Bandyci zdeterminowani, policja niewystarczająco wyszkolona?
Determinacją bandytów tłumaczy policja swoje straty podczas próby ujęcia bandytów w podwarszawskiej Magdalence. W czwartek w nocy zginął tam jeden policjant, a 15 zostało rannych. Obaj bandyci z Magdalenki nie żyją. Premier oczekuje zmian w szkoleniu policjantów i zapowiada poprawę ich wyposażenia.
06.03.2003 | aktual.: 06.03.2003 17:20
Komendant stołeczny policji nadinspektor Ryszard Siewierski powiedział w czwartek na konferencji prasowej, że informację o miejscu pobytu dwóch poszukiwanych przestępców policja otrzymała dzień wcześniej. Zdecydowała się na atak o pierwszej w nocy. W akcji wzięło udział 38 policjantów, w tym 10 antyterrorystów.
"Po raz pierwszy w historii polskiej policji funkcjonariusze zostali obrzuceni najpierw bombą specjalnie skonstruowaną z materiału wybuchowego i śrub oraz innych niebezpiecznych przedmiotów, a następnie granatami. Jeden policjant zginął, prawdopodobnie w wyniku wybuchu tej bomby, piętnastu jest rannych, z tego trzech ciężko" - powiedział Siewierski. Według niego, policja nie była w stanie ustalić, że bandyci są uzbrojeni w granaty.
Minister spraw wewnętrznych i administracji Krzysztof Janik zaznaczył, że policjanci nie zamierzali zabić, lecz tylko ująć przestępców. "Grupa była przygotowana, gdyby nie to, ofiar byłoby znacznie więcej. Ratowało ich wyszkolenie, kamizelki, specjalne przygotowanie w tej sprawie" - powiedział.
Według policji, w budynku nie było nikogo poza powiązanymi z zabójstwem policjanta w Parolach Robertem C. i Igorem P. Ten drugi jest obywatelem Białorusi, byłym żołnierzem KGB służącym w NRD, poszukiwanym międzynarodowym listem gończym przez niemiecką policję.
Minister spraw wewnętrznych Krzysztof Janik zwrócił uwagę, że większość ran policjantów spowodowały miny i granaty wykonane przez bandytów. "Poza jednym przypadkiem nie ma ran postrzałowych" - powiedział. Podkreślił, że funkcjonariusz KGB, który zaminował budynek, "był profesjonalistą".
"Przypuszczamy, że przestępcy nie żyją i ich ciała pozostają w budynku" - powiedział szef stołecznych policjantów. Dodał, że penetracja budynku trwa tak długo ze względu na zaminowanie.
Premier Leszek Miller wyraził przekonanie, że z potyczki w Magdalence zostaną wyciągnięte wnioski. "Z ministrem Janikiem podejmiemy decyzje w kierunku lepszego wyposażenia policjantów. Oczekuję, że policja podejmie kroki na rzecz lepszego szkolenia" - powiedział.
"To kolejna bitwa w wojnie z bandytyzmem, wojnie, która ze strony przestępców jest coraz bardziej brutalna. Bandyci nie przebierają w środkach. Ta brutalność jest wynikiem deprawacji, ale też strachu przed coraz bardziej skutecznymi działaniami policji i wszystkich służb powołanych do czuwania nad bezpieczeństwem obywateli" - ocenił premier. Zadeklarował, że Polska "nie ugnie się przed żadnym bandyckim terrorem".
Bandyci, których usiłowała zatrzymać w Magdalence policja, należeli do grupy powiązanej z zabójstwem policjanta w Parolach pod Warszawą w marcu ubiegłego roku. Kilkunastu bandytów próbowało wtedy odbić z rąk policji odzyskaną przez nią skradzioną ciężarówkę wyładowaną telewizorami wartości miliona złotych.(iza)
[
]( http://wiadomosci.wp.pl/pisane-ci-pisanie-6039096887997569a ) Skomentuj tę sprawę! Czy policjanci są odpowiednio wyszkoleni i uzbrojeni, by stawić czoło coraz bardziej bezwzględnym bandytom? Co należy uczynić, aby walka z gangsterami była skuteczniejsza?
Redakcja wiadomości WP zaprasza Cię do współredagowania naszego serwisu - prześlij nam Twój komentarz dotyczący powyższego tematu.