Bartłomiej Misiewicz zawieszony w funkcjach w MON
• Bartłomiej Misiewicz poprosił szefa MON o zawieszenie w funkcjach w MON
• Minister Antoni Macierewicz przychylił się do prośby Misiewicza
• Szef gabinetu politycznego Antoniego Macierewicza zapowiedział także kroki prawne przeciwko "Newsweekowi"
• Mamy pierwszy sukces akcji "Misiewicze" - skomentowała tę decyzję posłanka Nowoczesnej, Monika Rosa
• Nowoczesna ujawniła też nazwiska 227 "Misiewiczów"
Szef gabinetu politycznego MON i rzecznik ministra obrony Bartłomiej Misiewicz poprosił ministra Antoniego Macierewicza o zawieszenie w funkcjach w MON. W przesłanym PAP komunikacie zapowiedział też kroki prawne przeciw "Newsweekowi". Szef MON przychylił się do prośby Misiewicza.
"Informuję, że zwróciłem się do Ministra Obrony Narodowej pana Antoniego Macierewicza z prośbą o zawieszenie mnie w funkcjach, które pełnię w MON. Ponadto informuję, że wytaczam proces tygodnikowi Newsweek za nieprawdziwy i szkalujący mnie artykuł oraz tym ośrodkom medialnym, które powtarzają te insynuacje na mój temat" - napisał Misiewicz.
- Pan Misiewicz zwrócił się z prośbą w związku z kampanią wymierzoną w jego dobre imię i w niego osobiście, obawiając się, że to może także utrudnić funkcjonowanie ministerstwa obrony, o zawieszenie w czynnościach. Uważam, że to jest z punktu widzenia funkcjonowania słuszne stanowisko do czasu, gdy zostaną przedstawione dowody i oczekuję teraz od tych, którzy prowadzą tę kampanię, że poza pomówieniami przedstawią także dowody. A do tego czasu przychylam się do stanowiska pana Misiewicza i zawieszam go w czynnościach - powiedział szef MON Antoni Macierewicz.
- Mamy pierwszy sukces akcji "Misiewicze" - skomentowała prośbę szefa gabinetu politycznego MON o zawieszenie posłanka Nowoczesnej Monika Rosa. - Mam szczerą nadzieję, że w jego ślady pójdą inne "tłuste misie", które siedzą w radach nadzorczych i spółkach Skarbu Państwa - dodała. Misiewicz pełnił w MON funkcje szefa gabinetu politycznego i rzecznika ministra.
Kownacki: Prawo i Sprawiedliwość stoi murem za Bartłomiejem Misiewiczem
Wiceminister obrony narodowej w rozmowie z TVP INFO odniósł się do zawieszenia w czynnościach służbowych rzecznika resortu. - PiS chce jasno pokazać, że popiera Bartłomieja Misiewicza, zgadza się z tym, co robi i będzie stawać w jego obronie - podkreślił Bartosz Kownacki. Zdaniem wiceministra, były rzecznik MON jest niesłusznie atakowany.
- Można zebrać na temat każdej osoby publicznej nieprawdziwe plotki i insynuacje i przedstawić je w artykule - przekonywał Bartosz Kownacki. W jego ocenie, nieprawdziwych informacji na temat Bartłomieja Misiewicza było w mediach dużo więcej. - Spotkają się one z pozwami - dodał wiceminister Kownacki.
Uzasadniając zgodę na zawieszenie rzecznika w czynnościach, minister obrony Antoni Macierewicz powiedział, że prośba Bartłomieja Misiewicza ma związek z "kampanią wymierzoną w jego dobre imię i niego osobiście".
Kontrowersje wokół rzecznika MON
Według "Newsweeka" Misiewicz proponował radnym PO w Bełchatowie przystąpienie do koalicji z PiS, sugerując, że w zamian zapewni im zatrudnienie w państwowej spółce, której prezes miał towarzyszyć mu w "werbunkowym spotkaniu".
Na początku września 26-letni Misiewicz został członkiem rady nadzorczej Polskiej Grupy Zbrojeniowej, która podlega MON; krótko po ujawnieniu tej informacji media podały, że Misiewicz zrezygnował z członkostwa w radzie nadzorczej spółki Energa Ostrołęka.
Misiewicz, członek PiS, pełnomocnik tej partii w Piotrkowie Trybunalskim i członek Krajowej Komisji Rewizyjnej, startował w ubiegłorocznych wyborach parlamentarnych. Karierę rozpoczynał jako asystent Antoniego Macierewicza. Według informacji na stronie MON zanim przyszedł do ministerstwa był zatrudniony przez biuro posłanki PiS do Parlamentu Europejskiego Beaty Gosiewskiej, przez PiS oraz w aptece "Aronia" w Łomiankach.
Nowoczesna ujawnia nazwiska 227 "Misiewiczów"
Nowoczesna zorganizowała konferencje prasowe #Misiewicze poświęcone - jak zaznaczono w komunikacie - "zawłaszczaniu przez PiS spółek Skarbu Państwa". Konferencje zostały zorganizowane przez posłów, przewodniczących regionów, przedstawicieli młodzieżówki we Wrocławiu, Bydgoszczy, Lublinie, Zielonej Górze, Łodzi, Krakowie, Płocku, Opolu, Białymstoku, Gdańsku, Kielcach, Olsztynie, Poznaniu, Bielsku-Białej.
- Obsadzanie stanowisk w spółkach SP i instytucjach publicznych "Misiewiczami" trwa od 10 miesięcy - oceniła Nowoczesna. Według partii, prezes PiS Jarosław Kaczyński, premier Beata Szydło oraz posłowie PiS wiedzieli o całym procesie. - Został stworzony układ celowo po to, by obsadzać swoimi osobami spółki Skarbu Państwa - podkreślają politycy N.
Nowoczesna w komunikacie poinformowała, że w wyniku akcji #Misiewicze stworzono listę 227 osób powiązanych z PiS, które otrzymały w ostatnich 10 miesiącach, za rządów PiS, wysokie stanowiska w spółkach Skarbu Państwa. Jak podkreślono spółki z udziałem Skarbu Państwa straciły - według wyliczeń Nowoczesnej - pod kierownictwem "fachowców z PiS" 7 mld zł. - Aż 3 mld złotych to spadek wartości udziałów Skarbu Państwa - zaznacza Nowoczesna.
Wielkopolscy "Misiewicze"
Posłowie Nowoczesnej Joanna Schmidt i Adam Szłapka przedstawili w poniedziałek w Poznaniu listę wielkopolskich "Misiewiczów", czyli nazwiska siedmiu osób, które w ostatnich 10 miesiącach za rządów PiS otrzymały wysokie stanowiska w spółkach Skarbu Państwa.
- Z taką skalą nepotyzmu i partyjniactwa, jeśli chodzi o obsadzanie wszystkich stanowisk spółek Skarbu Państwa i zawłaszczania państwa, jakie teraz przedstawia PiS , w zasadzie nie mieliśmy do czynienia przez ostatnich 25 lat. Zawsze w Polsce był z tym problem, natomiast ostatnie 10 miesięcy to absolutne apogeum - podkreślił Szłapka
- Nie ma miejsca w PiS na kompetencje, jest miejsce tylko na lojalność i na tym polega problem. Nie mamy problemu z tym, że jakiś wieloletni działacz Prawa i Sprawiedliwości obejmie ważne stanowisko w jakiejś spółce, pod warunkiem, że ma do tego kompetencje - dodał.
PiS odpiera zarzuty
Rzeczniczka klubu PiS Beata Mazurek oceniła, że akcja Nowoczesnej ma charakter wyłącznie propagandowy. - Ryszard Petru sam zasiadał w kilku spółkach, nie tylko on, ale i wielu polityków dzisiaj związanych z Nowoczesną. My to przypomnimy, żeby odświeżyć im pamięć. Dobrze by było, żeby politycy Nowoczesnej też powiedzieli w jakich spółkach zasiadali, jakie pieniądze zarabiali, czy te spółki przynosiły zyski, czy też nie - podkreśliła posłanka.
- To kolejny element wojny Nowoczesnej z Prawem i Sprawiedliwością, bo nazwiska osób w spółkach Skarbu Państwa nie są tajemnicą, nie są klauzulowane, można do nich stosunkowo łatwo dość. Samo ich ujawnienie niczemu nie służy - przekonywała Mazurek.
Jak dodała jej partia "nie boi się wyciągać wniosków z decyzji, które być może nie są popularne, w przeciwieństwie do tego, co robiła Platforma Obywatelska, razem z PSL i w przeciwieństwie do tego, co robi Ryszard Petru".