Prezes PiS i premier bronią Andrzeja Przyłębskiego
Jarosław Kaczyński i Mateusz Morawiecki stanęli w obronie Andrzeja Przyłębskiego. W czwartek Onet opublikował tekst, w którym powołując się na źródła w kręgach dyplomatycznych, stwierdzono, że praca ambasadora Polski w Niemczech jest nisko oceniana. Lider PiS i premier odnieśli się do treści materiału.
26.11.2021 12:18
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W czwartek Onet opublikował tekst pt. "PiS na nowo mebluje polską dyplomację". Poinformowano w nim, że władze partii rządzącej zobowiązały ministra spraw zagranicznych Zbigniewa Raua do przeprowadzenia zmian personalnych na czele kluczowych ambasadach RP. Swoją misję w styczniu 2022 roku kończy ambasador w Berlinie Andrzej Przyłębski, prywatnie mąż przewodniczącej Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej.
Źródła dyplomatyczne, na które powołał się portal, twierdzą, że decyzja o zakończeniu misji Przyłębskiego w Niemczech została wymuszona zarówno przez kierownictwo partii rządzącej, jak i centrali MSZ. Podobno praca ambasadora była bardzo nisko oceniana i nie rokowała dobrze w obliczu zmiany na fotelu kanclerza Niemiec.
Wedle źródeł Onetu, Kierownictwo MSZ, miało zarzucać Przyłębskiemu działanie na własną rękę i bez konsultacji w wielu sprawach, a także zaniedbanie budowy ważnych kanałów kontaktu z niemieckimi partnerami.
Jak informuje Onet, MSZ miał znaleźć nawet następcę ambasadora w Berlinie. Ma być rzekomo przedstawiony sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych, opiniującej kandydatów na szefowanie placówkom dyplomatycznym, już w grudniu.
"To była decyzja osobista"
Publikacja Onetu spotkała się z odzewem z najwyższych szczebli partii rządzącej. Najpierw w obronie ambasadora w Berlinie, za pośrednictwem PAP, wystąpił prezes PiS Jarosław Kaczyński.
"W związku z artykułem (...) na temat pracy Pana Profesora Andrzeja Przyłębskiego w Berlinie informuję, że kierownictwo Prawa i Sprawiedliwości bardzo wysoko ocenia jego działania w czasie pełnienia misji ambasadora w Niemczech. Decyzję o rezygnacji Pan Ambasador podjął osobiście i odbędzie się ona w terminie przez niego wybranym" - napisał w oświadczeniu Kaczyński.
"Półprawdy i kłamstwa"
Niedługo po nim, we wpisie na Facebooku, do publikacji ustosunkował się sam premier, Mateusz Morawiecki.
"Wróciłem właśnie z Berlina, gdzie miałem okazję — zarówno z ustępującą kanclerz Angelą Merkel, jak i jej następcą Olafem Scholzem — omówić sytuację na polsko-białoruskiej granicy i szerszy kontekst polityczny. Rozmawialiśmy na temat agresywnych działań naszych wschodnich sąsiadów oraz zagrożeń dla europejskiego bezpieczeństwa. Nasze stanowisko spotkało się ze zrozumieniem strony niemieckiej. W drodze powrotnej przeczytałem artykuł w serwisie onet.pl poświęcony zmianom w naszej dyplomacji" - napisał szef rządu.
"Przykro to pisać, ale to niestety mieszanka domysłów, półprawd lub po prostu kłamstw, które – co staje się już niestety standardem – oparte są o tzw. anonimowe źródła" - dodał Morawiecki.
"Ocena pracy profesora Andrzeja Przyłębskiego – zarówno moja jak i ministra spraw zagranicznych - jako ambasadora RP w Niemczech była i pozostaje bardzo wysoka" - zapewnił Morawiecki.
Jak dodał, "kadencja ambasadora Przyłębskiego już dawno dobiegła końca, ale to właśnie na prośbę MSZ pan ambasador kontynuuje nadal swoją misję w Berlinie, mimo oczywistych niedogodności spowodowanych względami rodzinnymi".
Źródło: Onet/PAP