Balicki: opłaty za leczenie są niezgodne z prawem
Minister zdrowia Marek Balicki po raz kolejny oświadczył, że pobieranie opłat od ubezpieczonych pacjentów w publicznych szpitalach jest niezgodne z prawem. Odmiennego zdania jest Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy (OZZL), który uważa, że odpłatne leczenie pacjentów za ich zgodą jest zgodne z konstytucją.
Wypowiedzi te są reakcją na wyrok białostockiego sądu grodzkiego, który uznał byłego dyrektora szpitala klinicznego miejscowej Akademii Medycznej, Jerzego Kamińskiego, za winnego bezprawnego wprowadzenia opłat w tej placówce. Sąd odstąpił jednak od wymierzenia mu kary.
Minister zdrowia powiedział dziennikarzom, że sąd potwierdził to, o czym resort informował. W żadnym akcie prawnym nie ma upoważnienia do pobierania opłat od ubezpieczonych pacjentów. Nie sądzę, żeby ten wyrok zachęcił dyrektorów szpitali do pobierania opłat. Nasza ocena jest taka jak sądu - zaznaczył Balicki.
Inaczej sytuację postrzega OZZL. Dyrektor szpitala białostockiego, zgadzając się na leczenie odpłatne pacjentów "ponadlimitowych" - którzy zrzekli się swoich uprawnień do bezpłatnego leczenia, aby lepiej chronić swoje zdrowie - kierował się wyższym prawem niż przepisy ustawy o NFZ, bo konstytucją - napisał w oświadczeniu przesłanym przewodniczący Zarządu OZZL, Krzysztof Bukiel.
Przez dwa dni w listopadzie 2003 roku pacjenci mogli dobrowolnie płacić po 15 zł za wizyty w przychodniach specjalistycznych przy szpitalu klinicznym AM w Białymstoku, jednocześnie podpisywali deklarację o zrzeczeniu się prawa do ubezpieczenia w Narodowym Funduszu Zdrowia. Dzięki temu byli oni przyjmowani przez lekarza specjalistę poza niskim limitem, ustalanym na podstawie kontraktu z Funduszem, więc bez oczekiwania w nawet kilkumiesięcznej kolejce.
Zarzut naruszenia w ten sposób ustawy o powszechnym ubezpieczeniu w NFZ postawiła ówczesnemu dyrektorowi szpitala policja. Sprawę zakwalifikowała jako wykroczenie i domagała się ukarania Jerzego Kamińskiego grzywną.
Kamiński nie przyznał się do naruszenia prawa, a przed sądem argumentował, że wprowadzone rozwiązanie dało większy dostęp pacjentom do lekarzy i nie pogłębiało zadłużenia szpitala.
Sąd uznał jednak, że doszło do złamania przepisów ustawy o powszechnym ubezpieczeniu w NFZ. W ocenie sądu, w żadnym akcie normatywnym obowiązującym w obecnym systemie prawnym nie ma uprawnienia do pobierania opłat od pacjentów, jakakolwiek inna interpretacja obowiązujących wówczas przepisów byłaby niewątpliwie nadużyciem interpretacyjnym, co - zdaniem sądu - "jest niedopuszczalne".
Uzasadniając odstąpienie od wymierzenia kary, sąd powołał się na aspekt społeczny, a nie prawny, sprawy.
Jak wyjaśnił sędzia Tomasz Pannert, "obwiniony chciał coś w tym nieracjonalnie funkcjonującym systemie (opieki zdrowotnej - PAP) zrobić właściwego, coś, co by ten system usprawniło" i pozwoliło skrócić kolejki oczekujących na wizyty u lekarza.
Sędzia podkreślił jednak, że "takich regulacji ustawodawca nie przewidział", ale przypomniał, że świadkowie w tej sprawie (m.in. dwie pacjentki i dyrektor podlaskiego oddziału NFZ) wprost lub pośrednio przyznali, że takie rozwiązania są korzystne z punktu widzenia pacjenta.
"Przegrałem z punktu widzenia prawnego, a po uzasadnieniu tego wyroku wydaje się, że moralnie chyba jednak wygrałem" - powiedział po ogłoszeniu wyroku Jerzy Kamiński.
Wyrok nie jest prawomocny. Bezpośrednio po jego ogłoszeniu Kamiński nie był jeszcze pewien, czy będzie składał apelację.
Minister zdrowia poinformował w czwartek, że w przyszłym tygodniu resort skieruje do konsultacji społecznych projekt nowelizacji ustawy o zakładach opieki zdrowotnej, gdzie będą poruszone pewne kwestie dotyczące odpłatności za leczenie.