Skandal w Ukrainie. Ujawniła sekrety, aby uderzyć w dowódcę
W wyniku intryg ukraińskiej polityczki Mariany Bezugli sławna jednostka 72. Oddzielna Brygada Zmechanizowana miałaby pozostać bez dowódcy na zagrożonych okrążeniem przez Rosjan pozycjach w mieście Wuhłedar. To przykład konfliktów wśród ukraińskich polityków, które fatalnie wpływają na sytuację na wojnie - wskazują analitycy.
"Chciałbym podziękować Bezugli. Ta głupia ... (tu pada lista ordynarnych wyzwisk) zakłóciła rotację brygad, co doprowadziło do bardzo poważnych konsekwencji i faktycznej utraty wielu pozycji. Takich ludzi należy postawić przed sądem i skazać na 100 lat więzienia" - taki post zamieścił na swoim telegramowym koncie Goworit Snajper. To popularny (266 tys. subskrybentów) ukraiński bloger wojenny. Autor zastrzegł, że pisze w imieniu żołnierzy walczących w Wuhłedarze.
Ciężkie słowa są adresowane do 36-letniej polityczki Mariany Bezugli, która do 17 września była członkinią Komisji Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony w ukraińskim parlamencie. Upubliczniała znane sobie wojskowe tajemnice, aby wykazać błędy głównodowodzącego gen. Ołeksandra Syrskiego - relacjonują ukraińskie media.
Pod koniec sierpnia Bezugla napisała na Facebooku, że dowództwo zamierza zastąpić 72. brygadę, "najlepiej znającą front pod Wuhłedarem", świeżo rekrutowanymi "żołnierzami zombie" bez doświadczenia.
Alarmowała, że front jest bliski zawalenia się, w regionie brakuje linii umocnień, na których można zatrzymać Rosjan, a nowi żołnierze zazwyczaj uciekają, bo brak im doświadczenia. W kolejnych postach sugerowała, że prezydent Zełenski jest oszukiwany przez swoich dowódców.
Alarmistyczne wpisy ukraińskiej polityczki przyniosły fatalne skutki. Ukraińscy analitycy (m.in. z serwisu Deep State) podali, iż dowództwo zdecydowało o odmowie rotacji, czyli wymianie na froncie, 72. oddzielnej brygady zmechanizowanej.
Według nieoficjalnych doniesień odwołany miał zostać dowódca jednostki. Ponieważ żołnierze ci walczą od dłuższego czasu bez zmiany, odpoczynku i odtworzenia sił, mieli zacząć ustępować przed rosyjskim atakiem - tłumaczą ukraińscy analitycy wojskowi cytowani przez agencję Unian. Taka sytuacja grozi wyniszczeniem ludzi z legendarnej jednostki, która w pierwszych dniach wojny zasłynęła obroną Kijowa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Prezydencie, ratuj!"
Tymczasem w kolejnych wpisach Mariana Bezugla ostrzega: "Nastąpiło oddzielenie dowództwa wojskowego w Kijowie z frontem. Tutaj nie są gotowi oddać Doniecka Rosjanom, tam nie wiedzą, jaka jest rzeczywistość" - pisze w jednym z ostatnich postów.
Polityczka jest wyjątkowo krytyczna wobec "operacji kurskiej" , która jej zdaniem jest marnowaniem zasobów. "Panie Prezydencie, jest pan wprowadzany w błąd. Usuńcie ich, wyrwijcie Siły Zbrojne Ukrainy z ich krwawych łap! Panie Prezydencie, ratuj Siły Zbrojne Ukrainy, ratuj nas i daj nam nadzieję" - apeluje.
Ukraińska Agencja Unian podała, że Bezugla została odwołana ze składu Komisji Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony.
Sugerowano, że motywem takiego głosowania parlamentarzystów było wykorzystywanie przez polityczkę dostępnych dla niej tajemnic do krytyki m. in. dowódców walczących na froncie. Wcześniej Bezugla wywołała sensację, podając, że ukraiński samolot F-16 został zniszczony podczas akcji bojowej.
