko-izraelski spór zapoczątkowany uchwaleniem przez Sejm nowelizacji ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej, która przewiduje m.in. kary za przypisywanie państwu lub narodowi polskiemu odpowiedzialności lub współodpowiedzialności za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę.
Lider PO informował wówczas na konferencji prasowej, że celem projektu Platformy będą zmiany "w najbardziej krytycznych punktach, które budują fatalny obraz polskiej polityki historycznej".
Niefortunna wypowiedź premiera
Kryzys w relacjach polsko-izraelskich pojawił się po uchwaleniu przez parlament i podpisaniu przez prezydenta Andrzeja Dudę znowelizowanej ustawy o IPN. Przewiduje ona karanie każdego, kto publicznie i wbrew faktom przypisze polskiemu narodowi lub państwu polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę Niemiecką lub inne zbrodnie przeciwko ludzkości, pokojowi i zbrodnie wojenne. Kara będzie też grozić za "rażące pomniejszanie odpowiedzialności rzeczywistych sprawców tych zbrodni".
Niestety, wzajemnym relacjom między Polską i Izraelem nie przysłużyła się niefortunna wypowiedź premiera Mateusza Morawieckiego. Odpowiadając w sobotę na pytanie izraelskiego dziennikarza, odparł, że wśród "sprawców Holokaustu" byli nie tylko Niemcy, ale także Polacy, Żydzi i Ukraińcy.
Słowa polskiego premiera natychmiast skrytykowano w izraelskich mediach. - Słowa Morawieckiego są niedopuszczalne, bo stawia na równi osoby, które brały aktywny udział w zabijaniu i i ofiary - powiedziała była wicepremier Izraela Tsipi Livini na łamach dziennika "Haaretz".
Z kolei poseł do Knesetu Itzik Shmuli stwierdził, że to część planu rządu zacierania polskiej odpowiedzialności, i że zapewne kolejnym krokiem będzie "oskarżenie Żydów o Holokaust".
"Jerusalem Post" cytuje wypowiedź Nachmana Shai'a z Unii Syjonistów, który mówi, że izraelski rząd powinien obniżyć rangę stosunków dyplomatycznych z Polską.
- Narodowi żydowskiemu należą się przeprosiny za wypaczanie prawdy o Holokauście - stwierdziła z kolei wiceminister spraw zagranicznych Izraela Cippi Chotoweli. Wiceminister zwołała nadzwyczajną sesję ministerstwa w związku z wypowiedzią Mateusza Morawieckiego.
"Za mówienie prawdy nie ma potrzeby przepraszać"
"Głos Premiera Mateusza Morawieckiego w najmniejszym stopniu nie służył negowaniu Holokaustu ani obciążaniu Żydowskich Ofiar odpowiedzialnością za niemieckie ludobójstwo" - stwierdziła w opublikowanym w nocy oświadczeniu rzeczniczka rządu Joanna Kopcińska. "Rzeczniczka rządu wyjaśnia, że słowa wypowiedziane przez premiera należy interpretować jako "wezwanie do szczerego mówienia o zbrodniach popełnianych na Żydach - zgodnie z faktami i bez względu na narodowość tego, kto w konkretnym przypadku ich dokonał, brał w nich udział lub się do nich przyczynił".
"Każdy przypadek musi być oceniany indywidualnie, a żaden pojedynczy akt niegodziwości nie może obciążać odpowiedzialnością całych podbitych i zniewolonych narodów" - zaznaczyła rzeczniczka.
Także w nocy oświadczenie opublikował przewodniczący Światowego Kongresu Żydów. Ronald Lauder potępił "absurdalną i niesumienną" wypowiedź i nazwał ją próbą "fałszowania historii". Zażądał też "natychmiastowego odwołania i przeprosin ze strony polskiego rządu za absurdalne i obraźliwe uwagi".
Politycy PiS bronią premiera Morawieckiego. "PMM w Monachium powiedział prawdę,która jest trudna do przyjęcia przez stronę izraelską. Nie przeczymy, że dochodziło do indywidualnej współpracy z okupantem z różnych stron, dlatego za mówienie prawdy nie ma potrzeby przepraszać" - napisała na swoim profilu na Twitterze wicemarszałek Sejmu i rzeczniczka PiS Beata mazurek.
Szef kancelarii premiera Michał Dworczyk stwierdził "mniej histerii, więcej faktów".
Obraźliwe napisy na polskiej ambasadzie
W niedzielę na ogrodzeniu polskiej ambasady w Tel Awiwie pojawiły się antypolskie, obraźliwe napisy i swastyki. Izraelska policja wszczęła dochodzenie w tej sprawie. Polski MSZ zwrócił się do władz Izraela, by wyjaśniły incydent na terenie polskiej ambasady w Tel Awiwie. Polska strona podjęła również działania w celu zapewnienia ochrony polskiej placówki dyplomatycznej.
- Zdaniem MSZ należy zdecydowanie obniżyć temperaturę dyskusji, jaka toczy się w obu państwach, gdyż obecny jej poziom nie sprzyja dialogowi - stwierdził w rozmowie z onet.pl rzecznik resortu Artur Lompart.
Żródło: haaretz.com, jpost.com, twitter.com