PolskaBartosz Kownacki: nie godzę się na nagonkę na Bartłomieja Misiewicza

Bartosz Kownacki: nie godzę się na nagonkę na Bartłomieja Misiewicza

• Kownacki: Misiewicz pracuje 24 godziny na dobę

• Sawicki: typowe postępowanie tamtych czasów

• Tyszka: promowanie miernych, biernych, ale wiernych pachołków prezesów partii

• Media donosiły, że Misiewicz został członkiem rady nadzorczej Polskiej Grupy Zbrojeniowej

• W sierpniu Misiewicz otrzymał od szefa MON medal "Za Zasługi dla Obronności Kraju"

Bartosz Kownacki: nie godzę się na nagonkę na Bartłomieja Misiewicza
Źródło zdjęć: © Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

- Nie godzę się na nagonkę na Bartłomieja Misiewicza tylko dlatego, że jest młody. Misiewicz przez ostatni rok pracuje 24 godziny na dobę. To nie są decyzje łatwe, które się podejmuje, to nie jest łatwa praca i właśnie za to jest to wyróżnienie (odznaczenie za zasługi dla obronności kraju - przyp. red.) - powiedział wiceminister obrony Bartosz Kownacki (PiS) w programie "Śniadanie w Radiu ZET" realizowanym wspólnie z Polsat News.

Kownacki przypomniał, że "podobne odznaczenia otrzymali wcześniej inni dziennikarze, których związek z obronnością był żaden, ale to Misiewicz jest teraz krytykowany."

Wiceminister Kownacki zapewniał w Radiu ZET i w Polsat News, że statut Polskiej Grupy Zbrojeniowej nie został zmieniony w związku z Misiewiczem. Jego zdaniem Misiewicz, mając ogromne doświadczenie i wiedzę na temat decyzji podejmowanych w Ministerstwie Obrony, może zasiadać w radzie nadzorczej PGZ.

- To typowe postępowanie tamtych czasów: nie matura, lecz chęć szczera zrobią z ciebie oficera - odniósł się do słów Kownackiego Marek Sawicki (PSL).

Według wicemarszałka Stanisława Tyszki (Kukiz’15) "cały system po 1989 roku jest oparty na negatywnej selekcji do polityki i promowaniu miernych, biernych, ale wiernych pachołków prezesów partii". - Prawo i Sprawiedliwość bardzo szybko weszło w buty PO i PSL, promując nepotyzm i kumoterstwo w spółkach skarbu państwa i w administracji - powiedział Tyszka.

Misiewicz członkiem rady nadzorczej PGZ

W środę pojawiła się informacja o tym, że Misiewicz został członkiem rady nadzorczej Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Jak podawała "Rzeczpospolita", 26-latek nie zdążył jeszcze zrobić kursu dla członków rad nadzorczych; były także wątpliwości co do jego wyższego wykształcenia, bez którego nie można pełnić funkcji nadzorczych w spółkach Skarbu Państwa. Misiewicz w rozmowie z TVN24 przyznał, że "kończy studia licencjackie".

- Bartłomiej Misiewicz jest członkiem zarządu Polskiej Grupy Zbrojeniowej i jest tam bezpośrednim moim reprezentantem; chcę, żeby ministerstwo obrony miało wgląd w przebieg wydarzeń w tym zarządzie jako dysponent Skarbu Państwa w tej grupie - wyjaśniał szef MON Antoni Macierewicz.

Pytany przez dziennikarzy o kurs dla członków rad nadzorczych, szef MON tłumaczył, że w spółkach przemysłu zbrojeniowego nie ma takiego wymogu. - Być może byłoby dobrze, gdyby takie wymaganie było w mediach dla członków zarządu oraz innych decydentów w mediach. W przemyśle zbrojeniowym takiego wymogu nie ma - podkreślał. Zaznaczył, że w tym przypadku wymagane są inne cechy. Wśród nich wymienił lojalność, chęć współpracy, kompetencje i decyzyjność.

Tymczasem zapis o tym, że kandydat powinien przejść państwowy kurs na członka rady został wykreślony ze statutu spółki, gdy Misiewicz zostawał członkiem rady nadzorczej PGZ.

W piątek RMF FM poinformowało, powołując się na otrzymany oficjalny list biura prasowego Ministerstwa Obrony Narodowej w tej sprawie, że Misiewicz "nie przewiduje rezygnacji z Rady Nadzorczej Polskiej Grupy Zbrojeniowej".

- W związku ze skandalicznymi działaniami MON, rzecznika ministra obrony narodowej, pana Bartłomieja Misiewicza, zdecydowaliśmy się, jako klub PO, złożyć wniosek do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa w związku z możliwym działaniem na szkodę spółki, na szkodę Skarbu Państwa - powiedział poseł PO Cezary Tomczyk z sejmowej komisji obrony narodowej.

Jak dodał, chodzi o sprawdzenie, czy do zmiany przepisów statutu Polskiej Grupy Zbrojeniowej doszło tylko ze względu na to, by Misiewicz mógł zasiadać w radzie nadzorczej PGZ. PO chce też, by śledczy zbadali, czy statut PGZ jest zgodny z rozporządzeniem Rady Ministrów dot. wymagań, jakie muszą spełniać kandydaci na członków rad nadzorczych spółek Skarbu Państwa. Chodzi o wymóg legitymowania się wyższym wykształceniem i odbycia kursu dla członków rad nadzorczych.

Platforma chce ponadto, by prokuratura ustaliła, czy Misiewicz ma prawo pełnienia funkcji szefa gabinetu politycznego szefa MON. Informując o zamiarze złożenia zawiadomienia, PO przypominała też doniesienia medialne, według których siostra Misiewicza miałaby być pracownicą PGZ.

PGZ to polskie przedsiębiorstwo powstałe w 2013, założone przez Skarb Państwa. Grupa skupia ponad 60 firm.

W sierpniu Misiewicz otrzymał od szefa MON medal "Za Zasługi dla Obronności Kraju". Jak podaje TVN24, niektórzy politycy opozycji twierdzą, że odznaczenie to dostał nie za propagowanie obronności Polski, a za bycie bliskim współpracownikiem Antoniego Macierewicza.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (187)