Wuhłedar staje w ogniu
- Pomimo ciężkich ataków i trudnych okoliczności jesteśmy na miejscu - powiedział 26 września w relacji z Wuhłedaru żołnierz 72. brygady. Pokazał, że miasto pozostaje pod kontrolą Ukraińców. W ten sposób jednostka dementowała doniesienia części analityków, jakoby jeden z ataków Rosjan na Wuhłedar zakończył się sukcesem.
Tymczasem w nocy z czwartku na piątek Rosjanie w ataku na ukraińskie pozycje w Wuhłedarze użyli amunicji zapalającej - wynika z relacji w ukraińskich kanałach w serwisie Telegram. Prawdopodobnie zrzucono amunicję fosforową, której temperatura spalania przekracza 800 st. C. Na nagraniu widać jak ogromna część miasta staje po prostu w ogniu.
- Sytuacja ukraińskich jednostkę na froncie w rejonie Pokrowsk i Wuhłedar jest bardzo trudna. Sygnały o konfliktach politycznych źle wpływają na morale samych żołnierzy, ale też psują wizerunek ukraińskiej armii wśród sojuszników - komentuje w rozmowie z Wirtualną Polską Jan Piekło, były ambasador RP w Kijowie. - Nie wysnuwałbym jednak tutaj zbyt daleko idących wniosków. Trwa brutalna wojna i ostatecznie żołnierze są odpowiedzialni, aby skutecznie wykonywać zaplanowane operacje - dodaje.
- Najważniejsza kwestia, równoległa do dramatycznych wydarzeń na froncie, to sprawa zezwolenia Ukrainie wykonywania uderzeń na terytorium Rosji z użyciem rakiet i systemów przekazanych przez zachodnich partnerów. Gdyby do takiej zgody doszło, o co zabiega prezydent Wołodymyr Zełenski, Ukraińcy pokazaliby o wiele większą skuteczność swoich operacji - komentuje były dyplomata.
Ukraina szuka wsparcia
W tym celu prezydent Ukrainy odwiedził USA - pojawił się na szczycie Organizacji Narodów Zjednoczonych i spotkał się z kandydatami na urząd prezydenta kraju: Kamalą Harris oraz Donaldem Trumpem. Zełenski rozpoczął swoją wizytę od zwiedzania fabryki amunicji w Scranton (w istotnym wyborczo stanie Pensylwania), produkującej pociski 155 mm.
Plan zwycięstwa Zełenskiego, który zakłada zmuszenie Moskwy do zakończenia wojny bez ustępstw ze strony Kijowa, wciąż budzi wiele pytań - głównie o możliwość jego realizacji. Jak donosi "The Wall Street Journal", plan nie zrobił wrażenia na administracji Joe Bidena. Amerykańscy dziennikarze sugerują, że dyplomaci odebrali go bardziej jako prośbę o dodatkową broń niż kompleksową strategię zwycięstwa.
Oficjalnie Biden wyraził wdzięczność za przedstawienie planu w trwającej niemal trzy lata wojnie z Rosją. Amerykański prezydent zaznaczył również, że ważne jest "wzmocnienie pozycji Ukrainy na polu bitwy" poprzez udostępnienie całej pomocy wojskowej.
Ukraiński przywódca spotkał się również w ostatnim czasie z wiceprezydent Kamalą Harris, która zapewniła o "niezachwianym" wsparciu dla obrony Ukrainy. Harris ostrzegła, że zwycięstwo Putina mogłoby zwiększyć jego zagrożenie dla krajów NATO, takich jak Polska i państwa bałtyckie.
Na liście spotkanych polityków jest również Donald Trump. Po spotkaniu kandydat na prezydenta USA wyraził nadzieję na sprawiedliwe zakończenie konfliktu na Ukrainie. - Chcemy, aby to się zakończyło i chcemy sprawiedliwego rozwiązania. I myślę, że to się stanie we właściwym czasie - powiedział.
- Mamy bardzo dobre relacje. Mam też bardzo dobre relacje z prezydentem Putinem - wystrzelił w pewnym momencie Trump. Podkreślił jednocześnie, że jeśli wygra wybory to konflikt zostanie szybko rozwiązany. - Mam nadzieję, że nasze relacje będą lepsze - odparł tylko Zełenski, wyrażając głęboką nadzieję na silniejsze relacje z USA niż z Rosją.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski