Atak w Busku-Zdroju. Były funkcjonariusz komentuje interwencję policji. Dźgnięcia nożem można było uniknąć
- W takich sytuacjach interweniuje co najmniej dwóch funkcjonariuszy wobec jednej osoby. Nie doszłoby do tego dźgnięcia, gdyby napastnika obezwładniał też drugi policjant - mówi WP inspektor Mariusz Sokołowski, były policjant. Ocenia, że w USA taki napastnik zostałby postrzelony. - Ale to jest Polska. Przy użyciu broni policjant skończyłby z zarzutami - stwierdza.
20.05.2019 | aktual.: 20.05.2019 15:10
Do awantury przed sklepem w Busku-Zdroju doszło w sobotę około godz. 11:30. Ktoś groził nożem klientce w sklepie. Wysłani na miejsce policjanci zauważyli na ulicy mężczyznę, który odpowiadał rysopisem człowiekowi ze zgłoszenia. Gdy podjęli interwencję, ze sklepu wyszedł Łukasz Sz. i rzucił się na funkcjonariusza. - Dwukrotnie dźgnął go nożem w plecy - relacjonował WP przebieg zdarzenia asp. Tomasz Piwowarski z policji w Busku Zdroju.
Drugi z policjantów został ranny w rękę.
Polska policja opublikowała w mediach społecznościowych nagranie zdarzenia. Widać na nim, jak policjant obezwładnia napastnika.
"Kwestia zablokowania ręki"
- Sytuacja była dynamiczna. Policjantowi udało się powalić napastnika na ziemię. Koncentrował się na przytrzymaniu go, żądając od niego, by wyciągnął ręce do tyłu. Decyduje się trzymać go za głowę. To jest początkowa faza interwencji, kiedy mamy do czynienia z szarpaniną - komentuje inspektor Marcin Sokołowski, były policjant, wieloletni rzecznik Komendy Głównej Policji.
Sokołowski zastanawia się, gdzie jest drugi funkcjonariusz. Ten znajduje się przy barierce po prawej stronie, obezwładniając mężczyznę, który groził ekspedientkom w sklepie. Na nagraniu widać, jak policjant próbuje założyć tej osobie kajdanki.
- W takich sytuacjach najczęściej interweniuje co najmniej dwóch funkcjonariuszy wobec jednej osoby. Tu widać jednak, że drugi policjant jest zajęty. Nie doszłoby do tego dźgnięcia, gdyby obok obezwładniał napastnika drugi policjant, jego tu brakuje - ocenia Sokołowski. I zauważa, że niewiele trzeba było, by całkowicie unieruchomić napastnika mając pomoc drugiej osoby. - Widać to, kiedy napastnik wyciąga nóż i reaguje jeden z mężczyzn. To była kwestia zablokowania drugiej ręki - dodaje.
"W Stanach ten napastnik by nie przeżył"
- Dzisiaj możemy myśleć o tym, że funkcjonariusz mógł zastosować inny chwyt, działać na ręce, ale wtedy napastnik mógł go uderzyć głową. Policjant, który jest w tej sytuacji nie ma czasu. Musi podejmować decyzje tu i teraz - zauważa Sokołowski.
Inspektor tłumaczy, że jeśli policjant widzi człowieka, który nie ma w rękach niebezpiecznych przedmiotów, broni nie będzie wyciągał. - Paralizatora może też nie miał, choć ja jestem zwolennikiem używania częściej paralizatora. Gdyby to dotyczyło policjantów w Stanach, strzelano by do tego człowieka i on by nie przeżył. Ale to jest Polska, to są warunki polskie. Użycie innych środków przymusu w takiej sytuacji mogłoby się skończyć dla policjanta zarzutami prokuratorskimi - zauważa Sokołowski.
W sieci pojawiły się komentarze, dotyczące znieczulicy społecznej. Zdarzenie obserwowało kilku gapiów, nikt nie zareagował.
- Ja wiem, że jest obawa, co zrobić, kiedy widzi się funkcjonariusza już interweniującego. Ludziom się często wydaje, zostawmy to policjantom, niech to załatwią. Ale jeżeli widzimy taką sytuację, i jest możliwość pomocy bez narażenia życia, nawet jak policjant interweniuje, należy to zrobić - apeluje były policjant.
Dwa zarzuty
33-letni napastnik usłyszał dwa zarzuty. Pierwszy jest to zarzut z usiłowaniem zabójstwa funkcjonariusza policji, dokonania czynnej napaści na tego funkcjonariusza, wywierania wpływu na czynności służbowe oraz spowodowania u niego obrażeń ciała. Drugi zarzut związany jest ze znieważeniem innego funkcjonariusza podczas i w związku z pełnieniem czynności służbowych.
Mężczyzna nie przyznał się do stawianych mu zarzutów i skorzystał z prawa do odmowy składania zeznań.
Zarzuty usłyszał również drugi z zatrzymanych mężczyzn. 37-latek jest podejrzany o kierowanie gróźb karalnych wobec "osoby innej niż pokrzywdzeni w przypadku pierwszego z podejrzanych".
Napastnikiem, który ugodził funkcjonariusza nożem, jest według informacji lokalnych mediów miejscowy radny Łukasz Sz., szef stowarzyszenia Młode Busko.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl