Johnson niewybrednie zaatakował Szkota. Naraził się milionom ludzi
Szkocka Partia Narodowa oskarżyła brytyjskiego premiera o "body shaming". Boris Johnson bronił się w parlamencie przed oskarżeniami związanymi z "aferą imprezową", która może pozbawić go stanowiska.
W brytyjskim parlamencie toczyła się gorąca debata związana z udziałem Borisa Johnsona w tak zwanej "aferze imprezowej". Brytyjski premier miał brać udział w zorganizowanej na Downing Street imprezie, która odbyła się w trakcie ścisłego lockdownu.
Johnson walczy teraz z rosnącą presją, której celem jest usunięcie go ze stanowiska. Podczas debaty doszło do starcia premiera z liderem Szkockiej Partii Narodowej (SNP), Ianem Blackfordem.
Wielka Brytania. Starcie w parlamencie
Para starła się w czasie pytań do premiera, gdy poseł Blackford zaatakował Johnsona w związku z "aferą imprezową" i planowaną przez rząd podwyżką składek na ubezpieczenie społeczne.
Johnson miał zaatakować posła Blackforda nawiązaniem do jego wagi. Sprawa zbulwersowała pozostałych parlamentarzystów i sprowokowała odwet ze strony SNP.
Blackford, wzywając premiera do rezygnacji, powiedział, że "podwyżka podatku wisi jak gilotyna, podczas gdy oni jedzą ciastka". - Nie wiem, kto jadł więcej ciastek - odparł Johnson.
Komentarz brytyjskiego premiera wywołał lawinę. - Niezależnie od tego, czy chodzi o jego żarty o zawstydzaniu ciała, rasizm, homofobię, czy szerzej pojęte niewłaściwe sprawowanie urzędu publicznego, premier daje ludziom kolejny wymowny wgląd w swój odrażający charakter - grzmiała Kirsten Oswald z SNP.
Słowa te wywołały burzę w Zjednoczonym Królestwie. Brytyjskie stowarzyszenie na rzecz zaburzeń odżywiania zawróciło uwagę, że takie komentarze mogą urazić bardzo wiele osób. Ponad milion Brytyjczyków dotkniętych jest problemami z odżywianiem.
W niewybredny sposób słowa premiera skomentowała także dziennikarka Caitlin Moran, która stwierdziła, że "nawet ośmiolatek by tego nie zrobił".
Zobacz też: Ważne przecieki z rozmowy z Bidenem. Ambasador Ukrainy reaguje