Były szef CBA doprowadzony przed komisję. Tłumaczył, dlaczego Pegasus nie miał akredytacji
- System Pegasus nie podlegał procedurze akredytacji. Był z niej wyłączony dlatego, że nie przetwarzał informacji niejawnych - stwierdził w piątek przed komisją śledczą ds. Pegasusa były szef CBA Ernest Bejda.
Na pytanie, czy system Pegasus przeszedł procedurę akredytacji bezpieczeństwa teleinformatycznego zgodnie z wymogami ustawy o ochronie informacji niejawnych, świadek odparł, że "nie przeszedł takiej procedury, bo nie musiał jej przechodzić".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Byłam w szoku". Europosłanka KO o słowach posła Witka
"System nie wymagał akredytacji"
Bejda stwierdził, że zgodnie z art. 51 ustawy o ochronie informacji niejawnych podlegał on wyjątkowi. - System Pegasus nie musiał być akredytowany. Nie podlegał procedurze akredytacji. Był wyłączony z tej procedury z powodu takiego, że nie przetwarzał informacji niejawnych - podkreślił były szef CBA.
Bejda zaznaczył, że Pegasus pozyskuje informacje, utrwala je i przekazuje. - I to są trzy elementy, o których mówi art. 51, jeśli chodzi o wyjątek - powiedział.